Gry planszowe
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
Pamietam ze mialem takie lamiglowki zrecznosciowe i uwielbialem je ukladac
Free Image Hosting by ImageBam.com
Free Image Hosting by ImageBam.com
To jest renesansowa mapa świata - i sorry nie 3000 tylko 4000 kawałkówwilma pisze:Ja ci mogę pomóc Bardzo lubię układanki,zwłaszcza widoczki.Rukia pisze:Pomozesz mi ukladac te co dostalam na 28 urodziny?? 3000 kawalkówNatuś-77 pisze:A propos puzzli, mam takie wielkie z 600 klocków przedstawiające gromadę dzieciaków bawiącą się nad rzeką narysowaną przez J. Christę oczywiście jak zwykle w sposób humorystyczny, czasem wręcz groteskowy
Układam je czasami w czasie Świąt, rozkładam na podłodze, bo trochę to duże.
Zapraszam do układania na Zieloną Wyspę
Znajomy już się odgraża że na kolejny jubel dostanę taką z 15000 kawałków.
Wspominaliście, na 1. zdaje się stronie, grę Eurobusiness, dla której pierwowzorem była Monopoly. Nie wiem czy wiecie, ale nie było pierwsze pojawienie się podobnej edukacji w Polsce. E-b pokazał się chyba w połowie lat osiemdziesiątych, dokładnie nie pamiętam. Pamiętam za to, że w 1977 roku Przegląd Techniczny dołączył do któregoś swojego numeru planszową grę Dyrektorzy, w której zasady były dokładnie takie same. Była plansza z polami, które kupowano, były pieniądze (nazywały się feny - zgadnijcie skąd taka nazwa?), były sylwetki tytułowych dyrektorów (przecież nie mogły to być sylwetki kapitalistów), które należało wyciąć i usztywnić; miały swój przód i tył. Grało się w to całkiem fajnie, kto grywał w E-b czy Monopoly ten wie, ale... powiedzmy, że mniej estetycznie.
Na jednym ze zdjęć zobaczyłem tangramy. Były to plastikowe figury geometryczne, które w pewnym ułożeniu wypełniały szczelnie płaskie, prostokątne pudełeczko, a w innych - tworzyło różne kształty, najczęściej przyrodnicze. W tym pudełeczku oczywiście były wzory tych kształtów do ułożenia, odpowiedzi z zaznaczonymi liniami krawędzi - również.
Podobną do tangramów grą, zabawką były pentomina. Również małe, płaskie i prostokątne pudełeczko, które szczelnie wypełniały kształtki, jako żywo przypominające te z elektronicznych tetrisów. Trochę się różniły, ale zasada ich budowy była właśnie taka. W pudełeczku także były zadania i ich rozwiązania.
Czy muszę dodawać, że tragedią w pierwszym momencie było wysypanie tych elementów z pudełeczek. Powkładać je do środka - to była wielka sztuka. Dopiero kiedy człek znalazł wśród rozwiązań to jedno, właściwe - ulga. Z czasem nabierało się wprawy.
Wspominacie Mastermind. To hicior z lat siedemdziesiątych. Wiecie, że były trzy rozmiary tej gry? Mini, którym od biedy można było grać nawet w pociągu; mini miał jednakowego kształtu pinezki: kolorowe do zagadki i odpowiedzi, czarne i białe do potwierdzeń. Standard i super były większe. W tym średnim było 6 kolorów i chyba 9 pól na odpowiedź. Największego nie lubiłem, bo miał pośrednie kolory, co mnie - niewielkiemu daltoniście - nie pozwalało weń grać. Za to w standard graliśmy często nawet na lekcjach. A kiedy byłem w wojsku, to graliśmy w to na kartce papieru, kolory zastępując cyframi. Tu mogłem poszaleć, nawet w Bardzo Super MM!
Jestem tu nowy i jeszcze chce mi się pisać. Pewnie stąd taka objętość.
Na jednym ze zdjęć zobaczyłem tangramy. Były to plastikowe figury geometryczne, które w pewnym ułożeniu wypełniały szczelnie płaskie, prostokątne pudełeczko, a w innych - tworzyło różne kształty, najczęściej przyrodnicze. W tym pudełeczku oczywiście były wzory tych kształtów do ułożenia, odpowiedzi z zaznaczonymi liniami krawędzi - również.
Podobną do tangramów grą, zabawką były pentomina. Również małe, płaskie i prostokątne pudełeczko, które szczelnie wypełniały kształtki, jako żywo przypominające te z elektronicznych tetrisów. Trochę się różniły, ale zasada ich budowy była właśnie taka. W pudełeczku także były zadania i ich rozwiązania.
Czy muszę dodawać, że tragedią w pierwszym momencie było wysypanie tych elementów z pudełeczek. Powkładać je do środka - to była wielka sztuka. Dopiero kiedy człek znalazł wśród rozwiązań to jedno, właściwe - ulga. Z czasem nabierało się wprawy.
Wspominacie Mastermind. To hicior z lat siedemdziesiątych. Wiecie, że były trzy rozmiary tej gry? Mini, którym od biedy można było grać nawet w pociągu; mini miał jednakowego kształtu pinezki: kolorowe do zagadki i odpowiedzi, czarne i białe do potwierdzeń. Standard i super były większe. W tym średnim było 6 kolorów i chyba 9 pól na odpowiedź. Największego nie lubiłem, bo miał pośrednie kolory, co mnie - niewielkiemu daltoniście - nie pozwalało weń grać. Za to w standard graliśmy często nawet na lekcjach. A kiedy byłem w wojsku, to graliśmy w to na kartce papieru, kolory zastępując cyframi. Tu mogłem poszaleć, nawet w Bardzo Super MM!
Jestem tu nowy i jeszcze chce mi się pisać. Pewnie stąd taka objętość.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Był mini, którego można było schować do kieszeni i używać np. w podróży, średni i największy z taką osobną osłonką którą chroniło się ułożony układ kolorowych szpilek. Różniły się chyba też trudnością. W tym najmniejszym trzeba było oglądnąć kod z czterech kolorów a w tych większych chyba z 5. Informacje odgadującemu podawało się za pomocą białych i czarnych plastikowych szpilek.
Na opakowaniu widnieli młoda kobieta i mężczyzna ubrani w dżins.
Na opakowaniu widnieli młoda kobieta i mężczyzna ubrani w dżins.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
Też mi sie wydaje, że w Polsce Mastermind wszedł na początku lat 80, ale pewny nie jestem. Został jednak wymyślony w 1970 roku przez Mordechaja Meirowitza, izraelskiego naczelnika poczty i eksperta w dziedzinie telekomunikacji. Od wczesnych lat sześćdziesiątych jej papierowa wersja znana za granicą jako Byki i krowy, a w Polsce jako numerki lub cyferki.Robi pisze:Cezary pisze:
Mnie sie wydaje ze Mastermind wszedl na poczatku lat 80 ,
Od 1971 roku, prawa do gry Mastermind miała Invicta Plastics .W Polsce gra była wydawana we współpracy z Krajową Agencją Wydawniczą.
Począwszy od 1973 roku, na opakowaniu gry umieszczano fotografię siedzącego Billa Woodwarda, dobrze ubranego białego mężczyzny o charakterystycznym wyglądzie, i stojącej za nim atrakcyjnej Azjatki Cecylii Fung. Związek tych dwojga ludzi z grą Mastermind nie został wyjaśniony. Ja posiadam Super MasterMind, kupiony na początku lat 80. Dołączam skan z pudełka mojej gry..
Troszkę wcześniej. Gdzieś około 1979 roku. Grałem w to jeszcze za schyłkowego Gierka. Drogi był. Mini kosztował kilkadziesiąt złotych (chyba tyle co resorak, czyli w okolicach 60). A było to brązowe pudełeczko z pokrywką i z otworkami oraz komplet kolorowych szpilek do wkładania w otworki.kerakerolf pisze:Robi pisze:Też mi sie wydaje, że w Polsce Mastermind wszedł na początku lat 80, ale pewny nie jestem.Cezary pisze:
Mnie sie wydaje ze Mastermind wszedl na poczatku lat 80 ,
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Ja poszedlem w 80 roku do innej szkoly i pamietam ze wlasnie tam zaczelismy grac w Mastermind , dlatego uwazam ze u nas rozpowszechnilo sie to w latach 80 , no ale moze w innych regionach byly w sprzedazy juz wczesniej...Dudzio pisze:kerakerolf pisze:Troszkę wcześniej. Gdzieś około 1979 roku. Grałem w to jeszcze za schyłkowego Gierka. Drogi był. Mini kosztował kilkadziesiąt złotych (chyba tyle co resorak, czyli w okolicach 60). A było to brązowe pudełeczko z pokrywką i z otworkami oraz komplet kolorowych szpilek do wkładania w otworki.Robi pisze: Też mi sie wydaje, że w Polsce Mastermind wszedł na początku lat 80, ale pewny nie jestem.
Jak już napisałem, były to drogie gry i niewielu sobie na nie mogło pozwolić. Z tego co pamiętam potem, w latach 80. były przeceniane, a i inflacja robiła swoje. Więc może były wtedy bardziej dostępne dla zjadaczy chleba niż zaraz po tym, kiedy się pojawiły w sprzedaży.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Jeszcze wcześniej. Jak napisałem, służył nam w szkole do ćwiczeń naszych „intelektów”, co było słuszne z jego nazwą, ale niestety nie z oczekiwaniami profesorów. Szkołę skończyłem w '78, więc mógł wejść rok wcześniej: w robieniu pracy dyplomowej pomagał mi wtedy wuj elektronik, który w SMM grał ze swoi synem. Pamiętam, że bardzo im tego zazdrościłem, z powodów, o których wspomniałem wyżej.
Faktycznie, gry były drogie, ale trzeba przyznać, że wykonane solidnie. I naprawdę wciągały
Faktycznie, gry były drogie, ale trzeba przyznać, że wykonane solidnie. I naprawdę wciągały
Ja byłem bardzo ostrożny z tym 1979, bo człowiek już nie pamięta, a przesadzić łatwo. W każdym razie Master Mindy były mocno reklamowane także w czasie wszelkich kiermaszy ksiązkowych. Ja nawet nie jestem pewny, czy jakichś drobnych reklamek w telewizji nie było.Cezary pisze:Jeszcze wcześniej. Jak napisałem, służył nam w szkole do ćwiczeń naszych „intelektów”, co było słuszne z jego nazwą, ale niestety nie z oczekiwaniami profesorów. Szkołę skończyłem w '78, więc mógł wejść rok wcześniej: w robieniu pracy dyplomowej pomagał mi wtedy wuj elektronik, który w SMM grał ze swoi synem. Pamiętam, że bardzo im tego zazdrościłem, z powodów, o których wspomniałem wyżej.
Faktycznie, gry były drogie, ale trzeba przyznać, że wykonane solidnie. I naprawdę wciągały
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej