Zabawki
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Misze,to mialam do przypinania,a piesek z kiwajaca glowa stoi u mamy na telewizorze
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
A właśnie. Pamiętacie te wszystkie "zabawki" samochodowe? Pieski z kiwająca głową za tylną szybą to był standard. W pierwszej połowie lat 70. modne były machające rączki przyklejane na przyssawce do do tylnej szyby. Nazywane były przez satyryków "rączkami kretyna".wilma pisze:Misze,to mialam do przypinania,a piesek z kiwajaca glowa stoi u mamy na telewizorze
Na lusterku wstecznym królowały natomiast laleczki przedstawiające siedzące nagie panie w kusej przezroczystej koszulce. Do lusterka przyczepiano też gumowe figurki murzyna z okropnie wykrzywioną twarzą i wybałuszonymi oczami, małe piłki futbolowe oraz plastikowe kościotrupy, które wszystkie części miały połączone metalowymi kółeczkami. Płyty CD i pachnące choinki pojawiły się znacznie później.
Niezbyt, bo aż do 1986 roku nie mieliśmy samochodu, ale u wujka albo kogoś innego był biały pudelek na łańcuszku.Dudzio pisze:A właśnie. Pamiętacie te wszystkie "zabawki" samochodowe? Pieski z kiwająca głową za tylną szybą to był standard. Do lusterka przyczepiano też gumowe figurki murzyna z okropnie wykrzywioną twarzą i wybałuszonymi oczami, małe piłki futbolowe oraz plastikowe kościotrupy, które wszystkie części miały połączone metalowymi kółeczkami.wilma pisze:Misze,to mialam do przypinania,a piesek z kiwajaca glowa stoi u mamy na telewizorze
To straszne-imperializm.
Z samochodowych gadżetów były jeszcze nalepki na szyby - głowa jakiegoś wykrzywionego debila i dwie dłonie, że niby zza szyby wygląda. No napis "C I B I E" - ??????
W naszym kaszlaku mieliśmy też nalepkę "Nie palić" którą ojciec przykleił nie wiadomo po co, bo oboje rodzice dymili jak parowozy, również podczas jazdy
W naszym kaszlaku mieliśmy też nalepkę "Nie palić" którą ojciec przykleił nie wiadomo po co, bo oboje rodzice dymili jak parowozy, również podczas jazdy
A co to takiego?Helmutt pisze:Z samochodowych gadżetów były jeszcze nalepki na szyby - głowa jakiegoś wykrzywionego debila i dwie dłonie, że niby zza szyby wygląda. No napis "C I B I E" - ??????
W naszym kaszlaku mieliśmy też nalepkę "Nie palić" którą ojciec przykleił nie wiadomo po co, bo oboje rodzice dymili jak parowozy, również podczas jazdy
Kaszlak to popularna nazwa Fiata 126pElle pisze:A co to takiego?Helmutt pisze:Z samochodowych gadżetów były jeszcze nalepki na szyby - głowa jakiegoś wykrzywionego debila i dwie dłonie, że niby zza szyby wygląda. No napis "C I B I E" - ??????
W naszym kaszlaku mieliśmy też nalepkę "Nie palić" którą ojciec przykleił nie wiadomo po co, bo oboje rodzice dymili jak parowozy, również podczas jazdy
U mnie na osiedlu sporo osób miało naklejone nalepki z zielonym liściem klonowym czyli symbolem Kanady. Nie wiem dlaczego? Poza tym były jeszcze naklejki ale to już w latach 80-tych wzdłuż przedniej szyby w górnej części i tez miały jakiś napis.
Długi czas marzyłam o psie, niestety rodzice sie nie godzili. Nawet wiedziałam, gdzie można takiego psiaka kupić.
A nazwa kaszlaka chyba wzięła się stąd, że trzeba było najpierw uruchomić rozrusznik, który znajdował się pod dźwignią hamulca ręcznego i wtedy to wydobywał się charakterystyczny dźwięk,jakby 100 kaszlących gruźlików.
Długi czas marzyłam o psie, niestety rodzice sie nie godzili. Nawet wiedziałam, gdzie można takiego psiaka kupić.
A nazwa kaszlaka chyba wzięła się stąd, że trzeba było najpierw uruchomić rozrusznik, który znajdował się pod dźwignią hamulca ręcznego i wtedy to wydobywał się charakterystyczny dźwięk,jakby 100 kaszlących gruźlików.
To były przeważnie naklejki z nazwami firm motoryzacyjnych np. Michellen czy Pirelli.Natuś-77 pisze:Poza tym były jeszcze naklejki ale to już w latach 80-tych wzdłuż przedniej szyby w górnej części i tez miały jakiś napis.
W PKS-ach oprócz wspomnianych już gadżetów były proporczyki z herbami klubów sportowych, zdecydowanie przeważały proporczyki klubów piłkarskich lub z różnych międzynarodowych imprez sportowych typu olimpiada, czy mistrzostwa świata w piłce nożnej.
Już wyjaśniam. Naklejka z zielonym liściem miała oznaczać świeżo upieczonego kierowcę. Naprawdę. Tak, żeby inni uczestnicy ruchu drogowego wiedzieli. Te naklejki z czasem robiły się żółte. Pamiętam, że jako dzieciak zastanawiałem się co oznacza żółty liść. A one były po prostu wypłowiałe.Natuś-77 pisze:U mnie na osiedlu sporo osób miało naklejone nalepki z zielonym liściem klonowym czyli symbolem Kanady. Nie wiem dlaczego?
Z gadżetów przypomniałem sobie jeszcze plastikowe tabliczki zakazujące palenia z fajką albo papierosem w czerwonym przekreślonym kółku. Głównie instalowane na desce rozdzielczej w taksówkach. Taksówkami wtedy w znacznej większości były Warszawy.
No i odpustowe kolorowe gałki na lewarek wykonane z przezroczystej pleksy. W tych gałkach było coś zatopione np jakiś kwiatek.
Cały rytuał "odpalania" Fiata 126p i towarzyszące temu zjawiska - są wspaniale ukazane w filmie pt "Nic śmiesznego".A nazwa kaszlaka chyba wzięła się stąd, że trzeba było najpierw uruchomić rozrusznik, który znajdował się pod dźwignią hamulca ręcznego i wtedy to wydobywał się charakterystyczny dźwięk,jakby 100 kaszlących gruźlików.
Historia prawdziwa. Znajomi w 1990 wybrali się w masochistyczną podróż maluchem do Anglii. W Belgii zepsuł im się samochód. Po wielu perypetiach znaleźli fachowca, który samochód naprawił. Kiedy chciał odpalić samochód dla sprawdzenia efektu swoich działań, zaczął kręcić kluczykiem w stacyjce. A tu nic właśnie! Wtedy znajomy pokazał mu rzeczoną dźwigienkę rozrusznika. Zrobiło to na mechaniku duże wrażenie. Po zapaleniu samochodu rzekł ponoć z szacunkiem: antik!Natuś-77 pisze: A nazwa kaszlaka chyba wzięła się stąd, że trzeba było najpierw uruchomić rozrusznik, który znajdował się pod dźwignią hamulca ręcznego i wtedy to wydobywał się charakterystyczny dźwięk,jakby 100 kaszlących gruźlików.