RTV AGD PRL
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Myśmy na ramkę mówili maskownica. Te wszystkie przyrządy i aparaty do wywoływania otoczone były aurą tajemniczości. Nawet wydawały zapach nie dający porównać się do niczego. Koreksy, kuwety, suszarka, gilotynka, wałek. Samo wywoływanie po ciemku w łazience za pomocą walizkowego powiększalnika to już było prawie okultystyczne misterium. Tylko zamiast duchów wywoływane były zdjęcia.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Tia maszynka jak żywa co to kręciło sie pierścieniem i miało być pod twardość zarostu. Pomimo wielkich wysiłków nigdy nie udało się tego ustawić odpowiednio. Podobno pierwsze egzemplarze wzorowane na chyba na Gilette nawet nie były takie złe. Najśmieszniejsze jest to, że amerykańska bez regulacji goliła lepiej. Ja kupiłem kiedyś sowiecką (całą chromowaną), z regulacją i jakością biła tą polską na głowę.
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
Skoro jesteśmy przy takim temacie, to pamiętam swojego dziadka jak jeszcze się goił brzytwą, ostrząc ją przed goleniem o taki specjalny skórzany pas.
Ja pamiętam brzytwę dziadka rozkładaną, oprawioną w drewniany uchwyt, chowaną do takiego
drewnianego futerału, do którego był przymocowany właśnie skórzany pasek do ostrzenia. Całość dosyć topornie wykonana, nie wiem, czy nie przez samego dziadka.
Ja pamiętam brzytwę dziadka rozkładaną, oprawioną w drewniany uchwyt, chowaną do takiego
drewnianego futerału, do którego był przymocowany właśnie skórzany pasek do ostrzenia. Całość dosyć topornie wykonana, nie wiem, czy nie przez samego dziadka.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
Jako technik mechanik w zawodzie obróbka skrawaniem, pamiętam jak w latach 80. i na początku 90. prywatnie ostrzyło się na warsztatach szkolnych sitka i nożyki tych maszynek. Te elementy kładło się na takim elektromagnetycznym uchwycie specjalnej szlifierki do płaszczyzn, po czym włączało się ruch liniowo-zwrotny uchwytu ("w te i we w te"). Nad uchwytem obracała się w miejscu tarcza szlifierska i szlifowała nożyk oraz sitko.
---------------------------------------------------ret pisze:To jeszcze nie jest historia. Kręciłem nią mak na te święta.
I w ogóle cały czas jest w użyciu.
Ret, ja wczoraj pomagałam mamię kręcić mięso naszym antykiem. Takie rzeczy są niezniszczalne. PRL-przeminął z wiatrem, a maszynki ciągle jeszcze istnieją. Jutro znowu będziemy kręciły aż miło.