Jak ktoś ma musofobię (a szczególnie kobiety często miewają - z czego różni kretyni nie zdają sobie sprawy kładąc to na karb kobiecej słabości i histerii), to takie spotkanie może się bardzo źle skończyć z poważnymi zaburzeniami psychicznymi włącznie.Natuś-77 pisze: A tam..patrząc na nią ślepiami siedział na pralce szczur wielkości kota. Tak jak stała wyszła z domu..dodam, że był to szlafrok i piżama Uratowała ją pani z kiosku Ruchu Pozwoliła poczekać do momentu przyjazdu siostry.
Przed 5 dni szczurołap (są firmy i jest też pan który od X lat walczy we Wroc. z gryzoniami) walczył z tą bestią...Twarda sztuka była i nie chciał się poddać.
O wrocławskich szczurach słyszałem, a nawet widziałem. Fakt, dorodne są. Ale ponoć po sławnej powodzi w 1997 roku to trawniki pod Dworcem Głównym od szczurów się normalnie ruszały. Były ich tysiące (szczurów, nie trawników ).
Do mojej łazienki tez kiedyś szczur zawitał. Ale to był parter i wszedł drań po rurach gazowych szybem. Zrobił sobie bar przekąskowy z orzechów włoskich, które sąsiad trzymał w piwnicy. Przynosił sobie i zjadał pod gazomierzem. Potraktowałem skurczybyka gazem pieprzowym i od tamtej pory już nie przylazł.
Co do kotów - ze szczurem sobie nie poradzą. Bardziej psy i to tylko niektóre. Utalentowane i lubiące przetrącać albo przegryzać kręgi gryzoniom.