Zabawki
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
No wlasnie ,tez bylam na tej stronce.Tylko zdjecia z tamtad niechcialy sie przyjac, jak chcialam wkleic wychodzila jakas plama. Tego pudelka mialam i jeszcze czarnego wiekszego i tego misia plastikowego z ruchomymi oczami.Mój byl chyba zólty.Mam do dzis zestaw:korki i rekawice bokserskie.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
To ja może na dokładkę dorzucę trochę zdjęć z moich zbiorów
Lala
A tu zbliżenie na buzię
Dostałam tą lalkę po ciotce.
Lala
A tu zbliżenie na buzię
Dostałam tą lalkę po ciotce.
Mishilanu kuni no tripper...
Helmutt pisze:A modele kto sklejał?
Pamietam jak z ojcem jeździliśmy do Składnicy Harcerskiej po modele - oczywiście nieśmiertelny PZL-Łoś, Jak-1, Ił-2 - i wiele innych. Z początku pracowicie sklejał ojciec a ja...no..... bawiłem się tym samolotem aż go rozbijałem w jednej ze spektakularnych katastrof z udziałem małych żołnierzyków:)
Później sam sklejałem, Łosi skleiłem niezliczoną ilość, do dziś pamiętam mniej-więcej z jakich częsci się składał model.
Miałem też modele samolotów pasażerskich - Ił-62 i Tu-144 z ruchomym dziobem, który oczywiście szybko odpadł.
Na którąś gwiazdkę dostałem fantastyczny prezent - model do sklejania samochodu "Moskwicz" produkcji CCCP (samochód jak i jego model). Skleiłem go sam prawie w całości - nie znalazłem nigdy sposobu na trwałe umocowanie kółek na osiach - instrukcja w tym miejscu była wyjątkowo źle odbita (jak to radzieckie instrukcje) - ale samochód był super - miał silniczek elektryczny, otwierane szyby, przekładnię kierowniczą - cały z plastiku orócz osi, które były z metalu.
Sklejalim, sklejalim.
Też kupowało się w Składnicy te modele. Były produkcji NRD. Miałem "Caravelle", "Comet", "Trident", "Tu 154", Jak-24 (taki helikopter pasażerski z dwoma wirnikami, podobnie jak "Chinook"), Tu-20 (albo Tu 114, już nie pamiętam był najwiekszy, z podwójnymi śmigłami). Kuzyn miał tego Tu 144 (też miał problemy z ruchomym dziobem, w końcu przykleił go na stałe). W tych modelach była jeszcze aluminiowa ampułka ze srebrzanką do malowania spodu modeli.
W kioskach była też seria "mikro" z zielonego plastiku. Niektóre malutkie modeliki sylwetką wcale nie przypominały tego samolotu który był wymieniony na opakowaniu. Z tej serii pamiętam: wodnosamolot Schreck, samoloty: Ansaldo Balilla, Breguet, Potez, RWD 8, Spitfire, Hurricane (bardziej był podobny do czeskiego Zlina), "Karaś", "Łoś" (największy, w odróżnieniu od innych był ze srebrnego plastiku a wyglądem bardziej przypominał "Wilka").
Te polskie modele o których piszesz w skali 1:72 ("Łoś", Jak 1/Jak1M, Ił- 2 M3) to była rewleacja jak na tamte czasy, jeśli chodzi o jakość wykonania. Pierwsza z tej serii był "Czapla", która pojawiła się w 1978r. W czasopismach modelarskich od razu pojawiły się entuzjastyczne opinie, że jednak Polak potrafii. Wcześniej były sprzedawane w kioskach: "Iskra" (fatalna jakość i odwzorowanie szczegółów, kalkomanie nie do użytku), PZL P11c (jakościowo najlepszy), "Karaś", jakiś śmigłowiec transportowy Sikorsky (z dwoma ludkami w kabinie" i w barwach LOT-u). W skali 1:72 dobre modeliki robiła Czechosłowacja (zakłady w Prostejovie). Miałem Ła- 7, Po- 2 i jakieś Aero bedące de facto niemieckim samolotem transportowym.
W składnicach były też zachodnie modeliki do sklejania "Matchboxa". Były dość drogie. Do ich malowania kupowało się farby "Humbrol" w malutkich puszeczkach. Pamietam z tej firmy" "Lysandera", "Defianta", "Hurricane", "Spitfire". Co ciekawe nie było niemieckich samolotów. Te farby były też drogie, więc czasem kombinowało się inne zwykłe olejne i mieszało (czasem z opłakanym skutkiem, kiedy trafiło się na farbę nitro), a czasem zostawiało modelik nie pomalowany, na lepsze czasy. Modeliki "Revell'a" oglądałem na prospektach.
Były też sowieckie modele czołgów. Były nawet nieźle wykonane. Miały osobno gąsienice, linki do holowania, ruchome koła jezdne, lufy armat i jarzma karabinów maszynowych. Ja miałem dwa: KW- 85 i T- 34.
Sklejało się też kartonowe modele z "Małego Modelarza". Dostać "MM" (nie mylić ze sklepem dla idiotów ) w kioskuu to było coś prawie niemożliwego. Piękne modele wychodziły. I duże. O wiele trudniejsze do wykonania, szczególnie wyklejanie wręg i dorabianie elementów (kabina - szyby z klisz fotograficznych). To była zabawa. Ale to już inna historia.
Helmutt pisze:Były jeszcze takie modele w wersji "mini" - skala jakieś 1:120 a może i mniejsze nawet, składały się z kilku tylko częsci - zazwyczaj kadłub, podwozie, stateczniki i skrzydła. Produkcja na pewno polska, pamiętam z tej serii "Karasia" i chyba jakiegoś "Jak-a" ale mogę się mylić co do tego drugiego.
To może właśnie ta seria "micro" ("mikro"?) o której pisałem. "Jak-a" tam faktycznie nie było, ale "Karaś" owszem.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
ze zdjęć: te klocki pamiętam z przedszkola, mój samochód składany (tylko ze dżwig)- o nim pisałem we "wspomnieniach szpitalnych", miałem też tą śmieciarkę i karabin maszynowy.
A modele kto sklejał?
Pamietam jak z ojcem jeździliśmy do Składnicy Harcerskiej po modele - oczywiście nieśmiertelny PZL-Łoś, Jak-1, Ił-2 - i wiele innych. Z początku pracowicie sklejał ojciec a ja...no..... bawiłem się tym samolotem
dokładnie tak się zaczeło - tatuś sklejał RWD 5bis, potem były "Wastoki", "Miry", okręt "Aurora" jakiś ruski smigłowiec, Spifire, jakiś szybowiec
z początku kółka odpadły po 1 dniu "eksploatacji", potem byłem bardziej cierpliwy, zacząłem malować farbkami. ostanie jakie sklejałem jeszcze w 94 r. to były StarFighter, amerykański śmigłowiec Apache i niewykrywalny przez radary F-117
Próbowałem sklejać papierowy SU-17 al nie starczyło mi cierpliwości.
cały ten plastikowy "złom" leży do dziś kartonie na szafie
znam ludzi po 50ce, którzy do dziś sie tym zajmują
A modele kto sklejał?
Pamietam jak z ojcem jeździliśmy do Składnicy Harcerskiej po modele - oczywiście nieśmiertelny PZL-Łoś, Jak-1, Ił-2 - i wiele innych. Z początku pracowicie sklejał ojciec a ja...no..... bawiłem się tym samolotem
dokładnie tak się zaczeło - tatuś sklejał RWD 5bis, potem były "Wastoki", "Miry", okręt "Aurora" jakiś ruski smigłowiec, Spifire, jakiś szybowiec
z początku kółka odpadły po 1 dniu "eksploatacji", potem byłem bardziej cierpliwy, zacząłem malować farbkami. ostanie jakie sklejałem jeszcze w 94 r. to były StarFighter, amerykański śmigłowiec Apache i niewykrywalny przez radary F-117
Próbowałem sklejać papierowy SU-17 al nie starczyło mi cierpliwości.
cały ten plastikowy "złom" leży do dziś kartonie na szafie
znam ludzi po 50ce, którzy do dziś sie tym zajmują
Pamiętam te kolorowe figurki do rozkładania i składania. Miałem kostkę ( z żyłką do zawieszania), robot, gęś (?) i świnka. Sprzedawano chyba też jakieś inne ale zapomniałem.juka pisze: Pamiętam reż te plastikowe składane przedmioty (tu akurat walizeczka), bardzo je lubiłam.
Śmieciarkę (tylko z inną kabiną ) też miałem.
Walizeczki nie mialam ,byl za to grzybek i Lowiczanka.Przypomnialam sobie zabawke, taki dlugi jakby waz.Skladal sie z trójkatów ,które mozna bylo dowolnie wyginac i ukladac w rózne ksztalty.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona