wspomnienia z przedszkola
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
A ja miałam w przedszkolu krzaczek z jagódkami.
Rok później chodziłam do przedszkola w bloku, i tam nie pamiętam znaczka, ale za to na pojemnikach, do których wkładało się śniadanie były dwie nalepki: kaczuszka i czerwony kwiatek. Miałam kaczuszkę (taką, jaką można było spotkać na mydelniczkach, czy kubeczkach do mycia zębów).
Rok później chodziłam do przedszkola w bloku, i tam nie pamiętam znaczka, ale za to na pojemnikach, do których wkładało się śniadanie były dwie nalepki: kaczuszka i czerwony kwiatek. Miałam kaczuszkę (taką, jaką można było spotkać na mydelniczkach, czy kubeczkach do mycia zębów).
No więc Lolku wpadaj tu częściej ze swoimi wspomnieniami.i_Lolek pisze: któregos dnia, na jakiejś zaprawianej imprezie, zapytałem się kumpli czy pamiętaja swoje znaczki.to mi powiedzieli że myszę byc nienormalny, że się pytam o takie bzdety. a czy wszystko o czym się rozmawia musi dać się przeliczyć na złotówki?. to forum świadczy że nie.
Do przedszkola nie chodzilam,ale w zerówce mialam na szafce grzybka A ciagle placzaca kolezanka dostala chmurke z deszczykiem.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
tak, nie wszyscy to mogą rozumieć...Elle pisze:i_Lolek napisał/a:
któregos dnia, na jakiejś zaprawianej imprezie, zapytałem się kumpli czy pamiętaja swoje znaczki.to mi powiedzieli że myszę byc nienormalny, że się pytam o takie bzdety. a czy wszystko o czym się rozmawia musi dać się przeliczyć na złotówki?. to forum świadczy że nie.
No więc Lolku wpadaj tu częściej ze swoimi wspomnieniami.
jak polecam tą stronę, część ludzi trochę to zaciekawi, na tym koniec
część jest skłonnych.
ale takiego wariata jak my tutaj, który się ucieszył na widok Delfina UMa, to spotkałem dotychczas jednego.
Dostala chmurke juz pierwszego dnia,bo od poczatku bardzo plakala gdy mama szla do domu.Dlugo tak miala.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
Któregos dnia. zobaczyłem szawki z przedszkola w ośiedlowej świetlicy. bo przedszkole zlikwidowali, czy też w nowym przedszkolu , juz niepamietam. ogarneła mnie wtedy taka nostalgia, że musiałem się zatrzymac i pomyśleć chwile. podobne uczucie dopadło mnie jak gdzieś w polsce, w jakims barze szybkiej obsługi, dostałem zupę na tależu. takim samym jakie m. innymi mieliśmy w przedszkolu. w takich chwilach wracaja wspomnienia.np. o tym jak kiedyś dostaliśmy przy sniadaniu kakao lub herbatę w nowych kubkach.miały one rysunki dzieci np. na rowerku. bylo to wtedy wydarzenie, nowe kubki w przedszkolu. oczywiscie każdy chciał z nich pic . ale oczywiście pierwszego dnia wypadło na nielicznych. inną nowością za mojej kadencji były klocki lego. hit nie z tej ziemi. potem już klocków lego niebyło, bo dyrektorka powiedziała, że niema w sklepacz klocków lego bo klocki lego są tylko za dolary. niestety nie przyszedł tłumacz i nie powiedzial co to znaczy. ale domyslałem sie, że to jest nieosiągalne.
może i tak było, kto to wie.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Mnie nazywali "Śmieszek poranny" albo "czasopismo". "Śmieszek poranny" dlatego, że dobrałem sobie takiego łobuza jak ja i razem od rana odstawialiśmy niezłe jaja, ale tylko do tej 11-12. Potem ogarniała mnie melancholia i siedziałem sobie tylko smutno przy stoliku czytając jakies książeczkii czekałem aż mnie mama zabierze. Z tym się wiąże drugie przezwisko - jako 3-letni brzdąć płynnie i szybko czytałem, co za moich czasów rzadko się zdarzało
Pamiętam też kolegę, który kilka razy zwiał z przedszkola do domu. Ale wtedy "przedszkolany" miały pełno w majtkach, bały się, że nie wiem, że gościowi coś się stanie.
Była też ukochana przez nas pani Władzia, która opowiadała nam zawsze bajkę o "Bocianiątku Kiki" - w odcinkach. Tych odcinków było całe mnóstwo, Kiki z kumplami mieli takie przygody, że mózg staje, pamiętam, że uwielbialiśmy tą bajkę (jak i panią Władzię) i zawsze jak tylko pani się pojawiła i pytała co nam opowiedzieć to cała grupa krzyczała.... no wiadomo co
Pamiętam też kolegę, który kilka razy zwiał z przedszkola do domu. Ale wtedy "przedszkolany" miały pełno w majtkach, bały się, że nie wiem, że gościowi coś się stanie.
Była też ukochana przez nas pani Władzia, która opowiadała nam zawsze bajkę o "Bocianiątku Kiki" - w odcinkach. Tych odcinków było całe mnóstwo, Kiki z kumplami mieli takie przygody, że mózg staje, pamiętam, że uwielbialiśmy tą bajkę (jak i panią Władzię) i zawsze jak tylko pani się pojawiła i pytała co nam opowiedzieć to cała grupa krzyczała.... no wiadomo co
Przypomniał mi się jeden, niezapomniany dzień z przedszkola. Mimo że upłynęło juz ponad 30 lat, a do przedszkola chodziłam prawie 4 lata, więc tych dni trochę przeżyłam, pamietam ten jeden. Dlaczego? Wszystkie przedszkolanki wtedy musiały wyjechać, pewnie na jakąś konferencję czy szkolenie i pilnowały nas panie sprzątaczki, kucharki itp. Nie było wtedy ani leżakowania , ani zadnej nauki , po prostu cały dzień robilismy, co chcielismy, czyli szaleliśmy. Do dziś pamiętam nasze początkowe niedowierzanie, wręcz oszołomienie, że pani woźna pozwala nam robic rzeczy zwykle zabronione. Nie wiem, jak te panie wspominają ten dzień (zapewne nie tak miło jak ja ), chyba dziękowały Bogu, że nie zostały przedszkolankami