Chemia i kosmetyki z dawnych lat

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

ODPOWIEDZ
juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 11 lis 2007, o 10:41

Płyn K jak najbardziej, ale faktycznie wymagał usprawnień, bo miał małą dziurkę, za to Ludwik lał jak należy :) Tak teraz myślę o tym Ludwiku i wydaje mi się, że były mniejsze i większe butelki - chyba póllitrowe i większe (0,75, 1l?), różniły się nieco kolorami. Pamietam, że nie wszystkie nadawały się do tego dyngusowego lania - czy nie miały odpowiedniej końcówki, czy były za duże, nie pamietam już.

Robi
Moderator
Posty: 2379
Rejestracja: 23 gru 2004, o 23:10
Lokalizacja: Bełchatów

Post autor: Robi » 11 lis 2007, o 11:46

Takie?
Obrazek

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 11 lis 2007, o 14:40

Właśnie taki :D Ten plastikowy, szklanego nie pamiętam, może po prostu moja mama nie kupowała.

Geo Dutour
Posty: 292
Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10

Post autor: Geo Dutour » 11 lis 2007, o 17:51

Kobiety z forum mogłyby opisać jak wyglądały PRL-owskie pomadki, cienie i tusze. Zdaje się, że liderem tej produkcji była firma Celia.
Być może były też perfumy "Być może". Trzeba przyznać, że nazwa poetycka...

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Post autor: mutant » 11 lis 2007, o 19:13

Osobiście nie malowałam się w owych czasach, ale firma Celia to chyba istniała jeszcze długo, długo potem...
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Post autor: mutant » 11 lis 2007, o 19:17

Ej, ale pamiętam podpaski. To były kawały waty w takiej siateczce z nitek. Następna generacja przypominała już bardziej te współczesne, ale nie było mowy o pasku do przyklejania (nie mówiąc już o skrzydełkach), więc tradycyjnie przesuwały się do tyłu. Idziesz sobie ulicą, a tu czujesz, że podpaskę masz prawie na plecach. Trzeba było wskakiwać gdzieś do bramy i poprawiać (dobrze, że nie było wtedy domofonów).
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 11 lis 2007, o 19:18

Też się nie malowałam, bo za młoda byłam, a i moja mama nie należała do osób pacykujących się nadmiernie bez potrzeby 8) , więc za dużo kosmetyków nie pamiętam, chociaż czerwona szminka to był chyba standard w torebce każdej pani. Firma: Celia oczywiście. A jakie jeszcze były? :?:

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 11 lis 2007, o 19:21

mutant pisze:Ej, ale pamiętam podpaski. To były kawały waty w takiej siateczce z nitek. Następna generacja przypominała już bardziej te współczesne, ale nie było mowy o pasku do przyklejania (nie mówiąc już o skrzydełkach), więc tradycyjnie przesuwały się do tyłu. Idziesz sobie ulicą, a tu czujesz, że podpaskę masz prawie na plecach. Trzeba było wskakiwać gdzieś do bramy i poprawiać (dobrze, że nie było wtedy domofonów).
-----------------------------------------------------------------
Oj koleżanko, prawdę piszesz, prawdę. :roll: :lol: Też pamiętam te siatkowane cuda. :roll: :lol:
Mam nawet jedno niemiłe wspomnienie w związku z "wyżej wymienioną" :evil: , ale na tym skończę. :| :lol:

Awatar użytkownika
Eryk75
Posty: 1468
Rejestracja: 12 paź 2007, o 13:53
Lokalizacja: Bytom

Post autor: Eryk75 » 11 lis 2007, o 22:58

Można było nabyć też taki "wynalazek" jak pasta do zębów NIVEA, która idealnie czyściła srebro i buty czeszki (aby były białe, po wypraniu należało wetrzeć w nie pastę do zębów Nivea), żeby podobno też. Dla dzieci była pasta Bambino, o smaku pomarańczowym, ze zwierzątkami na tubce, miała zabójczy zapach, aż się chciało ją zjeść :lol:

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Post autor: mutant » 11 lis 2007, o 23:09

Ja jadłam pastę do zeow, zwłaszcza truskawkową.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 11 lis 2007, o 23:26

Ja pamietam bambino ale chyba miętową, taką jak pozostałe, a może mi się wydaje? :roll: Ale chyba gdyby miała smak owocowy, to bym pamiętała. Na tubce była zdaje się biała wiewórka na łososiowym tle.
Z Węgier przywożono pastę dla dzieci o smaku gumy do żucia, z żółtym słoniem na zielonej tubce.

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 12 lis 2007, o 00:12

Elle pisze:Ja pamietam bambino ale chyba miętową, taką jak pozostałe, a może mi się wydaje? :roll: Ale chyba gdyby miała smak owocowy, to bym pamiętała. Na tubce była zdaje się biała wiewórka na łososiowym tle.
Z Węgier przywożono pastę dla dzieci o smaku gumy do żucia, z żółtym słoniem na zielonej tubce.
Była też polska pasta do zębów o smaku owocowym dla dzieci. Jak przez mgłę pamietam, że były na niej jakieś symbole zwierzątek. Chyba miała kolor zbliżony do pomarańczowego.

Awatar użytkownika
Helmutt
Posty: 324
Rejestracja: 18 paź 2007, o 06:20
Lokalizacja: LUBLIN

Post autor: Helmutt » 12 lis 2007, o 07:32

Pasta "Biały Ząbek". O smaku pomarańczowym, niby do mycia zebów a i tak wiadomo, że ukradkiem się trochę jej zjadło... ;)

Awatar użytkownika
wilma
Posty: 1455
Rejestracja: 31 maja 2007, o 13:29

Post autor: wilma » 12 lis 2007, o 12:15

Nie pamietam nazwy pasty,wiem ,ze na opakowaniu byla wiewiórka,taka sama ,która na plakacie w gabinecie u dentysty zachecala do mycia zebów.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona

Awatar użytkownika
Natuś-77
Posty: 781
Rejestracja: 21 lis 2006, o 15:50
Lokalizacja: Wroclaw

Post autor: Natuś-77 » 12 lis 2007, o 12:38

Ok, to ja coś o makijażu z tamtych lat.....Moja mama pierwszy makijaż w szkole średniej zrobiła sobie plakatówkami, hehe nieźle. Zawsze wspomina, że prawdziwych cieni do oczy używała tylko pani aptekarzowa...

Cienie do powiek, pojawiały się w latach 60-tych, ale to były z zagranicznych wojaży np. Isadory. Potem w latach 70-tych ogólnie dostępną marką była Celia.
Tusz do rzęs był w takim małym plastikowym pudełeczku, w którym znajdował sie malutki grzebyczek i tubka (wielkości małej maści, no. Oxycortu). Należało wycisnąć czarne mazidło na grzebyczek i rozprowadzić równomiernie na rzęsach. Na pewno dziwicie się oglądając piosenkarki z tamtych lat..tak właśnie owo tusze strasznie sie rozmazywały i kleiły na grubo rzęsy, hehehehe.
Pudry były tylko w kamieniu i wyglądały dokładnie jak współczesne.

Pamiętam jeszcze lakiery do włosów..mhmm..jak je opisać?? Do rozprowadzenia lakieru służyło takie specjalne urządzenie z gumową gruszka (prawie jak dla niemowląt) i dyfuzorem. Kupowało się jedynie wkład czyli lakier w szklanej buteleczce.

Szampony...mnóstwo ziołowych w szklanych małych buteleczkach.

Poza tym w powszechnym użyciu były rożnego rodzaju sole morskie ( w bardzo ciekawych pojemnikach szklanych-do tej pory mam kilka)i płyny na bazie ziół do kąpieli, np. na reumatyzm itp.

A pamiętacie patyczki do uszu? :lol: Po prostu zapałka i troszkę waty.

ODPOWIEDZ