Mój pierwszy rower to identyczny z tym jaki jest w pierwszym poście w lewym górnym rogu. Dłuuugo jeździłem z doczepianymi kółkami, az potem ojciec się wnerwił i mi je w końcu odczepił nie zważając na moje płacze. Okazało się, że umiem jeździć na dwóch. Potem był różowy "pelikan", rower ekspolatowany długo i intensywnie. Później "wigry 3" - godny uwagi tylko dlatego, że przez długi czas jeździłem na kompletnie rozsypanej piaście tylnej, objawiało się to tym, że pedały się co jakiś czas obracały "na siłę" gdy nimi nie kręciłem

Gdy z ojcem rozebraliśmy piastę - to wysypał się z niej "maczek" oraz zdeformowane wałeczki

.
Potem był "Jubilat" - ten rower to weteran, zrrobiłem na nim najwięcej kilometrów ze wszystkich moich rowerów późniejszych i wcześniejszych, dokonywałem "tuningu" - doczepiany koszyk, lusterko, kierunkowskazy

, pierwszy rower, któy naprawiałem sam, zresztą akurat był raczej bezawaryjny, jedyna poważna rzecz to zużyty zabierak w piaście tylnej. Po "zezłomowaniu" Jubilata (jak zwykle poszedł "na częsci zamienne" - chyba jeszcze coś u babki na strychu bym z niego odnalazł), długo nie miałem roweru aż dostałem "górala" z Włoch. Ale to już nie to.