wspomnienia z przedszkola
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
Bo wtedy często tak było, że przedszkola były zakładane w blokach na osiedlach. Najczęściej w mieszkaniach na parterze
Jeszcze jak niedaleko (jak w moim przypadku) była szkoła podstawowa, to wszystko było w "jednym kwadracie" i całe osiedle było zebrane razem, przedszkole, zerówka, szkoła.
Było to wygodne i dla rodziców i dla dzieci.
A na moim osiedlu jest ośrodek zdrowia, jak byłam chora jako dziecko to mama mnie tam zaprowadzała a teraz, jak jestem w Krakowie i trzeba iść do lekarza, to idąc do ośrodka mijam blok, w którym było moje przedszkole i zawsze moja głowa zwraca się w stronę tej klatki i tych okien. Tylko tabliczki z napisem "Przedszkole" już nie ma.
Jeszcze jak niedaleko (jak w moim przypadku) była szkoła podstawowa, to wszystko było w "jednym kwadracie" i całe osiedle było zebrane razem, przedszkole, zerówka, szkoła.
Było to wygodne i dla rodziców i dla dzieci.
A na moim osiedlu jest ośrodek zdrowia, jak byłam chora jako dziecko to mama mnie tam zaprowadzała a teraz, jak jestem w Krakowie i trzeba iść do lekarza, to idąc do ośrodka mijam blok, w którym było moje przedszkole i zawsze moja głowa zwraca się w stronę tej klatki i tych okien. Tylko tabliczki z napisem "Przedszkole" już nie ma.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
a nie z muchomorkiem ?basia33ster pisze:Kolejna cenna dla nas i naszych wspomnień strona! Fantastycznie!
Moje przedszkole - mieściło się w bloku, w jednym z mieszkań na parterze (teraz tam jest normalne mieszkanie, ale zawsze jak tamtędy przechodzę to widzę swoje przedszkole) -
to wieszaki z kolorowymi znaczkami w szatni (pamiętam, że ja chciałam strasznie mieć konika, kotka lub pieska a dostałam coś innego),
ja co jakiś czas przechodzę koło swojego przedszkola. jest do dziś. ostanio zmienli całkiem drzwi i zrobili dobudówkę przed nimi, takzr juz nie ma tych co mi się kojarzyły z wejsciem do przedszkola, na placu zabaw te same domki, cos co pma imitowac audobus, dostawili dość dużą zjeżdzalnie
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
Nie, to był mały kwiatuszek, tulipanek
Jak przyszedł czas, by należeć do "maluchów" to ja bardzo mocno protestowałam, nie chciałam rozstawać się z mamą, miała ze mną sporo problemów, bym chciała zostać w przedszkolu. Za to później, u "średniaków" i "starszaków" zmieniło mi się mocno nastawienie do przedszkola i zostawałam już chętniej.
Pamiętam, że kiedyś ojciec jednego z kolegów na Dzień Kobiet przyniósł wychowawczyniom w prezencie koszyk z kwiatami - dla mnie cudo cukiernicze, w całości wykonane z kolorowego skrystalizowanego cukru, jak lizaki. I pamiętam, że każde z nas dostało po jednym płatku z kwiatka do zjedzenia - ja dostałam zielony listek . A chciałam cały koszyk sobie wziąć!
Jak przyszedł czas, by należeć do "maluchów" to ja bardzo mocno protestowałam, nie chciałam rozstawać się z mamą, miała ze mną sporo problemów, bym chciała zostać w przedszkolu. Za to później, u "średniaków" i "starszaków" zmieniło mi się mocno nastawienie do przedszkola i zostawałam już chętniej.
Pamiętam, że kiedyś ojciec jednego z kolegów na Dzień Kobiet przyniósł wychowawczyniom w prezencie koszyk z kwiatami - dla mnie cudo cukiernicze, w całości wykonane z kolorowego skrystalizowanego cukru, jak lizaki. I pamiętam, że każde z nas dostało po jednym płatku z kwiatka do zjedzenia - ja dostałam zielony listek . A chciałam cały koszyk sobie wziąć!
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
co do wspomnień na codzień, to moja mam pracuje w księgowości w mojej dawnej podstawówce, o pół rzutu beretem od mojego mieszkania. pamientam moje pierwsze wejścia tam po latach w korytarz - zerówki - jakieś krasnoludki biegały mi pod nogami
trochę siępozmieniało w salach, niektóre nauczycielki (te młodsze ) posiwiały, niektóre awansowały na dysrektorskie i wicedyrektorskie stanowiska
trochę siępozmieniało w salach, niektóre nauczycielki (te młodsze ) posiwiały, niektóre awansowały na dysrektorskie i wicedyrektorskie stanowiska
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
A moja mama pracowała jako nauczycielka 1 - 3 w mojej podstawówce, mnie nie uczyła, ale uczyła sąsiednie klasy, potem jak ja chodziłam do klas 4 - 8 w innym pawilonie to często do mamy wpadałam, później - w liceum. I ja taka byłam dorosła a tu takie malutkie dzieci dookoła!
Jak studiowałam, to mama przeszła wcześniejszą emeryturę, ale wciąż spotykało się dawne nauczycielki, wiadomo było, kto odszedł, kto się przeniósł, kto zachorował, komu się dziecko ożeniło czy wyszło za mąż. Potem pisałam pracę i robiłam obserwacje do pracy w swojej podstawówce...za serce coś ściskało. Ale wszyscy mnie pamiętali - tzn te osoby, które tam jeszcze pracowały a zaczynały pracę, gdy ja byłam dzieckiem.
Jak studiowałam, to mama przeszła wcześniejszą emeryturę, ale wciąż spotykało się dawne nauczycielki, wiadomo było, kto odszedł, kto się przeniósł, kto zachorował, komu się dziecko ożeniło czy wyszło za mąż. Potem pisałam pracę i robiłam obserwacje do pracy w swojej podstawówce...za serce coś ściskało. Ale wszyscy mnie pamiętali - tzn te osoby, które tam jeszcze pracowały a zaczynały pracę, gdy ja byłam dzieckiem.
- Syriusz Falcon
- Posty: 611
- Rejestracja: 16 lut 2010, o 19:42
- Kontakt:
Re: wspomnienia z przedszkola
Pamiętam z przedszkola piosenkę która była jedną z moich ulubionych . Może ktoś wie kto jest jej autorem i kto skomponował muzykę .
Malowany wózek para siwych koni
pojadę daleko nikt mnie nie dogoni
Pojadę daleko po ubitej dróżce tam
gdzie stoi mała chatka na koguciej nóżce.
Wyjdzie Baba Jaga ,
stara całkiem siwa,
spyta bardzo grubym głosem:
- Kto mnie tutaj wzywał ?
To ja Babo Jago
przyjechałem prosić,
żebyś nie skrzywdziła
Jasia i Małgosi
Jeśli nie - to powiem
rzecz ci nieprzyjemną
będziesz, Babo Jago , miała
do czynienia ze mną !
Przy tych słowach biczem
machnę : szachu machu
że aż Baba Jaga
zemdleje ze strachu
Ja koniki pognam
- Hep hep krzyknę na nie
i powrócę do swej mamy
na drugie śniadanie.
Malowany wózek para siwych koni
pojadę daleko nikt mnie nie dogoni
Pojadę daleko po ubitej dróżce tam
gdzie stoi mała chatka na koguciej nóżce.
Wyjdzie Baba Jaga ,
stara całkiem siwa,
spyta bardzo grubym głosem:
- Kto mnie tutaj wzywał ?
To ja Babo Jago
przyjechałem prosić,
żebyś nie skrzywdziła
Jasia i Małgosi
Jeśli nie - to powiem
rzecz ci nieprzyjemną
będziesz, Babo Jago , miała
do czynienia ze mną !
Przy tych słowach biczem
machnę : szachu machu
że aż Baba Jaga
zemdleje ze strachu
Ja koniki pognam
- Hep hep krzyknę na nie
i powrócę do swej mamy
na drugie śniadanie.
Nigdy nie można być pewnym , co w naszej pamięci jest ważne.