Artykuly spozywcze z dawnych lat
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Czy ktoś już wspomniał o oranżadzie w proszku? Którą rzadko się piło, a przeważnie zlizywało proszek z ręki?
Moja mama opowiadała, że kiedy była panną na wydaniu i zaprosiła do domu swego narzeczonego, żeby go przedstawić rodzicom, położyli na stole margarynę w kostce, bo masła brakowało, no i mieli udawać, że to masło, a młodsze siostry mamy robiły obciach, wołając (oczywiście celowo): "Podaj mi margarynę!"
Moja mama opowiadała, że kiedy była panną na wydaniu i zaprosiła do domu swego narzeczonego, żeby go przedstawić rodzicom, położyli na stole margarynę w kostce, bo masła brakowało, no i mieli udawać, że to masło, a młodsze siostry mamy robiły obciach, wołając (oczywiście celowo): "Podaj mi margarynę!"
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
Ja nie bardzo lubilam sok marhwiowy,za to sokowirówke mamy do dzis,glównie do placków ziemniaczanych.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Jeśli chodzi o napoje to pamiętam jeszcze Mazowszankę - mineralna woda gazowana w litrowej butelce - nawet mi smakowała i był taki napój na który mówiono chyba woda sodowa w butelkach 0,33l takich jak oranżada - okropny w smaku - faktycznie jakby rozpuszczona soda. Przypomniałem sobie, że w pewnym momencie szklane butelki zrobiły się strasznie drogie i np. oranżada kosztowała 21zł a butelka 20zł.
Perła Bałtyku! Perła Bałtyku! Mój wujek pracował w sanatorium w Kołobrzegu i często piliśmy tę wodę.
Z innych pereł to pamiętam ciemne bezalkoholowe piwo o nazwie bodaj "Czarna perła", które kiedyś mi ciotka kupiła i byłam bardzo dumna, że piję piwo.
Z innych pereł to pamiętam ciemne bezalkoholowe piwo o nazwie bodaj "Czarna perła", które kiedyś mi ciotka kupiła i byłam bardzo dumna, że piję piwo.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
Tez mieliśmy metalowy syfon. Najpierw z metalową głowicą, a potem z plastikową. Były pomalowane złotą metalizującą farba (produkcja czechosłowacka). Te okrągłe były chyba wegierskie. Ciotka miała, też niebieski, ale widziałem pomarańczowe. W CSRS robili też szklane syfony wielorazowego użytku z butlą pokrytą srebrną metalową siateczką. Do tego mozna było dokupić komplet: szaker i naczynie na lód. Bardzo ładne. Shaker jeszcze mam. Syfon można było brać na biwak i z wodą ze źródełka smakował rewelacyjnie. Szkoda tylko, że szybko się kończył i trzeba było nastawiać następny. Pojawiły się też jakieś specjalne naboje (miały zalutowaną dziurkę na zielono), którymi można było robić bitą śmietanę i np. wino gazowane (wlewało się zamiast wody wino z gąsiora). Ale były chyba rzadkie, bo tato przyniósł je tylko raz.mutant pisze:My mieliśmy metalowe, najpierw taki podłużny, a potem okrągły niebieski.
Naboje kupowało się w sklepach w tekturowych pudełkach, a potem wymieniało puste na pełne. Bardzo rdzewiały. Były naboje z cienką szyjką, a potem pojawiły się takie z mosiężnym zakręcanym kołnierzem (nakrętką?).
Ta woda sodowa o której pisze Ernie nazywała się chyba "Woda stołowa". Była dawana np. w knajpach na "przepitkę". To była zwykła kranówa tylko gazowana.