Artykuly spozywcze z dawnych lat
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
[quote="Elle"][quote="biały_delfin"]Witaj giraldusie na naszym forum.
Trzeba poświecić min. godzinę dzienne, no nie ?
Ale kaj tam! Godzinę dziennie? Ja tu siedzę - mam nadzieję, że to początkowe zauroczenie - od powrotu z pracy i zjedzeniu obiadu, do 23, 24.00 A potem w pracy jestem
Ale muszę przeczytać przynajmniej najważniejsze dla mnie fora, potem będzie
Trzeba poświecić min. godzinę dzienne, no nie ?
Ale kaj tam! Godzinę dziennie? Ja tu siedzę - mam nadzieję, że to początkowe zauroczenie - od powrotu z pracy i zjedzeniu obiadu, do 23, 24.00 A potem w pracy jestem
Ale muszę przeczytać przynajmniej najważniejsze dla mnie fora, potem będzie
Na domiar złego ktoś niewidoczny wśród ciżby bez ustanku dął w mosiężną surmę. Z pewnością nie był to muzyk.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Kawę zbozową pamiętam,ale tylko ze szpitala.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
- smok_teodor
- Posty: 111
- Rejestracja: 5 mar 2009, o 13:58
Ja także pamiętam tę kawę z ośrodków FWP. Najgorzej wspominam wyjazd z mamą do Łeby - na stołówce przydzielonej nam w ramach wczasów panował taki odór, że od progu mówiłem: "Ja tu jeść nie będę!" i... nie jadłem Pamiętam jednak tę kawę w dzbankach z napisem "Społem", którą stawiano na stolikach do śniadania. Mama, po powrocie ze śniadania (którego na stołówce nie zjadłem nigdy) w pokoju zawsze robiła mi coś do jedzenia. Do dziś dnia zresztą uważam, że dobre jedzenie pachnie, a nie cuchnie. Mama potwierdziła zresztą, że potrawy na tej stołówce były niejadalne (ona czasami coś trochę poskubała z obrzydzeniem). Potem już zawsze brała wczasy bez wyżywienia
A mnie osobiście bardzo smakowała kolonijna i wczasowa (FWP) herbata. W domu nigdy mi się nie udało powtórzyć tego smaku. Pewnie dlatego, że gotowana była w 100-litrowych kotłach
A z przedszkola pamiętam - aż za dobrze - herbatę z mlekiem czyli "bawarkę" którą we mnie wmuszano. Do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego Anglicy nie chodzą ciągle z "pawiem" na ustach.
A z przedszkola pamiętam - aż za dobrze - herbatę z mlekiem czyli "bawarkę" którą we mnie wmuszano. Do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego Anglicy nie chodzą ciągle z "pawiem" na ustach.
Na domiar złego ktoś niewidoczny wśród ciżby bez ustanku dął w mosiężną surmę. Z pewnością nie był to muzyk.
Inka to kawa instant. Normalnie robili to ze zwykłej kawy zbożowej, bo wychodziło najtaniej. Na opakowaniu (chyba buro - żółtym) pisało tylko "Kawa zbożowa". Jej przyrządzanie było bardziej skomplikowane, ale za to była śmiesznie tania. Zostawały grube fusy. Robiłem to dawno temu zaledwie kilka razy i już nie pamiętam. Może trzeba było zalać wrzątkiem, zaparzać i odcedzać ?.Eryk75 pisze:Jednym słowem, kawa zbożowa Inka, czyli wszystko to co zostało z produkcji mąki przerabione na „kawę”.biały_delfin pisze:nie wiem czy ktoś juz poruszał temat, ale pamietacie kawę z mlekiem na stołówkach fwp i chyba w przedszkolu ?
Jeszcze oprócz Inki była w sprzedaży kawa zbożowa Turek. Gdzieś tutaj powinno być jej zdjęcie z postacią Turka z fezem na głowie.
Szczerze powiem, ze kawę zbożową z mlekiem lubiłem. W dzieciństwie pijałem ją na zmianę z kakao.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Wspominałam już w którymś temacie, że najlepszą kawę zbożową piłam na polu, podczas zbierania kamieni w ramach prac szkolnych. Tego smaku nie zapomnę do końca życia.
Do tej pory zapodaję sobie kawę zbożową, zawsze zalewam ją w całości ciepłym mleczkiem. Wtedy lepiej mi smakuje A smak bawarki właściwie przypomniałam sobie wczoraj. nawet mi smakowała, ponieważ zalałam herbatkę pysznym mlekiem zagęszczonym (z Gostynia) i smakowała nawet nawet, tylko nie była, aż tak gorąca jakbym chciała.
Do tej pory zapodaję sobie kawę zbożową, zawsze zalewam ją w całości ciepłym mleczkiem. Wtedy lepiej mi smakuje A smak bawarki właściwie przypomniałam sobie wczoraj. nawet mi smakowała, ponieważ zalałam herbatkę pysznym mlekiem zagęszczonym (z Gostynia) i smakowała nawet nawet, tylko nie była, aż tak gorąca jakbym chciała.
A ja się przyzwyczaiłam do picia tego badziewia, ale coraz częściej zastanawiam się nad przejściem do picia herbaty z imbryczka, ze względów ekologicznych. czytałam artykuł, w którym pisano, że dziennie wykorzystuje się ok 3 mln saszetek herbaty więc domyślam się, ile to papieru, ile kleju do klejenia tych torebeczek. zaczyna mnie to przerażać.Dudzio pisze:a nie jakieś zalewane wrzątkiem badziewie z torebek.
Postanawiam, że wkrótce przechodzę na czajniczek do zaparzania herbaty. Kto dołącza?
A ten zestaw sprawił mi dziś największą radość. Wszystkie opakowania po czekoladach węgierskich pamiętam doskonale, podejrzewam że produkowane były w latach 80-tych, dlatego tak je dobrze znam
Free Image Hosting by ImageBam.com
Free Image Hosting by ImageBam.com
Ja też używam torebek, ale tylko wtedy, kiedy muszę.Natuś-77 pisze:A ja się przyzwyczaiłam do picia tego badziewia, ale coraz częściej zastanawiam się nad przejściem do picia herbaty z imbryczka, ze względów ekologicznych. czytałam artykuł, w którym pisano, że dziennie wykorzystuje się ok 3 mln saszetek herbaty więc domyślam się, ile to papieru, ile kleju do klejenia tych torebeczek. zaczyna mnie to przerażać.Dudzio pisze:a nie jakieś zalewane wrzątkiem badziewie z torebek.
Postanawiam, że wkrótce przechodzę na czajniczek do zaparzania herbaty. Kto dołącza?
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej