wspomnienia z przedszkola

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 20 lis 2007, o 19:35

biały_delfin pisze: bardzo nie lubiłem jak przedszkolanka nazywała mnie "kukiełką";
jakieś płaczące dzieci, worek z kapciami na wieszaku w szatni (trafił się nawet z muchomorkiem :))

------------------------------------------------------------------
Dlaczego? :)
Ja miałam naklejkę na szafkę z jagodami. :)

Awatar użytkownika
Eryk75
Posty: 1468
Rejestracja: 12 paź 2007, o 13:53
Lokalizacja: Bytom

Post autor: Eryk75 » 20 lis 2007, o 19:37

Z przedszkola pamiętam zabawkę, nie pamiętam jak się nazywała, omnibus czy jakoś tak, były tam dwie diody tzw. bananówki, jedną podłączało się do pytania, drugą wskazywało odpowiedź i lampka się świeciła.

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Post autor: mutant » 20 lis 2007, o 19:42

Ale świeciła tylko przy poprawnej odpowiedzi! Ja takie coś miałam w domu.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 20 lis 2007, o 19:42

Helmucie - to tak jak ja! (No prawie) :wink: . Umiałam czytać w wieku czterch lat i też byłam wykorzystywana do czytania bajek w przedszkolu kolegom i koleżankom. :lol:
Z tego też względu opuściłam przedszkole i ostatni rok przed szkołą przesiedziałam sama w domu. :)

Heil H........ - no pięknie. Ale wiadomo, zabawy w Niemców odciskały piętno na psychice. :lol:
Tak mi się przypomniało, jak w dzieciństwie do sąsiadów przyjechali Niemcy (z NRD) z córką, mniej więcej 8-9 letnią (też wtedy gdzieś tyle miałam). Oczywiście bawiły się z nią wszystkie okoliczne dzieciaki, a że nikt z nas nie znał niemieckiego, wychowani na różnych Klossach, Pamcernych itp. bawilismy się z nią w wojnę posługując się słownictwem z ww filmów, a więc krzyczelismy: Hande hoch, schnell, raus itp. łapalismy ją i kazaliśmy powtarzać: Hitler kaputt i Heil Hitler. Niestety, zabawa zakończyła się piekielną awanturą, gdy nakryli nas dorośli :shock:

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 20 lis 2007, o 20:13

juka pisze: bawilismy się z nią w wojnę posługując się słownictwem z ww filmów, a więc krzyczelismy: Hande hoch, schnell, raus itp. łapalismy ją i kazaliśmy powtarzać: Hitler kaputt i Heil Hitler. Niestety, zabawa zakończyła się piekielną awanturą, gdy nakryli nas dorośli :shock:
------------------------------------------------------------
Ładne wspomnienia biedaczka wywiozła z Polski. :shock: :wink:

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 20 lis 2007, o 22:03

Do dziś się rumienię :oops:
Na swoje usprawiedliwienie powiem, że wtedy w TV leciały filmy w stylu Pancernych i Klossa, więc dla mnie każdy Niemiec był synonimem zła. Pamiętam, jak męczylismy z bratem dziadka, który walczył podczas II wojny: "Dziadek, ilu Niemców zabiłeś? 100, 200, więcej?". Dziadek nigdy nie chciał powiedzieć i zawsze tłumaczył, że nie wolno zabijać, to grzech itd, a my na to "Dziadek, ale to przecież Niemcy". :)

Awatar użytkownika
Natuś-77
Posty: 781
Rejestracja: 21 lis 2006, o 15:50
Lokalizacja: Wroclaw

Post autor: Natuś-77 » 21 lis 2007, o 09:52

Wspomnień z przedszkola mam bez liku, nawet mam przebłyski mojego żłobka. mam potwierdza wiele szczegółów przez mnie zapamiętanych. A więc..ze żłobka pamietam szatnie i taki wielki stół, który zamiast blatu miał paski parciane w kolorze khaki. Sadzało się na nim malucha i przebierało. Po przeciwnej stronie stał taki stół biały drewniany z przegródkami, w których mieściło sie jedno dziecko i wtedy sie go tam sadzało i też ubierało. Poza tym jadło sie z misek emaliowanych takich nakrapianych jakby kaszką manną. Pamiętam jeszcze rowerek Balbinka na 3 kółkach, którym można było jeździć po olbrzymiej sali (wtedy mi się taka wydawała). I zapamiętałam jeszcze, gdzie mieściła się wózkownia, tzn. gdzie stał mój wózek, którym rodzice mnie przywozili do żłobka.

Moje przedszkole nr 3 było najpiękniejszym miejscem na ziemi.. Był to olbrzymi (na tamte czasy) poniemiecki budynek otoczony zewsząd zielenią, kasztanowcami. Mieliśmy olbrzymi plac zabaw, obok było boisko i plac, na którym zawsze stawiano cyrk i karuzele. Zawsze dostawaliśmy bezpłatne bilety do cyrku i na karuzele.
Jedzenie w przedszkolu to była rozkosz dla podniebienia. Wszyscy moi znajomi, którzy kończyli to przedszkole to potwierdzają. Pierogi..barszczyk, pasta z jajka i kawa z mlekiem. tego nie da się zapomnieć.
Nie lubiłam tylko jajek na twardo, zsiniałe żółtko lądowało u mnie w kieszonce od fartucha a potem..myk..na placu zabaw zakopywałam je. To samo było z kaszą gryczaną, która wtedy nie chciał mi przejść przez gardło.
Dodatkowo miałam ten przywilej, który niestety nie trwał długo, że w przedszkolu tym pracowała moja mama i byłam jedną z kilkorga dzieci, które wychodziły do domu, jako ostatnie, ale..mieliśmy dzięki temu ulubione zabawki tylko dla siebie. Moim była jakaś taka fujarka a~la VIOLA, która leżała zawsze na szafce zielonej i musiałam przystawiać krzesło, żeby ją stamtąd ściągnąć.
Piosenek pamietam bez liku..Jeśli chcecie mogę się podzielić swoją wiedzą. :mrgreen:

Awatar użytkownika
Eryk75
Posty: 1468
Rejestracja: 12 paź 2007, o 13:53
Lokalizacja: Bytom

Post autor: Eryk75 » 21 lis 2007, o 11:52

W przedszkolu nauczyłem się takich oto wywrotowych rymowanek, które później z dumą mówiłem rodzicom w domu:
Chcesz cukierka, idź do Gierka,
Gierek ma, to ci da.

Nasz dobrodziej, Edzio Gierek,
zabrał mięsko rzucił serek,
jak zabierze i pasztecik podpalimy komitecik,
raz, dwa, trzy, po zapałki lecisz ty

Wtedy oczywiście nie orientowałem się o co chodzi z tym komitecikiem :D , znajomość takich rymowanek był uzyskiwana oczywiści drogą nieoficjalną, między dziećmi. :D

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 21 lis 2007, o 17:59

Natuś widzę że sięgnęłaś pamięcią jak najwcześniej się dało. masz cudowne wspomnienia.
Nie lubiłam tylko jajek na twardo, zsiniałe żółtko lądowało u mnie w kieszonce od fartucha a potem..myk..na placu zabaw zakopywałam je. To samo było z kaszą gryczaną, która wtedy nie chciał mi przejść przez gardło. serdeczny: :D
Jeśli chcecie mogę się podzielić swoją wiedzą
nie kojarzysz może jakiejś piosenki o pociągu wiozącym węgiel ?

Nasz dobrodziej, Edzio Gierek...
ja gdzieś słyszałem:
"nie ma mięska, nie ma serka
nie lubimy wujka Gierka" :D
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 21 lis 2007, o 20:22

A ja prawie nie pamiętam, co jadaliśmy w przedszkolu, chyba tylko poza kaszką z syropem na deser. :| Ja byłam dzieckiem wszystkojedzącym i chyba dlatego posiłki przedszkolne wyleciały mi z pamięci.

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 21 lis 2007, o 23:19

Ja w przedszkolu spędziłem tylko 3 miesiące. Panie nagminnie otwierały okna i od przeciągów dostałem ciężkiego zapalenia płuc, po czym bardzo chorowałem przez kilka lat i do przedszkola już nie wróciłem. Natomiast w przedszkolu pracowała moja mama i czasem chodziłem na salę pobawić się zabawkami. Największe wrażenie robiła na mnie wielka plastikowa koparka. U "starszaków" w pokoju dla wychowawczyń były też kukiełki do teatrzyku. Pamiętam wilka z "Czerwonego kapturka" i wawelskiego smoka. Na sali "starszaków" były też świnki morskie i stało akwarium z rybkami.
Z historii opowiadanych przez mamę najbardziej utkwiła mi w pamięci ta jak jeden znajomy chłopiec (Adaś miał na imię), słynący z wielkiej tuszy i ogromnego apetutu zjadł trzy talerze pierogów i zemdlał.
Bawiłem się też w ogródku jordanowskim, gdzie były samochody z rurek stalowych. Miały ruchome kierownice i godzinami można było "jeździć" gdzie się chciało.
Wszystko się skończyło kiedy zostałem bardzo pogryziony przez psa kierowniczki tegoż przedszkola. Ten doberman rzucił się na mnie i zerwał mi z głowy skórę razem z włosami i pogryzł twarz. Do tętnicy szyjnej brakowało 0,5 cm. Mało nie zagryzł mnie na śmierć. Cudem przeżyłem. Mama zmieniła pracę, a bardzo partyjna pani kierownik musiała się po procesie sądowym wynieść z przedszkola. Nie pomogły układy i fałszywi świadkowie, którzy twierdzili, że mogłem psu nadepnąć na ogon (dobermanowi!).

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 21 lis 2007, o 23:34

Z historii opowiadanych przez mamę najbardziej utkwiła mi w pamięci ta jak jeden znajomy chłopiec (Adaś miał na imię), słynący z wielkiej tuszy i ogromnego apetutu zjadł trzy talerze pierogów i zemdlał.

Dudzio, miejże litość, bo o mało ze śmiechu nie spadłam z krzesła :P

A historia z dobermanem mrożąca krew w żyłach :shock:

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 22 lis 2007, o 00:01

Dudzio pisze: Wszystko się skończyło kiedy zostałem bardzo pogryziony przez psa kierowniczki tegoż przedszkola. Ten doberman rzucił się na mnie i zerwał mi z głowy skórę razem z włosami i pogryzł twarz. Do tętnicy szyjnej brakowało 0,5 cm. Mało nie zagryzł mnie na śmierć. Cudem przeżyłem.
----------------------------------------------------------------
O Jezuuuu. :shock:
Wyobrażam sobie, co musisz czuć za każdym razem, kiedy słyszysz w telewizji o pogryzieniu dziecka przez psa. :(

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 22 lis 2007, o 00:22

Elle pisze: O Jezuuuu. :shock:
Wyobrażam sobie, co musisz czuć za każdym razem, kiedy słyszysz w telewizji o pogryzieniu dziecka przez psa. :(


Zgadza się. Diabli mnie biorą na ludzi, którzy wychowują i trzymają agresywne i psychicznie skrzywione osobniki. Blizny się już zagoiły, ale strach przed psami pozostał mi do dzisiaj.
Chociaż sam mam psa. W zasadzie nie psa tylko jamnika. :) Tylko tak poczciwego i łagodnego, że jedyne co potrafi ugryźć to jedzenie i piłeczki do zabawy.

Awatar użytkownika
wilma
Posty: 1455
Rejestracja: 31 maja 2007, o 13:29

Post autor: wilma » 22 lis 2007, o 08:14

Straszna tragedia! :shock: U mnie w bloku byla kiedys rodzinka z marginesu i ich pies ze 3 razy pogryzl dwuletnia dziewczynke,wnuczke gospodyni a oni nawet z dzieckiem do lekarza nie poszli,bo samo sie zagoi.Ten pies to byl zywiciel rodziny,wygrywal w walkach psów.Nie wiem jak to sie skonczylo,bo sie na szczescie z tamtad wyprowadzilam.Jakis czas temu spotkalam mame tej dziewczynki,wyszla na ludzi,ale dziecko jest w wieku mojej córy(10 lat)i ma cala twarz w bliznach.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona

ODPOWIEDZ