Najlepsza powiesc z lat mlodosci

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
wilma
Posty: 1455
Rejestracja: 31 maja 2007, o 13:29

Post autor: wilma » 3 lis 2007, o 10:35

Elle,nie martw sie :wink: kiedys nadrobie zaleglosci.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona

Jackus
Posty: 16
Rejestracja: 29 paź 2007, o 12:27
Kontakt:

Post autor: Jackus » 3 lis 2007, o 12:35

Moje hity to:
Daniel Defoe "Robinson Crusoe"
Ferenc Molnar "Chłopcy z placu broni"
A w późnej młodości książki Eugeniusza Paukszty: "Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc", "Znak Żółwia" i jeszcze kilka innych tego wspaniałego pisarza
Jerzy Putrament "Wakacje".

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 3 lis 2007, o 15:15

Jackus pisze: Ferenc Molnar "Chłopcy z placu broni"


O tak, "Chłopcy z Placu Broni" wymiatają. Pamiętam jak łzy napływały mi do oczu, kiedy umierał mały Nemeczek. Jest zresztą świetny film nakręcony na podstawie tej powieści.
W dzieciństwie jeszcze "O dwóch takich, co ukradli Księżyc" Makuszyńskiego - też wzruszająca i mądra książka. Jeszcze "Serce" de Amicis'a.
No i oczywiście "Trylogia", "Krzyżacy", "Syzyfowe prace".
O wojennych nie wspomnę.

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 3 lis 2007, o 21:05

Dudzio pisze:
Jackus pisze: No i oczywiście "Trylogia", "Krzyżacy"
O wojennych nie wspomnę.


Pamiętam jak jeszcze w przedszkolu każdy chciał być panem Wołodyjowskim (oczywiście po obejrzeniu filmu)
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 3 lis 2007, o 22:07

biały_delfin pisze: Pamiętam jak jeszcze w przedszkolu każdy chciał być panem Wołodyjowskim (oczywiście po obejrzeniu filmu)
Bardziej serialu "Przygody Pana Michała" w reżyserii. P. Komorowskiego.
Zreszta skądinąd świetnego. Nastapiła zmiana obsady w porównaniu z filmem Hoffmana (m. in. zamiast Jana Nowickiego w roli Ketlinga - A. Łapicki, zamiast Pana Gustawa Lutkiewicza w roli Luśni - Pan Ludwik Benoit, zamiast Hanki Bielickiej w roli Pani Makowieckiej - Barbara Krafftówna). I niezrównana muzyka Wojciecha Kilara z pieśnią śpiewaną przez Pana Leszka Herdegena. "W stepie szerokiiim..." :wink:

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 4 lis 2007, o 20:30

Dudzio pisze: Pamiętam jak łzy napływały mi do oczu, kiedy umierał mały Nemeczek.
Proszę o przypomnienie dlaczego umarł Nemeczek, bo poza tytułem nic nie pamiętam. :oops: :?:

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Post autor: mutant » 4 lis 2007, o 21:15

Nemeczek umarł, gdyż nabawił się zapalenia płuc, stojąc po pas (lub szyję) w wodzie i podsłuchując naradę wojenną wroga.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 4 lis 2007, o 21:52

Dziękuję. :)

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 5 lis 2007, o 02:55

mutant pisze:Nemeczek umarł, gdyż nabawił się zapalenia płuc, stojąc po pas (lub szyję) w wodzie i podsłuchując naradę wojenną wroga.



I bodajże jeszcze Czerwonoskórzy wrzucili go do zimnej wody po tym, kiedy się umyślnie zdekonspirował broniąc honoru swoich.

Awatar użytkownika
Helmutt
Posty: 324
Rejestracja: 18 paź 2007, o 06:20
Lokalizacja: LUBLIN

Post autor: Helmutt » 5 lis 2007, o 10:12

Przede wszystkim i ponad wszystko Niziurski.
"Niewiarygodne przygody Marka Piegusa", "Sposób na Alcybiadesa", "Siódme wtajemniczenie", "Awantury kosmiczne" - że wymienię te moim zdaniem najlepsze. Niedawno zgłupiałem ze szcześcia gdy znalazłem moje ulubione książki w wersji e-bookowej :)

Później Ożogowska - podobny styl co Niziurski ale mniej klimatyczne. 'Tajemnica zielonej pieczęci", "Głowa na tranzystorach"....

Przyznam się, że Pan Samochodzik mnie jakoś nie ruszył. Przeczytałem kilka częśći ale jakoś bez entuzjazmu... tylko już nie bijcie :)

"Chłopcy z Placu Broni" Molnara - najlepsza znana mi książka do dzieci, która w swoim głównym przesłaniu porusza tak ważne (i poważne) sprawy jak honor, wierność ideałom czy uczciwość. Wspaniała książka. Ciesze się, że wciąż jest to lektura, że Roman jej nie ruszył.

Allonsanfan
Posty: 134
Rejestracja: 14 lis 2006, o 13:13

Post autor: Allonsanfan » 5 lis 2007, o 10:37

Podobnie jak w przyp. kolegi Helmutta Niziurski jest u mnie na pierwszym miejscu jeśli idzie o książki z dzieciństwa. Trzy jego książki szczególnie lubie: "Sposób na Alcybiadesa", "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" i "Klub włóczykijów". Ech ten Niziurski. Co to był za znakomity humor słowny i sytuacyjny. Niestety, gdzieś w połowie lat 70-tych Niziurski jakby zgłupiał i zaczął pisać rzeczy poniżej dawnego poziomu np. "Adelo zrozum mnie", "Kosmiczne awantury", "Lud szkolny, Okulla i ja" to straszliwe kretyństwa. Ale to i tak jeszcze arcydzieła w porównaniu z "Nowymi przygodami Marka Piegusa". Płakać się chce jak to się porówna z "Niewiarygodnymi przygodami...".
Z innych autorów i książek to Papcio Chmiel i "Tytus, Romek i Atomek" przez wiele lat. Tylko, znowu niestety, nowe Tytusy nie dorownują starym.
Inni ulubieni autorzy:
Zbigniew Nienacki i cykl o panu Samochodziku. Kapitalne były.
Adam Bahdaj m. in. "Podróż za jeden uśmiech", "Stawiam na Tolka Banana". Też świetne.
Alfred Szklarski i cykl o przygodach Tomka Wilmowskiego.
Aleksander Minkowski - "Kosmiczny sekret Lutego", "Nasturcja i Lew", "Podróż na wyspę Borneo" i inne.
Hanna Ożogowska - trochę infantylne ale dało się czytać. Najlepsza dla mnie była "Tajemnica zielonej pieczęci"
Honorowa wzmianka:
Janusz Domagalik "Pięć przygód detektywa Konopki". Takie głupie że aż świetne!

Z zagranicznych autorów to:
Karol May - "Winnetou'(kiedyś niemal lektura obowiązkowa w pewnym wieku), "Old Surehand"
Juliusz Verne - nóstwo kapitalnych książek. Świetnie napisane, jak pobudzały wyobraźnię!
Największe rozczarowanie:
Aleksander Dumas. myślałem że "Trzej muszkieterowie" to będzie nie wiadomo co a to takie nudziarstwo! Próbowałem też "W 20 lat później" ale dałem spokój po paru stronach.

Awatar użytkownika
Helmutt
Posty: 324
Rejestracja: 18 paź 2007, o 06:20
Lokalizacja: LUBLIN

Post autor: Helmutt » 5 lis 2007, o 10:47

Heh, nie bądź aż tak surowy, "Okullę" czy "Awantury" jeszcze szło czytać... Gorsze po stokroć były kontynuacje Marka Piegusa czy "Okulli"...
A i tak najlepsze jest "Siódme wtajemniczenie" - taka powieśc na czasie jesli chodzi o polska politykę - konflikt Matusów i Blokerów to tylko przykrywka do działalności.... a zresztą przeczytajcie ;)
Niziurkski napisał jeszcze fajną książkę "Księga urwisów" - świetna powieść o przygodach dzieciaków mieszkajacych w zabitej dechami wsi w latach 50-tych. Mało jest tam tego jego specyficznego humoru, trochę komunistycznej propagandy... Ale i tak się świetnie czyta...

Zapomniałem o Minkowskim. Też go lubię :)

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Post autor: mutant » 5 lis 2007, o 11:33

"Pięć przygód detektywa Konopki" i "Siódme wtajemniczenie" to dla mnie absolutna klasyka! To pierwsze kupiłam niedawno w antykwariacie, ale niestety bez kultowych ilustracji Butenki.

Z Ożogowskiej najlepiej wspominam "Chłopaka na opak" i "Raz, gdy chciałem być szlachetny". Na przykład taki motyw, jak bohaterom na kolonii kazano udekorować łazienkę, a oni popisali na ścianach hasła typu "Częste mycie skraca życie". Albo jak poszli do fryzjera, ale po drodze wstąpili na lody i zostało im forsy tylko na ostrzyżenie głów do połowy...

Z Minkowskiego mam sentyment do "Podróży na wyspę Borneo" - straszny socrealizm, ale to jakoś mi nie przeszkadzało, czytałam wiele razy. Natomiast w l. 80. ten sam autor napisał powieść zupełnie inną od poprzednich - "Dolinę światła". Ja to czytałam będąc bodaj w ósmej klasie i wywarło na mnie piorunujące wrażenie, bo książka jest niezupełnie dla młodzieży, choć o młodzieży. Ma w sobie coś z "Władcy much" Goldinga. Polecam.

Namiętnie też czytywałam Chmielewską - powieści z cyklu o Teresce i Okrętce oraz o Janeczce i Pawełku. Za Musierowicz zabrałam się dopiero na studiach, ale też było warto.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 5 lis 2007, o 13:58

Helmucie, staram się zrozumieć, jak do chłopiecej wyobraźni mógł nie przemówić "Pan Samochodzik":cry:, ale skoro twierdzisz, że tak było to muszę przyjąć do wiadomości, to co piszesz. :lol:
Ja z kolei byłam "dziwna" bo nie czytałam Chmielewskiej, czy Musierowicz. :shock: Owszem jakieś pojedyncze książki tak, ale nie byłam fanką ich dziewczyńskich powieści. :o (To chyba wpływ brata: on podrzucał mi to, co czytał, i czasami wręcz sprawdzał, czy już jakąś książkę przeczytałam 8) : wszyskie Samochodziki, Tomki, Verne, Trylogia, to była jego sprawka. :lol: ), ale wszystkie przeczytałam z przyjemnością. :lol:
Przypomnijcie, o czym była "Tajemnica zielonej pieczęci"? :roll: Wiem, że mi się to podobało, ale jakaś amnezja mnie naszła. :|

Awatar użytkownika
Helmutt
Posty: 324
Rejestracja: 18 paź 2007, o 06:20
Lokalizacja: LUBLIN

Post autor: Helmutt » 5 lis 2007, o 14:11

Nie potrafię powiedzieć czemu, ale Pan Samochodzik po prostu .... nie "wchodził" mi.

A "Tomki" to już w ogóle, przeczytałem do połowy "Tomka na czarnym lądzie" i stwierdziłem, że to nie dla mnie.

"Tajemnica zielonej pieczęci" w dużym skrócie była o czterech kumplach, któych przenieśli z jednej klasy do drugiej równoległej i o różnych przygodach z tym związanych. Pamiętam, że główny bohater nazywał się Stefek Żórawiec (!), oprócz tego miał był jeszcze Wiktor, Romek i chyba Bartek - każdy z nich miał jakąś "piętę achillesową" - Stefan chyba robił błędy, Wiktor był "nogą" z matmy itd. Drugim wątkiem było zaangażowanie się koleżanki Stefana, Ali w działalnośc jakiejś "terrorystyczno-chuligańskiej" grupy i zabiegi Stefana aby ją z tego wykaraskać.
Tytułowa "zielona pieczęć" wzięła się od pieczątki jaką pieczętowana była tajna korespondencja Alinki z ową "grupą", a którą to korespondencje przechwytywał Stefek.

ODPOWIEDZ