w szpitalu (na oddziale dzieciecym)

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

Awatar użytkownika
smok_teodor
Posty: 111
Rejestracja: 5 mar 2009, o 13:58

Post autor: smok_teodor » 17 mar 2009, o 20:51

biały_delfin pisze:W tamtych czasach małe dzieci ubierano tak samo.
Obecnie, kiedy na rynku pojawia się coraz więcej kosmetyków dla mężczyzn, uważa się, że to nowe zjawisko. Tymczasem w XVIII w. mężczyźni z arystokracji byli równie wypachnieni i wypacykowani na twarzach, jak panie. Stroje były również kolorowe i ekstrawaganckie, w przeciwieństwie do dzisiejszych typowych ubiorów męskich. Współczesne nam garnitury są w większości w klasycznym kroju, w ugładzonych stonowanych kolorach, podczas gdy moda damska daje możliwości o wiele większe. Z kolei bardziej kolorowo ubrany mężczyzna budzi od razu dziwne skojarzenia :???:

qba83
Posty: 621
Rejestracja: 17 gru 2008, o 05:28

Post autor: qba83 » 18 mar 2009, o 19:50

Ja z jakieś 10 lat temu w wakacje widziałem kobietę z dzieciakiem może 6 letnim w błękitnej sukience i kolorowymi spinkami we włosach. Myslałem że to dziewczynka, ale wołała na niego Oskar. Kiedys w "Rozmowach w toku" był taki temat, że samotna matka pragnęła miec córkę i swojego synka ubierała gdy był mały w dziewczęce ubrania. Ja w wieku 6-7 lat co prawda też miałem długie włosy, że niektórzy mnie za dziewczyne brali, ale matka nie kazała mi na pewno zakładać damskich ciuchów. W szpitalu byłem raz, w wieku 11 lat, jednak trafiłem na oddział ze starszymi kobietami, bo na dziecięcym nie było miejsca.

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 18 mar 2009, o 20:09

przypomniało mi się że w któreś księdze "Tytusa..." za pomocą aparaciku chłopcy przenoszą się do czasów kiedy Kopernik był żakiem. warunkiem przyjęcia na uniwersytet jest zapuszczenie długich włosów - dla bohaterów komiksu - z dnia na dzień :grin:
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 18 mar 2009, o 21:38

biały_delfin pisze:przypomniało mi się że w któreś księdze "Tytusa..." za pomocą aparaciku chłopcy przenoszą się do czasów kiedy Kopernik był żakiem. warunkiem przyjęcia na uniwersytet jest zapuszczenie długich włosów - dla bohaterów komiksu - z dnia na dzień :grin:
A w Akademii Krakowskiej hasło do żaków: "bogaci na ławach, biedni na przypiecku" :lol:
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 19 mar 2009, o 07:35

Dudzio pisze:
biały_delfin pisze:przypomniało mi się że w któreś księdze "Tytusa..." za pomocą aparaciku chłopcy przenoszą się do czasów kiedy Kopernik był żakiem. warunkiem przyjęcia na uniwersytet jest zapuszczenie długich włosów - dla bohaterów komiksu - z dnia na dzień :grin:
A w Akademii Krakowskiej hasło do żaków: "bogaci na ławach, biedni na przypiecku" :lol:
Tak. Dzięki z przypomnienie. :lol:

Awatar użytkownika
smok_teodor
Posty: 111
Rejestracja: 5 mar 2009, o 13:58

Post autor: smok_teodor » 19 mar 2009, o 19:05

Ja dzięki Bogu w szpitalu w PRL nie leżałem (poza porodówką oczywiście :wink: ), ale pamiętam, jak mając ze 4 lata pojawiły się dziwne plamy na mojej skórze. Moja mama zaprowadziła mnie oczywiście do przychodni, znajdującej się na tyłach Parku Ujazdowskiego (bardzo lubiłem wspinanie się po schodach Górnośląską przy sejmie - kto zna ten fragment Warszawy, przyzna, że to bardzo klimatyczny zakątek). Lekarki w owej przychodni to były w większości nieprzyjemne panie po 50-tce. Nie zapomnę, jak widząc mnie w progu gabinetu, lekarka zaczęła wymachiwać rękoma i krzyczeć: "Proszę się nie zbliżać, to szkarlatyna!" :mrgreen: Do stolika podeszła zatem tylko moja mama, która odebrała plik recept. Coś ją jednak tknęło, żeby skonsutować tę diagnozę jeszcze z innym lekarzem. Zamówiła prywatną wizytę do domu. Okazało się, że to żadna szkarlatyna, tylko... wysypka po spożyciu truskawek opryskanych jakimś toksycznym świństwem :???: Po dwóch dniach po "szkarlatynie" nie było śladu...

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 19 mar 2009, o 20:14

Przypomniało mi się jak babcia "wybroniła" mnie od serii zastrzyków.
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
smok_teodor
Posty: 111
Rejestracja: 5 mar 2009, o 13:58

Post autor: smok_teodor » 19 mar 2009, o 20:24

Wśród pliku recept, który owa "profesjonalistka" wręczyła mojej mamie, nie oglądając nawet z bliska mojej skóry, było także skierowanie do szpitala zakaźnego. Dlatego właśnie mama postanowiła skonsultować się z innym lekarzem. I dobrze zrobiła, chociaż z drugiej strony podejrzewam, że w szpitalu raczej zorientowaliby się od razu, że to żadna szkarlatyna...

gorzka72
Posty: 2
Rejestracja: 7 lis 2008, o 17:56

Post autor: gorzka72 » 24 mar 2009, o 11:29

Teraz ja :razz: Byłam dość chorowitym dzieckiem, skłutym domięśniowo w domu przez energiczne pielęgniarki( oczywiście penicyliną), przynajmniej 2 razy w miesiącu wyczekiwałam swojej kolejki w tzw.Ośrodku Zdrowia.Były tam tabliczki edukacyjne pt."Kotek wam opowie, jak Jaś przedszkolaczek dba o swoje zdrowie"(co ciekawe, obecne do końca lat 90- tych, chyba zapytam się, czy można je odkupić, jeśli jeszcze są)
Ale najwięcej wspomnień ze szpitala w Gorzowie.Nie wiedzieli, co mi dolega, termin "alergia" był niepopularny.Miałam 5 lat,zero rodziców, odwiedziny raz w tyg.najpierw szalałam,jedząc np.pastę do zębów,pisząc pisakami po parapetach itp.Natomiast pózniej uciekałam do gab.zabiegowego,gdzie nie sposób mnie było wypędzić.Raz nawet weszłam na tzw"konsylium",taka byłam zainteresowana.Ale się wtedy naoglądałam.Od razu oświadczyłam,że będę pielęgniarką :razz:
No i mam co chciałam...... :mrgreen:

Awatar użytkownika
Lewantynka
Posty: 7
Rejestracja: 26 mar 2009, o 11:49

Post autor: Lewantynka » 30 mar 2009, o 14:14

Ależ opowieści! Ja szczęśliwie nigdy nie leżałam w szpitalu, natomiast przez kilka pierwszych lat podstawówki wybitnie często lądowałam w warszawskim szpitalu na Działdowskiej w celu zszywania kolejnych ran nabytych w ferworze zabawy (wojennych walk partyzanckich, łażenia po najwyższych drzewach, gry w państwa przy użyciu noża). Zastrzyki przeciwtężcowe, niebieskie szwy na łuku brwiowym, brodzie, nogach, stopie, rękach - to była dla mnie normalka. Powinnam chyba być szczególnie wdzięczna pewnemu młodemu lekarzowi, który - dziwnym trafem - niemal zawsze był na dyżurze, kiedy znów trzeba mnie było cerować, że nie wyglądam jak potwór Frankensteina. :lol:

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 30 mar 2009, o 20:33

Noooo koleżanko :shock: , to z ciebie taka rozrabiaka była? :lol:

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 30 mar 2009, o 21:33

Lewantynka pisze:Ja szczęśliwie nigdy nie leżałam w szpitalu, natomiast przez kilka pierwszych lat podstawówki wybitnie często lądowałam w warszawskim szpitalu na Działdowskiej w celu zszywania kolejnych ran nabytych w ferworze zabawy (wojennych walk partyzanckich, łażenia po najwyższych drzewach, gry w państwa przy użyciu noża).
Dziewczyna z Woli? :wink:
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
Lewantynka
Posty: 7
Rejestracja: 26 mar 2009, o 11:49

Post autor: Lewantynka » 3 kwie 2009, o 15:11

"Wolskie" początki i lata podstawówki. :mrgreen:

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 18 sty 2010, o 20:10

co prawda te wspomnienia są sprzed kilku lat a drugie z przed czterech miesiący ale są podobne do tych z dieciństawa

zabieg operacyjny (a właciwie opercja): usuwanie zylaków i głębokie Cięcie - byłem usypiany.
tzw klinika jednego dnia.

wchodzę na sale zabiegową - ciemnozielone kafelki (takie jak kiedyś w dzieciństwie ) i swiatło lampy nad stołem operacyjnym - wszytko wraca znajome (nie znaczy ze przyjemne) chirurg zaznacza na nogach miesca które mają być operowane.
co prawda te wspomnienia są sprzed kilku lat a drugie z przed czterech miesiący ale są podobne do tych z dieciństawa

zabieg operacyjny (a właciwie opercja): usuwanie zylaków i głębokie Cięcie - byłem usypiany.
wchodzę na sale zabiegową - ciemnozielone kafelki (takie jak kiedyś w dzieciństwie ) i swiatło lampy nad stołem operacyjnym - wszytko wraca. kładą mnie na stole pielęgniarska zakłada kroplówkę, czekam co będzie dalej i ..... nagle nic już nie ma ()kładą mnie na stole pielęgniarska zakłada kroplówkę, czekam co będzie dalej i ..... nagle nic już nie ma (zapadam w głęboki chemiczny). do świadomości przebijają się głosy Panie, proszę pana, niech się pan obudzi.
ufffff, już po wszytki. budzę się już ubrany z założonym opatrunkiem. jeszcze pare razy mdleje. potem znów jak za dawnych czasów - z pomieszczeń szpitalnych do ciepłego swojskiego domu. operacja udana, pół roku później mam swietną kondycje i wspaniale mi się wchodzi na Tatrzańskie szczyty.

zabieg opercyjny sprzed kilku mies. - wszytko przebiega podobnie z tym ze nie wymaga usypiania, i wszystko jest "na zywo" ze znieczuleniem miejscowym robionych miejsc.
nie taki diabeł straszny, nawet troche rozmawiam z lekarzami. ale może oszczędze szczegółów.

-------------------------
chirurdzy którzy mnie operowali to wysokiej klasy specjaliści, lekarze z powołania, którzy świetnie się czują na sali operacyjnej. jeden z nich to prof ze Ślaskiej Akademii Medyczne.
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Marecki384
Posty: 278
Rejestracja: 30 gru 2010, o 08:12

Re: w szpitalu (na oddziale dzieciecym)

Post autor: Marecki384 » 18 sie 2015, o 07:47

Kurcze mi wycinano wyrostek w 1989 roku
Pod koniec operacji czułem brzęk narzędzi i światło lampy
A potem piguła klepała mnie w policzek :D
Specjalnie zwlekłem się z wyra żeby obejrzeć finał Pucharu Polski Legia -Jagiellonia 5:2
Piguła nawet się ucieszyła że chodzę bo wcześniej zalegałem plackiem

ODPOWIEDZ