Pamiętam, że moimi najulubieńszymi zabawkami były plastikowe żołnierzyki. Pierwszego dostałem od dziadka w wieku ok 4 lat. Był to jakiś rewolwerowiec z dzikiego zachodu, zwany przeze mnie "kombojem". Później, co tydzień dziadek dorzucał coś do kolekcji, aż uzbierała się tego cała waliza, a może raczej walizka, choć wtedy wydawała się gigantyczna. Było tam po trochu wszystkiego: rycerze, kowboje, Indianie, wojska napoleońskie, husaria, ułani i jakieś takie współczesne wojaki, aczkolwiek o trudnej do ustalenia proweniencji. Pamiętam, że część figurek była dziwnie płaska, inne tylko w kolorze stalowo-szarym. Farba przy częstej eksploatacji dość szybko łuszczyła się i odpadała, ale co tam. Kiedyś pojawiły się też żołnierzyki z lizakami. Tzn. Figurka miała w podstawce dziurkę, w którą wetknięto lizaka. Były one jednobarwne i takie jakieś półprzezroczyste, mało atrakcyjne. Pamiętam, że ojciec kupił też kiedyś takie pudełeczko z żołnierzami napoleońskimi. W zestawie było kilka figurek i farby akrylowe do ich pomalowania. Uzupełnieniem kolekcji były czołgi i inny sprzęt militarny. Prawie codziennie robiłem ze swoim wojskiem defilady, musztrę i manewry, oblężenia i bitwy polowe. A jak w telewizji leciał jakiś film wojenny to obowiązkowo odtwarzałem przebieg akcji. To ci była atrakcja!!! Cały dywan mój. Razu pewnego do pokoju zakradł się kot, porwał mi "Napoleona" na koniu i w nogi. Biedaczek dostał potem po skórze, musiał być bardzo rozczarowany, skoro łup okazał się niejadalny.
Jak teraz oglądam te figurki na Allegro to jestem zdegustowany, niekształtne, choć ręcznie malowane to są to straszne paskudztwa. Czar prysł.
Na trzecim zdjęciu, ten błękitny żołnierzyk jest ewidentnie lizakopochodny.







Co pozostało z mojej kolekcji? Materialnie nic. Ojciec stwierdził w końcu, że jestem już za stary na żołnierzyki i kazał zdać armię pod dowództwo młodszego o 5 lat brata. A jako, że był on totalnym psujem to w 2, 3 lata roztrwonił, popsuł i doszczętnie zniszczył moją "terakotową armię". Coś z dziecka jednak we mnie pozostało, choć na dzień dzisiejszy dowodzę już tylko wirtualną armią w cyklu gier "Total War". No i jeszcze modelarstwo dostarcza mi pewnej namiastki tamtych wrażeń, choć już nie jeżdżę czołgami po dywanie i nie wydaję charakrerystycznych dźwięków...
http://s227.photobucket.com/albums/dd131/piotrolszowy/