1 listopada

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

1 listopada

Post autor: juka » 31 paź 2008, o 22:52

Pamiętam jeszcze z dzieciństwa groby okładane świerkiem, ozdabiane kwiatami z bibuły, wieńce także z bibuły, między to wszystko wtykane świece (najzwyklejsze - białe z pudełka 8 sztuk). Świece się wypalały, bibuła zapalała - to była jedna z cmentarnych "atrakcji". Pamiętam znicze gliniane - większe lub szklane - te małe (plastikowe pojawiły się dużo później). Oczywiście, bez przykrywek - co chwilę gasły, a my - dzieci musiałyśmy pilnować zapalania (notabene, lubiłam jak wiało, bo miałam co robić, dziś zupełnie inaczej patrzę na kwestię pogody w tym dniu :smile: ). Pamiętam wielką łunę nad cmentarzem i czarny dym od tych kopcących niemiłosiernie zniczy. Dzisiaj zamknięte lampiony nie dają tego światła i idąc wieczorem na cmentarz, co chwilę się potykam. I pamiętam Zaduszki - zbieranie tych okopconych, potłuczonych zniczy (te szklane miały tendencje do pękania), właśnie trzask tych wypalających się czy pękających, brzęk wyrzucanego szkła. Z każdym rokiem wydaje mi się, że coraz więcej grobów, przy których nikogo nie ma, a ludzie coraz bardziej zajęci sobą, rozmowami, plotkami, hałaśliwi, rozgadani, przychodzący bardziej na spotkanie towarzyskie z rodziną niż na groby. A może kiedys tez tak było, może to ja jestem starsza i dziś inaczej na to patrzę...

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Re: 1 listopada

Post autor: Elle » 31 paź 2008, o 23:15

juka pisze:Pamiętam jeszcze z dzieciństwa groby okładane świerkiem, ozdabiane kwiatami z bibuły, wieńce także z bibuły, między to wszystko wtykane świece (najzwyklejsze - białe z pudełka 8 sztuk). Świece się wypalały, bibuła zapalała - to była jedna z cmentarnych "atrakcji". Pamiętam znicze gliniane - większe lub szklane - te małe (plastikowe pojawiły się dużo później). Oczywiście, bez przykrywek - co chwilę gasły. Pamiętam wielką łunę nad cmentarzem i czarny dym od tych kopcących niemiłosiernie zniczy. Z każdym rokiem wydaje mi się, że coraz więcej grobów, przy których nikogo nie ma, a ludzie coraz bardziej zajęci sobą, rozmowami, plotkami, hałaśliwi, rozgadani, przychodzący bardziej na spotkanie towarzyskie z rodziną niż na groby. A może kiedys tez tak było, może to ja jestem starsza i dziś inaczej na to patrzę...
Wieńców z bibuły nie pamiętam, to chyba jakiś lokalny zwyczaj. :?: Masz rację, że te znicze kopciły i pękały oraz gasły w czasie niepogody, ale od jakiegoś czasu z sentymentem na nie patrzę, bo w przeciwieństwie do obecnych - takich w jarmarcznych jaskrawych kolorach, plastikowych (zgrozo!) tamte wydają mi się teraz piękne w swojej prostocie. Na pewno, ponieważ ci, którzy na te groby przychodzili sami już gdzieś leżą. Takie spotkania przy grobach są czasami jedyną okazją do spotkania kuzynów, tak więc jeśli ci zmarli mogą w jakiś sposób podtrzymywać więzy rodzinne, to może niech tak będzie. :smile:
N
Ostatnio zmieniony 31 paź 2008, o 23:16 przez Elle, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Daguchna
Posty: 466
Rejestracja: 8 paź 2005, o 17:13
Lokalizacja: Jelenia Góra
Kontakt:

Post autor: Daguchna » 1 lis 2008, o 01:49

Mi 1 listopada kojarzy się jedynie z niemiłosiernie zimnym wiatrem na rodzinnej wsi mojego ojca, ze zmarzniętymi nóżkami i rączkami oraz okropnymi przeziębieniami krótko później! :neutral:
Mishilanu kuni no tripper...

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 1 lis 2008, o 10:22

Mnie z dzieciństwa też 1 listopada jakoś kojarzy się z zimnem i pochmurnymi dniami. Nawet ze śniegiem. A teraz coś jakby aura była dla nas łaskawsza. Może to w związku z globalnym ociepleniem? Poza tym jak już wcześniej wspominałem z miodem tatarskim, który można było kupić tylko w Krakowie i różnymi gadżetami, takimi jak białe chorągiewki żałobne z czarnymi nadrukami (miały żałobne ramki, jakieś napisy, świeczki i krzyżyki nadrukowane), które wbijało się w mogiły. Wyglądem przypominały klepsydry na patyczku. Rodzaje zniczy tez były różne na topie. Kiedyś był o wiele mniejszy wybór i o wiele częściej stosowano zwykłe świeczki. Znicze pamiętam takie jak pisała juka - ceramiczne. Te największe miały zatopione trzy knoty. Mniejsze szklane nie były tak kolorowe jak teraz. Jeśli chodzi o dym, to nad dużymi cmentarzami unosiła się czarna chmura dymu i sadzy. Ponoć brało się to z najgorszego gatunku stearyny, czy łoju używanego do produkcji zniczy. Rodzice zawsze mi mówili, żebym dobrze umył ręce po dotknięciu zniczy "bo to ze starego, najgorszego łoju". Potem, na początku lat 90. przez jeden czy dwa sezony szczyty popularności biły znicze długo palące się, importowane chyba ze Szwecji. Miały postać puszki metalowej z grubym knotem o kwadratowym przekroju. Kolor puszki (czerwony metaliczny) i zdobienia w formie jakichś wesołych gwiazdek świadczyły, ze w kraju gdzie zostały wyprodukowane służyły do innych, znaczniej mniej poważnych celów. Potem już stosunkowo niedawne czasy kiedy to furorę robiły tandetne znicze na baterie.
I jeszcze jedno: nie pamiętam chryzantem w takim wyborze i ilości odmian. Chryzantemy były tylko te duże i najczęściej białe (chociaż fioletowe tez się zdarzały). No ale wtedy były inne czasy.
Ostatnio zmieniony 1 lis 2008, o 10:29 przez Dudzio, łącznie zmieniany 7 razy.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 1 lis 2008, o 11:27

Dudzio pisze:Mnie z dzieciństwa też 1 listopada jakoś kojarzy się z zimnem i pochmurnymi dniami. Nawet ze śniegiem. A teraz coś jakby aura była dla nas łaskawsza. Może to w związku z globalnym ociepleniem?
U mnie 1 listopada zawsze wyjmowało się z szaf ubranie zimowe, bo, jak piszesz, było naprawdę zimno, a i trzeba było na przystanku odstać, potem kupić kwiaty, znicze. Później, bo w 1990 roku, kiedy kupiliśmy samochód, czas przeznaczony na wizytę na cmentarzach i wystawanie na powietrzu został skrócony, ale jakieś buszowanie w szafie nadal ma miejsce u rodziców. :smile:

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 1 lis 2008, o 15:19

No nie twierdzę, że na Wszystkich Świętych mamy u nas Mauritius albo jakieś inne Bahamy, ale mam takie wrażenie, że coś jakby ostatnimi laty zelżało.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 1 lis 2008, o 16:40

Z ta pogodą to bywa różnie - rzeczywiście, pamiętam śnieg na 1 listopada, ale wydaje mi się, że i dzisiaj marznę jak dawniej albo i bardziej; jeżdżę na cmentarz na wieś, kiedyś tam wzdłuz ogrodzenia rosły krzaki, które kilkanaście lat temu wycięto, więc teraz, jako że za płotem mamy jakieś 1-2 km szczerego pola - "wieje jak w kieleckim" :wink:. Potem idę na cmentarz miejski, tu juz jest zacisznie, spokojnie, wręcz ciepło.
Elle, ja nie mam nic przeciwko spotkaniom rodzinnym przy grobie, sama tez na cmentarzu nie zajmuję się tylko medytacją i nie wsłuchuję się w głos księdza, ale ja naprawdę nie muszę słyszeć od osób stojących parę grobów dalej, że Zdzisiek kupił nowy samochód, Baśka się wybudowała, mamy okropny rząd, wszędzie złodziejstwo itp. itd. Ja wiem, że to są baaardzo interesujace kwestie, ale czy nie można ich przekazać normalnie, tylko trzeba wykrzykiwać na pół cmentarza? To mnie irytuje.
PS. Jak byłam dzieckiem, to uczono mnie, że na cmentarzu nie wolno biegać, krzyczeć i jeść, tak sobie to wbiłam do głowy, że do dzisiaj czuje się nieswojo, jak czasem jem jakiegoś cukierka przechodząc przez cmentarz (u mnie w mieście jest on "przelotowy", skraca się tak drogę) :smile:.

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 1 lis 2008, o 21:29

Dudzio pisze:No nie twierdzę, że na Wszystkich Świętych mamy u nas Mauritius albo jakieś inne Bahamy, ale mam takie wrażenie, że coś jakby ostatnimi laty zelżało.
no dzisiaj było dość ciepło i słonecznie (w Częstochowie najcieplej w kraju 19 stopni :)), przynajmniej do południa.

a z czym mi się kojarzy ? przede wszystkim jak wieczorem była jasna łuna od zniczy, a potem powrót do ciepłego domku do babci na herbatkę i chyba posiłek. (no i gdzieś w tle, że nie trzeba iść do szkoły)
potem wspominane już na forum groby rysowane w zeszycie od religii
pamiętam też tandetne znicze w gipsowych, których rodzice nigdy nie kupowali
tata kombinował gdzieś stearynę i łój, i pomagałem mu przy odlewaniu zniczy.
A i jeszcze opowieści, kto tu leży kim był itd., żeby zdjąć czapkę.
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 1 lis 2008, o 21:48

Co do kwestii spotykania się na cmentarzu to myślę, że to normalne i pewien paradoks, że w dniu Wszytkich Świętych* spotykają się żywi - rodzina, znajomi których się nie widziało rok i chcą wiedzieć - co u ciebie itd.
juka pisze:Elle, ja nie mam nic przeciwko spotkaniom rodzinnym przy grobie, sama tez na cmentarzu nie zajmuję się tylko medytacją i nie wsłuchuję się w głos księdza, ale ja naprawdę nie muszę słyszeć od osób stojących parę grobów dalej, że Zdzisiek kupił nowy samochód, Baśka się wybudowała, mamy okropny rząd, wszędzie złodziejstwo itp. itd. Ja wiem, że to są baaardzo interesujace kwestie, ale czy nie można ich przekazać normalnie, tylko trzeba wykrzykiwać na pół cmentarza? To mnie irytuje.
Juko, no niestety kultura i poziom niektórych ludzi jest jaki jest.

*a nie święta zmarłych tak jak święta pracy ;)
Ostatnio zmieniony 1 lis 2008, o 21:49 przez biały_delfin, łącznie zmieniany 1 raz.
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Natuś-77
Posty: 781
Rejestracja: 21 lis 2006, o 15:50
Lokalizacja: Wroclaw

Post autor: Natuś-77 » 1 lis 2008, o 22:42

Dla mnie, jako dziecka Święto Zmarłych kojarzyło się zawsze ze spotkaniem towarzyskim w gronie mojego licznego kuzynostwa (ok. 14 szt. :wink: ). Takiej licznej gromadki nie szło utrzymać w komplecie przy jednym grobie więc biegaliśmy od jednego do drugiego grobu a pod nieobecność dorosłych przychodziły nam różne pomysły do głowy. Przewodziłam jako mistrz prac ręcznych w robieniu kul woskowych z zastygającej parafiny, wosku. Ktoś już z was wspomniał, ze znicze nie miały przykrywek więc w łatwy sposób można było dziabać paluchami w wosku. Przyznam szczerze, że do tej pory mam ochotę wkładać palce w ciepluchną parafinę..ot takie wspomnienie z dzieciństwa :razz:
Jako dziecko na Święto Zmarłych wdziewało się nowe kurteczki, tudzież sztuczne futerka w kolorze czerwieni np, kozaczki (kupowane na kartki) oraz czapki z pomponami i szale robione przez mamę na drutach.

Poza tym, jako ciekawostkę regionalną podam, że u mnie koło cmentarza oprócz prywaciarzy, którzy sprzedawali chryzantemy i znicze zawsze pojawiał się facet (de facto sąsiad mojej cioci) ze swoim kramikiem rodem przypominającym uroczystości majowe ( czyt. 1 Maj), zawsze miał koguciki, różnego rodzaju dmuchawki itp. a przy lepszej pogodzie nawet balony oraz watę cukrową. Po dłuższym rozmyślaniach z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że być może pojawiał się ze swym wesołym kramikiem jarmarcznym dla dość dużej grupy Romów, którzy w odmienny sposób obchodzą Święto Zmarłych, czyli na wesoło.

Geo Dutour
Posty: 292
Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10

Post autor: Geo Dutour » 1 lis 2008, o 22:51

Pod koniec lat 80. królowały znicze typu "musztardówka", czyli taki mały szklany słoiczek bez żadnej ochrony płomienia (i przed kopceniem na zewnątrz). Zaapalić to-to to był koszmar. Bogatsi pozwalali sobie na znicze ceramiczne typu "ryba po grecku", czyli takie duże ceramiczne półmiski.
To niekopcenie to chyba pojawiło się od czasu, gdy weszły znicze z wymiennymi wkładami.

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 2 lis 2008, o 08:33

Natuś-77 pisze: Przewodziłam jako mistrz prac ręcznych w robieniu kul woskowych z zastygającej parafiny, wosku. Ktoś już z was wspomniał, ze znicze nie miały przykrywek więc w łatwy sposób można było dziabać paluchami w wosku. Przyznam szczerze, że do tej pory mam ochotę wkładać palce w ciepluchną parafinę..ot takie wspomnienie z dzieciństwa :razz:
Jako dziecko na Święto Zmarłych wdziewało się nowe kurteczki, tudzież sztuczne futerka w kolorze czerwieni np, kozaczki (kupowane na kartki) oraz czapki z pomponami i szale robione przez mamę na drutach.
Ad 1. :lol: :lol: :lol:
Ad 2. Czyli tak, jak i u mnie było wielkie przebieranie się w odzież zimową. :smile:

Robi
Moderator
Posty: 2379
Rejestracja: 23 gru 2004, o 23:10
Lokalizacja: Bełchatów

Post autor: Robi » 2 lis 2008, o 08:57

Geo Dutour pisze:. Bogatsi pozwalali sobie na znicze ceramiczne typu "ryba po grecku", czyli takie duże ceramiczne półmiski.
Nie wiem czy o tym samym mowimy ,ale pamietam podobne takie duze znicze z chyba trzema knotami

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 2 lis 2008, o 12:28

ja też pamiętam te znicze, to właśnie m. in. te w gipsowych formach, o których mówiłem
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 2 lis 2008, o 14:49

Chyba piszecie o takich wielkich gipsowych zniczach, które miały kształt takich waz i były z kolorowym woskiem, one często miały po kilka knotów. Były też mniejsze np. w kształcie krzyża, serca itd, też na 2-3 lub więcej knotów. Ale w latach 70 były takie zwyczajne znicze ceramiczne barwy najczęściej ceglastej (takiej jak doniczki), miały kształt mniejszych i większych miseczek. Oprócz nich znicze szklane, zwykle białe (coś a la musztardówki), ewentualnie bladożółte lub brązowe. Ciekawszych (intensywnych) kolorów nie było, w każdym razie ja nie pamietam.
PS. Parę lat temu czytałam w lokalnej gazecie artykuł na temat obchodów Wszystkich Świętych u nas i u naszych zachodnich sąsiadów - pamiętam, że było tam podane, że Niemcy mają 4 wzory zniczów i niezmiennie trzymają się ich od lat, w Polsce wtedy było 150 i co roku zniczowa moda się zmienia, wchodzą nowe modele.

ODPOWIEDZ