To prawda, tak to jest na tzw. Ziemiach Odzyskanych - ludzie ściągali tu z głębi kraju, z kresów - z różnych regionów, to i swoją kulturę przywozili. Dziś to już się trochę wymieszało, ale na przykładzie świąt (i potraw) chyba widać najlepiej.Natuś-77 pisze:Wiecie co, tak sobie myślę, że mieszkając we Wrocławiu spotykam się na co dzień z różnorodną kuchnia i jej nazewnictwem. Wrocław to właśnie taki tygiel kultur a co za tym idzie różnych kuchni.
PS. A co do kulinariów, pamiętam jak Wojciech Mann opowiadał, że będąc w Legnicy w jakimś barze chciał zamówić pierogi ruskie - powiedziano mu, że nie ma, jednak on je widział na talerzach u innych, więc wyjaśniono mu, że u nich nie nazywają się one ruskie, tylko jakoś inaczej (wiadomo, Legnica ). Pewnie dziś już ta nazwa w Legnicy nie razi, ale wtedy... .