Zabawki
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Moja Murzynka była taka sama,tylko miała sukienkę.I ciągle marzę o tym ,żeby zobaczyć moją klockową układankę,ale niestety jej tu jeszcze nie widziałam
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
OT, ale dotyczy kombajnu do koszenia lasów kabackich.Daguchna pisze:Bardziej ten drugi, na Kabatach do dzisiaj widać, gdzie było koszoneElle pisze:W tym sensie do "koszenia", że się rozbiły dwa?
IŁ-62M - konstrukcja z 1971 roku. Do eksploatacji w Aerofłocie wszedł w 1974 r. Od 1979 r. także w wyposażeniu LOT-u. Polski przewoźnik kupuje nowe samoloty za ruble i na kredyt, w rozliczeniu zwracając zużyte IŁ-62, które wcześniej latały nad Atlantykiem. Do 1984 r. LOT kupi siedem samolotów IŁ-62M. Ostatni z nich otrzyma znak rejestracyjny SP-LBG i imię "Tadeusz Kościuszko". Do 9 maja 1987 r. samolot ten będzie przebywał w powietrzu niecałe siedem tysięcy godzin. Niewiele - zważywszy, że trwałość IŁ-62M przewidziana jest na trzydzieści tysięcy godzin lotu, zaś okres międzyremontowy wynosi dziesięć tysięcy godzin.
Jest sobotni, majowy poranek. Piękna, słoneczna pogoda. "Kościuszko" poprzedniego wieczora wrócił z Chicago. Lot przebiegł bez emocji. Dziś startować ma do Nowego Jorku. Lot czarterowy. Również przygotowania do tego lotu przebiegają normalnie. Emocje przeżywa tylko dwoje pasażerów, mających kłopoty z odprawą celną. Pani Janina Szulc, od kilku miesięcy mieszkająca w New Jersey, nie zgłosiła do odprawy dwóch drogich futer. Celnicy dokopali się do nich. Formalności z wypisywaniem dodatkowych dokumentów przeciągają się. "Kościuszko" nie czeka. Pani Janina klnie w duchu drobiazgowych celników. Półtorej godziny później będzie ich błogosławić, rzucać się na szyję przybitym wiadomością o katastrofie ludziom na Okęciu z okrzykiem: "Ja żyję! W poniedziałek zaś wręczy skrupulatnemu celnikowi ogromny bukiet kwiatów.
Co ciekawe, towarzysze radzieccy wyparli sie winy z własnej strony. Polskie śledztwo wykazało wadliwa maszynę (jak również w przypadku wcześniejszego wypadku z 1980r. - tego w którym zginęła Anna Jantar i ekipa amerykańskich bokserów, olimpijczyków). Z tego, co pamietam, był na ten temat film dokumentalny z serii katastrof w PRL-u. Niedługo po tym wypadku LOT ogłosił chęć zakupu długodystansowych Boeingów 767. Za komuny!
Natomiast inne kraje "demoludu" (MALEV, CSA, Interflug) też miały obowiązek fruwania na Iłach 62 (i 62M). Nawet powstał serial enerdowski, na którym dzielni piloci Interflugu (enerdowskie linie lotnicze) fruwali po świecie i nieśli internacjonalistyczna pomoc bratnim krajom.
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2008, o 07:36 przez Dudzio, łącznie zmieniany 4 razy.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
A kto pamięta takie zestawy - różnie się to nazywało ("Mały konstruktor" itp) i było róznej produkcji - blaszek o róznych kształtach i rozmiarach pełnymi dziurek, do tego były śrubki z nakrętkami, koła, haki, bloczki - budowało się z tego rózne fajne rzeczy.
Najfajniejsze były zestawy produkcji CCCP - bo było najwięcej elementów i można było zbudować naprawdę ciekawe konstrukcje.
Co Ił-ów - obydwa nasze polskie samoloty rozwaliły się niemal z tego samego powodu - uszkodzenia (rozerwania) turbiny silnika, która uszkodziła z kolei silniki sasiadujące. Dlatego obecnie nie buduje się już samolotów z silnikami umieszczonymi tuż obok siebie. Do tego dochodziły inne szczegóły jak - brak zdublowania układów sterowania, wady konstrukcyjne silnika, "niechlujność" wykonania tegoż silnika... Oczywiście zarówno po pierwszej katastrofie jak i po drugiej radzieccy towarzysze wyparli się wszystkiego a ich rzeczoznawcy stwierdzili, że silniki owszem, uległy uszkodzeniom, ale.... podczas uderzenia w ziemię. A jakiego krzyku narobili gdy LOT kupił amerykańską aparaturę radionawigacyjną i zamontował ją w Ił-ach.....
Najfajniejsze były zestawy produkcji CCCP - bo było najwięcej elementów i można było zbudować naprawdę ciekawe konstrukcje.
Co Ił-ów - obydwa nasze polskie samoloty rozwaliły się niemal z tego samego powodu - uszkodzenia (rozerwania) turbiny silnika, która uszkodziła z kolei silniki sasiadujące. Dlatego obecnie nie buduje się już samolotów z silnikami umieszczonymi tuż obok siebie. Do tego dochodziły inne szczegóły jak - brak zdublowania układów sterowania, wady konstrukcyjne silnika, "niechlujność" wykonania tegoż silnika... Oczywiście zarówno po pierwszej katastrofie jak i po drugiej radzieccy towarzysze wyparli się wszystkiego a ich rzeczoznawcy stwierdzili, że silniki owszem, uległy uszkodzeniom, ale.... podczas uderzenia w ziemię. A jakiego krzyku narobili gdy LOT kupił amerykańską aparaturę radionawigacyjną i zamontował ją w Ił-ach.....
Ostatnio zmieniony 23 wrz 2008, o 08:13 przez Helmutt, łącznie zmieniany 1 raz.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Taki zestaw kupiłem mojemu synowi w czasie, kiedy obywatele ZSRS podczas jego agonii i zaraz po rozpadzie masowo przyjeżdżali na nasze targowiska. Pamiętam, ze był w różowym plastikowym pudełku. Niestety nic sie z niego nie dało zrobić, tak wszystko było niedopasowane. Widać to był już efekt schyłkowej degrengolady. Chociaż wyroby sowieckie nigdy zbytnia precyzją się nie odznaczały. Chociaż w porównaniu z dzisiejszą chińszczyzną... Za to były trwałe, trudno zniszczalne i bardzo tanie. Mówiło się "gniotsa nie łamiotsa". I zawsze miały coś niedopracowane. Pamiętam sprawiliśmy synowi model transportera BTR 60 sterowany radiem. Bardzo ładnie wykonany ( jak na Ruskich), ze szczegółami, ale cóż jak miał zasięg 1,5 metra. Jak enerdowskie samochodziki sterowane przewodem. I baterie trzeba było wymieniać co godzinę.Helmutt pisze:A kto pamięta takie zestawy - różnie się to nazywało ("Mały konstruktor" itp) i było róznej produkcji - blaszek o róznych kształtach i rozmiarach pełnymi dziurek, do tego były śrubki z nakrętkami, koła, haki, bloczki - budowało się z tego rózne fajne rzeczy.
Najfajniejsze były zestawy produkcji CCCP - bo było najwięcej elementów i można było zbudować naprawdę ciekawe konstrukcje.
Co Ił-ów - obydwa nasze polskie samoloty rozwaliły się niemal z tego samego powodu - uszkodzenia (rozerwania) turbiny silnika, która uszkodziła z kolei silniki sasiadujące. Dlatego obecnie nie buduje się już samolotów z silnikami umieszczonymi tuż obok siebie. Do tego dochodziły inne szczegóły jak - brak zdublowania układów sterowania, wady konstrukcyjne silnika, "niechlujność" wykonania tegoż silnika... Oczywiście zarówno po pierwszej katastrofie jak i po drugiej radzieccy towarzysze wyparli się wszystkiego a ich rzeczoznawcy stwierdzili, że silniki owszem, uległy uszkodzeniom, ale.... podczas uderzenia w ziemię. A jakiego krzyku narobili gdy LOT kupił amerykańską aparaturę radionawigacyjną i zamontował ją w Ił-ach.....
A co do Iłów ( inszych pasażerskich maszyn), to jeszcze miały tą wadę, że były paliwożerne. Po prostu w Związku mieli tylko silniki wojskowe i je stosowali do maszyn pasażerskich. Kiedy zaczęto zwracać uwagę na ekonomię, a nie tylko na politykę, to był czynnik skutecznie eliminujący radzieckie konstrukcje. Oprócz tego zaczęły dochodzić zapóźnienia techniczne, wymóg komputeryzacji, przestarzała awionika. Ciekawostka. Przykładem radzieckiej gigantomanii w lotnictwie był An 225 "Mrija" - największy samolot świata. I chyba długo mu nic nie zagrozi. Wybudowany w jednym egzemplarzu, do transportowania wahadłowca "Buran" na kosmodrom.
Ostatnio zmieniony 23 wrz 2008, o 09:07 przez Dudzio, łącznie zmieniany 3 razy.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Ja miałem z CCCP model moskwicza do sklejania - taki szczegółowy, łącznie z działającą przekładnią kierowniczą, otwieranymi szybami itp. Niestety ruscy zapomnieli akurat do mojego opakowania włożyć elementów, dzięki którym byłoby mozliwe zaczepienie kół na osiach - i lipa.
Pamiętam jeszcze słynne "kolejki piko" - kupowało się w Składnicy Harcerskiej. Dziś modele kolejowe są absurdalnie drogie nie to co kiedyś (lokomotywa kosztuje średnio ok. 500-600 zł)
Co do An-225 - "Burana" już woził nie będzie (bo go nie ma), więc pewnie go wykorzystują do innych celów. Ale to kobylasty samolot swoją drogą...
Pamiętam jeszcze słynne "kolejki piko" - kupowało się w Składnicy Harcerskiej. Dziś modele kolejowe są absurdalnie drogie nie to co kiedyś (lokomotywa kosztuje średnio ok. 500-600 zł)
Co do An-225 - "Burana" już woził nie będzie (bo go nie ma), więc pewnie go wykorzystują do innych celów. Ale to kobylasty samolot swoją drogą...
Ostatnio zmieniony 23 wrz 2008, o 11:43 przez Helmutt, łącznie zmieniany 1 raz.
Lokomotywy za czasów PRL-u były też bardzo drogie. W drugiej połowie lat 70. elektrowóz kosztował 900 zł (zarobki oscylowały w granicach 2000). Najwiekszy wybór był Centralnej Składnicy Harcerskiej w Warszawie. Tam była makieta i można było godzinami stać i ogladać.Taniej wychodziło w zestawach, gdzie oprócz lokomotywy były trzy wagoniki plus najprostszy transformator i okrąg z szyn. Pasjonaci jeździli do NRD, gdzie był największy wybór i ceny niższe. To był taki wg obecnie używanej terminologii "kit". Do tego domki, ludziki, zwrotnice, semafory, transformatory, rozdzielnie. Czyli dostajesz jedno, ale jak chcesz poszaleć to musisz wejść dalej. No cóż, to bardzo niszowe i drogie hobby. I smutne, bo nasza kolej zmierza od lat do autodestrukcji, a ma wielu miłośników. DHelmutt pisze: Pamiętam jeszcze słynne "kolejki piko" - kupowało się w Składnicy Harcerskiej. Dziś modele kolejowe są absurdalnie drogie nie to co kiedyś (lokomotywa kosztuje średnio ok. 500-600 zł)
Co do An-225 - "Burana" już woził nie będzie (bo go nie ma), więc pewnie go wykorzystują do innych celów. Ale to kobylasty samolot swoją drogą...
A "Mrija" fruwa. Nawet był w Polsce kilka lat temu w Poznaniu przywożąc jakąś turbinę. Ja widziałem tylko jego starszego i mniejszego brata - An 124 "Rusłan" Też przywiózł turbinę.
I też kolos.
Ostatnio zmieniony 23 wrz 2008, o 12:06 przez Dudzio, łącznie zmieniany 1 raz.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
W związku z tym dowcip kosmiczny, można powiedziećsebcio pisze:Burana juz nic nie zawiesie, bo huraganowy wiatr zawalil hale na teoretycznie przynajmniej zdolny do lotu kompleks Buran-Energia
Rok 1961.
Mówi pomocnik do majstra:
- Panie majster, słyszał Pan? Ruskie w kosmos polecieli!
- Wszystkie?
- Nie, jeden.
- To co mi d... zawracasz !
Ostatnio zmieniony 24 wrz 2008, o 14:04 przez Dudzio, łącznie zmieniany 1 raz.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej