Artykuly spozywcze z dawnych lat
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Nie pamiętam,żebym bawiła sie w pogrzeb.Z pogrzebem wiaze sie za to jedno z moich milszych wspomnien.Na stypie po ciotce mojej mamy-zakonnicy byłam gosciem honorowym.Mialam 3-4 lata.Zapamietalam wielkie figury Maryi i Jezusa,które zrobiły wtedy na mnie duze wrazenie,wspaniałe jedzenie i piekne podarki.Dostałam wiele recznie malowanych przez siostry mozna powiedziec okladek,obrazków i aniołka,którego stawialam zawsze pod choinka
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
Bawilismy się podobnie. Ba, nawet poszliśmy dalej - gdy brakowało martwego "towaru", grzebaliśmy koniki polne, gąsienice, pajaki itp. uprzednio doprowadzajac je do śmierci. Powstawały całe cmentarze, trumny były z pudełek od zapałek. Po jakimś czasie odbywała się ekshumacja - to lubiłam najbardziej. Do dzis mam wyrzuty sumienia, ile owadów zamęczyłam. Na usprawiedliwienie dodam, że teraz nie zabiję nawet muchy czy komara. Wyganiam za okno.Dudzio pisze:
Nie no siebie nie grzebaliśmy, ale za to odprawialiśmy pogrzeby znalezionych martwych kawek, gołębi, wróbli, motyli, piskląt i innych.
PS. Sobie pogrzebów nie urządzalismy, ale bawiliśmy się w mszę. Odprawialismy ją z książeczek do nabożeństwa. Nie bardzo to lubiłam, bo najlepszą rolę (księdza) miał zawsze mój brat.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
juka pisze: gdy brakowało martwego "towaru", grzebaliśmy koniki polne, gąsienice, pajaki itp. uprzednio doprowadzajac je do śmierci. Powstawały całe cmentarze, trumny były z pudełek od zapałek. Po jakimś czasie odbywała się ekshumacja - to lubiłam najbardziej. Do dzis mam wyrzuty sumienia, ile owadów zamęczyłam. Na usprawiedliwienie dodam, że teraz nie zabiję nawet muchy czy komara. Wyganiam za okno.
Juko:
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Trochę odbiegamy od tematu, ale.. ja tez sie bawiłam w kościół itp.
1.Jedną z zabaw było przebieranie się za zakonnice, na głowę zakładało sie wtedy coś jasnego i na to rajstopy, nogawkami do tyłu i wtedy tworzył sie czepek
2. Boże ciało.. obojętnie od pory roku zrywałyśmy płatki kwiatów i ustawiałyśmy sie w rzędy no i wzdłuż bloków szła procesja
3. W księdza i udzielanie komunii, opłatek robiło sie z chusteczek higienicznych lub potem ktoś wpadł na to... tu nawiązuje do wątku z.. wafli lub andrutów, takich cieniutkich wafelków o śr. ok. 20 cm. Nadal do kupienia w sklepach Społem
1.Jedną z zabaw było przebieranie się za zakonnice, na głowę zakładało sie wtedy coś jasnego i na to rajstopy, nogawkami do tyłu i wtedy tworzył sie czepek
2. Boże ciało.. obojętnie od pory roku zrywałyśmy płatki kwiatów i ustawiałyśmy sie w rzędy no i wzdłuż bloków szła procesja
3. W księdza i udzielanie komunii, opłatek robiło sie z chusteczek higienicznych lub potem ktoś wpadł na to... tu nawiązuje do wątku z.. wafli lub andrutów, takich cieniutkich wafelków o śr. ok. 20 cm. Nadal do kupienia w sklepach Społem
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
jakiś rok temu dzieci na moim podwórku urządziły sobie półgodzinny koncert piesni religijnych oj, trudno tego tego było nie usłyszećNatuś-77 pisze:i wzdłuż bloków szła procesja
zresztą już kilka razy zauwazyłem, ze rózne dzieci w róznych śpiewją pieśni z koscioła,
nie wiem czy zdjaą sobie z tego sprawę co spiewają.
tyle offtopu...
Bawiliśmy się podobnie. Szczytem tych "cmentarnych" zabaw było zbudowanie z prawdziwych cegieł kościoła (o wysokości prawie metra) a pod kościołem kilkupoziomowych "katakumb" gdzie chowaliśmy zdechłe wróble, myszy, żaby itp.juka pisze:Bawilismy się na wsi podobnie. Ba, nawet poszliśmy dalej - gdy brakowało martwego "towaru", grzebaliśmy koniki polne, gąsienice, pajaki itp. uprzednio doprowadzajac je do śmierci. Powstawały całe cmentarze, trumny były z pudełek od zapałek. Po jakimś czasie odbywała się ekshumacja - to lubiłam najbardziej.Dudzio pisze:
Nie no siebie nie grzebaliśmy, ale za to odprawialiśmy pogrzeby znalezionych martwych kawek, gołębi, wróbli, motyli, piskląt i innych.
Podobnie gdy zdechł jakiś kot (a u nas na wsi kotów "przydomowych" to było od cholery i jeszcze) kopało mu się grób na łąkach i robiło pogrzeb z całym ceremoniałem. Heh, do dziś jeden z sąsiadów mojej babci nie wie, że na swojej łące ma istny koci cmentarz
Poza tym - standardowo, łażenie późnym wieczorem na cmentarz, opowiadanie sobie historii o duchach - a już istną rewelacją było przypadkowe odkrycie przez robotników kopiących rów przy naszym wiejskim kościele wielkiej ilości ludzkich kości i czaszek.
Popatrz ernie jak niesamowita jest pamięć. Człowiek takie detaliki pamięta. Ale faktycznie tak było. Przyznaję, że widzę tam wyżej nieznane mi, albo zapomniane historyjki.ernie pisze:Pamiętam że te historyjki od Donaldów były nieraz źle przecięte. Było widać z boku kilka milimetrów innego obrazka. Dopasowywałem taki obrazek i doklejałem taśmą. Miałem te historyjki połączone taśmą zwinięte w rulon.
Dal tych, co wcześniej tych historyjek nie widzieli:
http://bajkidladzieci.13tka.com/history ... hp?page=41
http://bajkidladzieci.13tka.com/history ... hp?page=41