Trudno powidzieć co najlepsze. Tego co nie ciekawiło po prostu nie czytałem (kilka razy nawet było to lekturą szkkolną).
Z zagranicznych
"Winnetou" Karol May bez potrzeby go uśmiercił, musiał go wskrzesić w innych książkach.
"20 tysięcy mil" "Dwa lata wakacji" i "80 dni dokoła świata"
"Przygody Tomka Sawyera" i dalszy ciąg, "Książę i żebrak"
Trylogia "Łowców" Curwooda dokończona przez tłumacza (czy też tłumaczkę). Też o Indianach, ale zupełnie inne niż Maya.
"Wyspa Skarbów" Stevensona i dwa jej prequele "Złoto z Porto Bello" i "Przygody Bena Gunna" napisane przed 2 różnych autorów, nawzajem się wykluczające, ale oba utrzymane w pirackim klimacie "Wyspy".
Westerny "Tajemniczy Znak", "Tajemniczy Szept", "Głos Krwi", "Biały Brat" i inne, wydawane w latach 80-tych w serii zeszytów (
http://i50.tinypic.com/10sen35.jpg autor Frederick Schiller Faust znany też jako Max Brand, George Owen Baxter, Frederick Frost etc napisał ich podobno k i l k a s e t). "Głos krwi" należy odróźnić od "Zewu krwi" (innego autora) z którego znam tylko tytuł.
"Trzech panów w łódce nie licząc psa" opowieść ponadczasowa. Trudno uwierzyć, że pochodzi z tej samej epoki co Sherlock Holmes, Kapitan Nemo, Winnetou czy powieści Marka Twaina.
Z krajowych oczywiście seria o Tomku (początek nie skojarzył mi się z "Syzyfowymi pracami" raczej z Tomkiem Sawyerem). Moim ulubionym bohaterem Bosman. Smuga very pozytywny ale chwilami trochę nudny, tata Tomka tak samo.
W Krainie Kangurów wyglądalo na przeróbkę "W pustyni i w puszczy" (tu Staś i Nel tam Tomek i Sally), ale dużo bardziej zajmującą.
Na Czarnym Lądzie - jakby "Kopalnie Króla Salomona"
Na wojenej ścieżce - wyraźny wpływ Winnetou
Na tropach Yeti - prawie "Indiana Jones i Świątynia Zagłady"
Tajemnicza wyprawa - jak wydostać zesłańca z Syberii, temat very niebezpieczny. Trzeba zaznaczyć, że za cara to było. Ale dla mnie mogło dziać się i współcześnie, brakowało tylko śmigłowca jak w Rambo 2.
Wśród Łowców Głów - jakoś mniej mi się podobało, może autor w poprzednim tomie osiągnął był i przekroczył już swój zenit (czy po grecku
akme) jak Lucas w "Powrocie Jedi", może okrucieństwo opowieści było przesadzone (w klimacie filmu "Kongo" ale bez sztucznego satelity rzecz jasna).
U źródeł Amazonki - znowu Łowcy Głów, fabuła rozdwojona. Wpierw Smuga ścigał bandytów przez dżunglę, później Tomek z resztą ekipy musił odbywać tę samą trasę. Zakończenie pozostawało w zawieszeniu. Książka przypomina mi komedię "Wibracje" ('Vibes'), z uwagi na krajobrazy, bo treść zupełnie inna. A z rysunkowych może "Tajemnicze Złote Miasta".
Gran Chaco - Szklarski dopiero po 20 latach (1967-87) dorobił kontynuację, dobrą choć może przeładowaną przypisami i temuż podobnież. Bosman od czasu do czasu wyskakiwał z dowcipnymi powiedzonkami i doczytałem do końca.
Trudno powiedzieć co wyszło by z ekranizacji, możliwe że jakaś chała.
Adam Zelga, jakoby na podstawie notatek Szklarskiego, dopisał dalszy ciąg (W grobowcach faraonów) będący, moim zdaniem, zupełnym nieporozumieniem.
Sobowtór Profesora Rawy jedyne dzieło SF pióra Szklarskiego - zupełnie inne niż współczesne mu powieści Lema.
Trylogia indiańska Szklarskiego pisana wraz z żoną "Złoto Gór Czarnych" (Orle Pióra, Przekleństwo złota, Ostatnia walka Dakotów) - do dziś zbieram się do przeczytania.
(Gdyby Szklarski pisał Syzyfowe prace może nadawały by się do czytania. Twórczości Żeromskiego nie znoszę, nie cierpię i w ogóle. O bidzie z nędzą pisali i Prus i Sienkiewicz i Konopnicka i Orzeszkowa, jakoś to opisać w przeciwieństwie do Żeromskiego umieli. I też wątpliwe by mnie to zachwycało. Prus którego twórczość mało mi się spodobała i tak pisał pod każdym względem znacznie lepiej od Reymonta, ale na tle Żeromskiego nawet Reymont, którego kawałek przeczytać trzeba było tylko dlatego bo był "na liście lektur szkolnych" po czym niesmak do dziś mi pozostaje, stwarzał wrażenie pisarza.)
Pan Samochodzik (ten prawdziwy, bez "kontynuacji"). Wyłącznie książkowy - filmy są bez sensu udziwnione ("Templariusze" nakręceni znośnie ale fabuła ma za mało wspólnego z oryginałem). Historia, archeologia, numizmatyka, do tego lasy, jeziora i tak dalej. Kto czytał(a), wie o co chodzi. Klika naleciałości propagandowych, wymagających przypisu w kolejnych wydaniach, nie stanowiących jednak głównego motywu.
Z SF przede wszystkim Lem, oczywiście.
Najbardziej moim zdaniem udany "Eden", "Niezwyciężony", "Solaris", "Opowieści o pilocie Pirxie", "Powrót z gwiazd" w kolejności oceny, trudne do umiejscowienia "Śledztwo" i "Katar" ("Solaris" uchodzi za najlepszą jego powieść, ciekawe dlaczego. Ekranizacje sobie darowałem, sam Lem twierdził że wypaczyły jego myśl). Osobno "Cyberiada" i opowieści których bahaterem jest Ijon Tichy.
Każda z pozycji wymagała by dłuższego opisu. Dalej pod wyraźnym wpływem Lema powstały "Exodus VI" braci Mil. Wydrukowana legalnie w połowie lat 80tych książka o ucieczce z Ziemi, kojarzyła się, zapewne nie tylko mnie, z ucieczką z Gułagu.
Książek o podobnej tematyce Janusza Zajdla nie znałem wtedy, do dziś znam jedynie tytuły.
Ktoś z Was wymienił tytuł "Atlantyda wyspa ognia" Macieja Kuczyńskiego. Wymyka się jednoznacznej interpretacji, nazbyt unowoczesniona wizja, druty kolczaste pod napięciem i zmutowane rośliny zjadające intruzów, brak zaś sensownego wyjaśnienia co spowodowało katastrofę. Temat ten zawsze mnie zajmował, odkąd przeczytałem "Atlantydę" Ludwika Zajdlera (nie mylić z Zajdlem).
Z powieści dziejących się w szkole - Niziurski "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" (książka, bo film pokazywał wszystko na odwrót), "Sposób na Alcybiadesa" (było to szkolną lekturą ale dało przeczytać) "Gorączka w siódmej klasie" (? jakby kryminał, raczej bez przekonującego zakończenia). "Szatan z siódmej klasy" Makuszyńskiego - inna epoka. "Mikołajek" René Goscinny, rysunki Jean-Jacques Sempé jedyne w swoim rodzaju. Wszyscy chyba wiedzą o co chodzi. Z Adama Bahdaja znam tylko western "Dan Drewer i Indianie" (wisielczy humor, bez happy endu). "Wakacje z duchami" po obejrzeniu filmu próbowałem przeczytać ale jak dotąd sprawa w zawieszeniu.