Witaj szkoło!
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
jeak juz gadam o zastepstwach to przypomniało mi się najwieksze, kiedy s nasza wychowawczyni zachorowała i nie było podnad jeden semetr, z kilku przedmiotów których uczyła (m. in muzyka i hisoria) mielismy non stop zastępstwa.
akurat wtedy uczyłem sie o rozbiorach Polski, kiedy nie miała swoich władców i jakos mi się to kojarzyło.
akurat wtedy uczyłem sie o rozbiorach Polski, kiedy nie miała swoich władców i jakos mi się to kojarzyło.
Odnośnie klas łączonych: funkcjonują do dziś, ale rzadko - przepisy są takie, że klasa musi liczyć co najmniej 9 osób, jeśli w oddziałach jest mniej, to się je łączy. Dotyczy to głównie szkół na wsiach, choć jak napisałam, coraz rzadziej, bo te małe szkoły po prostu zlikwidowano. Ja miałam w młodszych klasach łączone niektóre lekcje - wf, muzykę, zpt. Te ważniejsze lekcje mieliśmy osobno.
ZPT i WF to mialem laczony w klasach 4-8 ale mielismy lekcje razem z inna klasa tego samego rocznika.Natomiast w w kasach 1-2 mielismy laczone lekcje z klasa innego rocznika i czasami chyba bywalo ze oni mieli matematyke a my polskijuka pisze: Ja miałam w młodszych klasach łączone niektóre lekcje - wf, muzykę, zpt. .
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
U nas nie łączono klas, ponieważ chodziłam do molocha i był akurat wyż demograficzny i w klasach było po 30-38 osób, często brakowało krzesełek, bo te się dość często łamały (od huśtania).
Pamiętam, że czasem zdarzało się łączenie klas, gdy panował pomór grypowy, wtedy do naszej klasy przychodziła inna i oglądaliśmy wtedy "Pi i Sigme ". Telewizor znajdował się w szafce nad tablicą więc wszyscy doskonale widzieliśmy ekran.
PS: Klasy łączone kojarzą mi się zawsze z "Dziećmi z Bullerbyn". Tam tez wszystkie dzieciaki uczyły się w jednej klasie.
Pamiętam, że czasem zdarzało się łączenie klas, gdy panował pomór grypowy, wtedy do naszej klasy przychodziła inna i oglądaliśmy wtedy "Pi i Sigme ". Telewizor znajdował się w szafce nad tablicą więc wszyscy doskonale widzieliśmy ekran.
PS: Klasy łączone kojarzą mi się zawsze z "Dziećmi z Bullerbyn". Tam tez wszystkie dzieciaki uczyły się w jednej klasie.
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
Gdy byłem w drugiej klasie, to w środku zimy przywieziono do nas całą szkołę (czyli klasy 1-3) i podłączano ich do nas rocznikami. W tamtej szkole pozamarzały kaloryfery. Jak sie okazało jakiś uczeń je pozakręcał po lekcjach, bo myślał, że będą mieli dłuższe wolne. Niestety nie udało się. Przywożono ich na lekcje do naszej szkoły chyba z dwa tygodnie.
kerakerolf pisze:Gdy byłem w drugiej klasie, to w środku zimy przywieziono do nas całą szkołę (czyli klasy 1-3) i podłączano ich do nas rocznikami. W tamtej szkole pozamarzały kaloryfery. Jak sie okazało jakiś uczeń je pozakręcał po lekcjach, bo myślał, że będą mieli dłuższe wolne. Niestety nie udało się. Przywożono ich na lekcje do naszej szkoły chyba z dwa tygodnie.
38?Matko... Chcoiaż może kiedyś łatwiej było z 30 wytrzymać, niż obecnie z 15.Natuś-77 pisze:U nas nie łączono klas, ponieważ chodziłam do molocha i był akurat wyż demograficzny i w klasach było po 30-38 osób, często brakowało krzesełek, bo te się dość często łamały (od huśtania).
Pamiętam, że czasem zdarzało się łączenie klas, gdy panował pomór grypowy, wtedy do naszej klasy przychodziła inna i oglądaliśmy wtedy "Pi i Sigme ". Telewizor znajdował się w szafce nad tablicą więc wszyscy doskonale widzieliśmy ekran.
PS: Klasy łączone kojarzą mi się zawsze z "Dziećmi z Bullerbyn". Tam tez wszystkie dzieciaki uczyły się w jednej klasie.
Policzę na swoim zdjęciu i powiem ile nas było, ale na 30 chyba się skończyło.
Moja koleżanka w Częstochowie miała zajęcia na 3 zmianę.
38?Matko... Chcoiaż może kiedyś łatwiej było z 30 wytrzymać, niż obecnie z 15.Elle pisze: PS: Klasy łączone kojarzą mi się zawsze z "Dziećmi z Bullerbyn". Tam tez wszystkie dzieciaki uczyły się w jednej klasie.
Policzę na swoim zdjęciu i powiem ile nas było, ale na 30 chyba się skończyło.
Moja koleżanka w Częstochowie miała zajęcia na 3 zmianę. [/quote]
A czemu się dziwić? U mnie było np. 42 osoby. Ale potem się to rozkruszyło. Wskutek usilnych działań pedagogów wiele osób się przeniosło do innych szkół i do matury zostało nas 25 osób. Co ciekawe jedna z tych gnojonych przez polonistę osób obroniła później doktorat z językoznawstwa. Praca była wyjątkowa i nowatorska.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
"Przeludnione" klasy w szkołach średnich, o których pisze Dudzio to była norma, zwłaszcza w okresie, kiedy do tych szkół nie przeprowadzano egzaminów wstępnych - przyjmowano z nadmiarem, potem była ostra selekcja, zostawali najlepsi, a szkoła cieszyła się dobrymi wynikami . Ja w podstawówce przez dwa lata chodziłam do zatłoczonej klasy (chyba 34 osoby), potem nas rozdzielono na dwie. W mojej szkole jeszcze całkiem niedawno były właśnie takie klasy, zresztą w dziennikach jest miejsce chyba na 42 uczniów . Pamiętam natomiast wspomnienia pierwszej dyrektorki naszej szkoły, która ją wręcz utworzyła tuż po wojnie - w klasie miała ponad 50 osób, zbieraninę w różnym wieku, ale twierdziła, że dzieci były grzeczne i bardzo miło jej się pracowało.