Lista seriali z 1985 r.

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 10 sty 2009, o 00:06

kerakerolf pisze:
W trzydziesta rocznicę śmierci odsłonięto na peronie 3 tablice pamiątkową z podobizną aktora. Za każdym razem gdy jestem na Dworcu PKP we Wrocławiu idę na ten peron, staje przy tej tablicy, patrzę na wjeżdżające i odjeżdżające pociągi, to myślę, bez względu na to czy się czasem wypiło, jakim trzeba było być odważnym człowiekiem, żeby wskakiwać do jadących pociągów.
Znajomi, którzy byli przy tym odsłonięciu tablicy, mówili, że bardzo fajnie było to zainscenizowane. Tablica była przykryta kożuchem takim, jaki miał na sobie Cybulski. Wiele razy wcześniej, przed odsłonięciem tej tablicy, miałem okazję korzystać z wrocławskiego peronu 3 (oraz wszystkich innych) i także czasami myślałem o Cybulskim. Także zdarzało się wpadać na peron w ostatniej chwili. To było miejsce kultowe. Filmowo także (choćby "Stawka...").
Przez pewien czas funkcjonowała knajpa z fotosami. Nie wiem jak z kinem dworcowym. Ostatni raz w ukochanym Wrocku byłem 3 lata temu. Oczywiście dworzec i oba tunele zaliczyłem obowiązkowo.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
kerakerolf
Posty: 818
Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
Lokalizacja: Namysłów

Post autor: kerakerolf » 10 sty 2009, o 10:18

Dudzio pisze: Przez pewien czas funkcjonowała knajpa z fotosami. Nie wiem jak z kinem dworcowym.
Kino Dworcowe we Wrocławiu zostało zamknięte 1 lutego 2007r. Wyposażenie jest jednak zabezpieczony i może w każdej chwili rozpocząć pracę. PKP obniżyło nawet czynsz o 50%, żeby przyciągnąć chętnych do wynajmu. To podobno jedyne tego typu kino w Europie. :wink:

Awatar użytkownika
Eryk75
Posty: 1468
Rejestracja: 12 paź 2007, o 13:53
Lokalizacja: Bytom

Post autor: Eryk75 » 10 sty 2009, o 11:47

kerakerolf pisze:Serial powstał na podstawie autentycznych wydarzeń. Na czele opozycji przeciwko elektorowi Fryderykowi Wilhelmowi w II połowie XVII w. stanął pułkownik Krystian Ludwik Kalkstein-Stoliński. (prawdopodobnie jakiś przodek Kalksteina). W 1670 r. musiał uciekać z Prus do Polski. Podstępnie zwabiony do rezydencji ambasadora Brandta w Warszawie, na rozkaz elektora został porwany, mimo protestów polskiej szlachty i osobistego wstawiennictwa króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego - skazany na karę śmierci i stracony w Kłajpedzie w 1672 r.
Postać pułkownika Kalksteina też nie jest wzorem ideału bez skazy. Pamiętałem, że coś było na rzeczy ale szczegóły mi wyparowały z głowy. Po konsultacji historycznej z bratem :mrgreen: pamięć wróciła hehe. Otóż pułkownik był lojalnym oficerem Wielkiego Elektora do chwili zatargu na tle osobistym, postanowił się zemścić i od tej pory szkodził jak tylko mógł Fryderykowi Wilhelmowi. Tak więc jego działąniami nie kierowały uczucia patriotyczne lecz prywata. Lawirował między dwiema stronami (Prusami i Rzeczpospolitą), aż wylawirował do Kłajpedy na stryczek. I to by było na tyle.

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 10 sty 2009, o 13:18

Eryk75 pisze: ... aż wylawirował do Kłajpedy na stryczek.
Raczej na pieniek.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
Natuś-77
Posty: 781
Rejestracja: 21 lis 2006, o 15:50
Lokalizacja: Wroclaw

Post autor: Natuś-77 » 10 sty 2009, o 13:35

kerakerolf pisze:Kino Dworcowe we Wrocławiu zostało zamknięte 1 lutego 2007r. Wyposażenie jest jednak zabezpieczony i może w każdej chwili rozpocząć pracę. PKP obniżyło nawet czynsz o 50%, żeby przyciągnąć chętnych do wynajmu. To podobno jedyne tego typu kino w Europie. :wink:
Od paru miesięcy nadal funkcjonuje :mrgreen: . Znaleźli się ludzie, którym opłaca się utrzymywać kino. (Za to zamknięte zostało kino w budynku NOT-u, też utrzymane w klimacie w ubiegłej epoki).
Oto repertuar Kina Dworcowego na dzień dzisiejszy, czyli 10.01.2009: http://www.kino.pl/index.php?s=196442&i ... 2009-01-10

PS: zapomniałam dodać, że teraz chyba pod nazwą KINO Dworcoffe, ponieważ maja tam być rzekomo wyświetlane filmy OFF-owe.

Awatar użytkownika
kerakerolf
Posty: 818
Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
Lokalizacja: Namysłów

Post autor: kerakerolf » 10 sty 2009, o 14:20

Natuś-77 pisze:
Od paru miesięcy nadal funkcjonuje
Jak w sierpniu ubiegłego roku byłem na Dworcu we Wrocławiu, to na tablicach informacyjnych wisiały plakaty filmowe i wydawało mi się, że już jest otwarte, ale było około północy i nie wnikałem w sprawę. Później wyczytałem w jakieś gazecie, że nowy właściciel zrezygnował ze względów finansowych. Ta informacja zresztą jest do dzisiaj w internecie.

http://www.pkp.pl/node/501

Widocznie jest przestarzała.

:wink:

Awatar użytkownika
kerakerolf
Posty: 818
Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
Lokalizacja: Namysłów

Post autor: kerakerolf » 11 sty 2009, o 14:57

Eryk75 pisze:
Postać pułkownika Kalksteina też nie jest wzorem ideału bez skazy. Otóż pułkownik był lojalnym oficerem Wielkiego Elektora do chwili zatargu na tle osobistym, postanowił się zemścić i od tej pory szkodził jak tylko mógł Fryderykowi Wilhelmowi. Tak więc jego działąniami nie kierowały uczucia patriotyczne lecz prywata.
Znalazłem w Internecie opis postaci pułkownika Kalkstaina, łącznie z wydarzeniami, na których postawie nakręcono serial ,,Czarne chmury". Wyjaśniono również na czym polegał ten zatarg z Elektorem. Może kogoś zainteresuje?

Krystyan Ludwik Kalkstein należał do rodu od niepamiętnych czasów osiadłego w Prusach, który od nabytej włości, Stolna, dodał sobie polski przydomek Stoliński. Ojciec Krystyana Ludwika był jednym z przywódców oporu Prus wobec Berlina, elektora. Sam Krystyan Ludwik mówił po polsku od najmłodszych lat, dosłużył się w wojsku polskim, pod Czarnieckim i Pawłem Sapiehą, stopnia pułkownika. Odebranie Krystyanowi Ludwikowi starostwa oleckiego na skutek intryg wrogiej mu rodziny Wallenrodtów spowodowało zaostrzenie konfliktu z elektorem. W roku 1663 Kalkstein namawia Sapiehę na wyzwolenie Prus spod władzy elektorskiej, chce tam wpaść, palić i niszczyć. W 1667 roku zostaje oskarżony o knowania przeciw elektorowi, groźby, obelgi pod jego adresem. Na polecenie elektora jego namiestnik Bogusław Radziwiłł (ten z "Potopu") każe aresztować Kalksteina w jego rodzinnej posiadłości Knauten. Skazany na dożywocie, łaską elektorską zostaje ułaskawiony, ale postawiony przed koniecznością zapłacenia nieosiągalnej dla niego sumy grzywny. 9 marca 1670 roku przed północą, saniami zaprzężonymi w czwórkę koni ucieka do Rzeczypospolitej. Rozpoczyna w Warszawie pełną rozmachu działalność przeciw elektorowi, burząc szlachtę przeciw miękkiej polityce Polski, a zarazem utrzymując swoje kontakty ze Stanami Pruskimi. Dopuszczony zostaje do dworu króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, działa w obozach wojskowych. Rozrzuca w Warszawie pismo, w którym pisze: ...my, mieszkańcy Księstwa Pruskiego, o to jedno błagamy, aby przez wierność naszą dla was, pogwałcone względem nas traktaty i prawa nie pozostawiliście niepomszczonymi... przypomina, że Polska jest najwyższym opiekunem i panem Prus. "Zmuszę elektora do hołdu królowi" - oświadcza posłowi elektorskiemu w Warszawie, Brandtowi. Ten udaje przyjaźń wobec Kalksteina, by go łatwiej szpiegować. Co kilka dni idą tajne depesze będące drobiazgowym sprawozdaniem z inwigilacji Krystyana Ludwika Kalksteina. Król Michał odmawia.

Wtedy rodzi się myśl porwania Kalksteina. Elektor pisze własnoręcznie, że gdyby Kalkstein miał się bronić, to nam wszystko jedno, czy choć umarły wydany nam będzie. Dyplomata pruski dobiera sobie kilku awanturników, przeważnie obcego autoramentu, cudzoziemców w służbie polskiej, ściąga do Warszawy oddziałek dragonów i ukrywa ich w swoim domu, nie pozwalając wychodzić na ulicę. Przez wiele dni - jak wskazywałby rachunek za utrzymanie dragonów w Warszawie, wystawiony potem elektorowi - próbowano zwabić Kalksteina do siedziby Brandta. Wreszcie elektor pisze fałszywy list żelazny, po którego odbiór zgłasza się Kalkstein u Brandta wieczorem 30 listopada. Brandt zobaczywszy idącego gościa, wychodzi mu naprzeciw, zaprasza do gabinetu, gdzie okiennice zawczasu zamknięto. Jednocześnie szykowano wóz, siadano spiesznie na koń. Gdy Kalkstein rozmawiał z pruskim dyplomatą, rzucił się na niego od tyłu kozak ze służby, chwytając za szpadę, a potem w ośmiu chłopa obezwładnili go, zakneblowali mu usta, związali, owinęli w płaszcz i przykryli perską derą. Wóz otoczony dragonami wyjechał natychmiast. Jechali przez Bielany i przeprawiwszy się przez Wisłę na Żeraniu, pognali ku Jabłonnie. Tam przesadzili więźnia na konia, aby można było szybko uciekać, i prowadząc go pod sztychami i pistoletami pędzili ku granicy z taką szybkością, że raz po raz padały im konie, zajeżdżone na śmierć. Na drugi dzień są już w Prusach. W Warszawie wybucha wzburzenie tak wielkie, że Brandt musi opuścić Polskę. Król Michał Korybut żąda wydania Kalksteina.

On zaś zostaje odstawiony do Kłajpedy i wtrącony do lochu. Zaczyna się śledztwo. Kalkstein nie oszczędza siebie w zeznaniach, biorąc na siebie całą winę, nie wydaje nikogo z pruskiej szlachty, z którą współdziałał. Elektor wysyła komisji śledczej własnoręcznie pisaną, drobiazgową, w trzydziestu trzech punktach ujętą instrukcję, w której zaleca użycie tortur. Raport komisji powoduje powtórny, gniewny nakaz użycia tortur. Torturą przeciw uwięzionemu Kalksteinowi macie zarządzić niezwłocznie - pisze elektor. Komisja opiera się nadal, tłumacząc, że brak kata, który by "podobną robotą mógł się zająć". Specjalnym rozkazem zostaje odkomenderowany kat pułkowy. Ale komisja raz jeszcze protestuje. Elektor na to: torturować bez najmniejszej zwłoki... Wreszcie 11 kwietnia 1671 roku zawezwano Kalksteina przed komisję i wezwano, by wskazał osoby, z którymi miał w Prusach stosunki. Protokół odnotowuje: był (Kalkstein) przy śledztwie bardzo hardym i odpowiedział: "róbcie ze mną, co zechcecie". Po tej odpowiedzi został akt tortury rozpoczęty. Oddano Kalksteina oprawcy, który go też pochwycił, związał, na ławę rzucił i ciągnąć zaczął. Kilkanaście arkuszy ciągnie się protokół tortur. Z drobiazgową a okrutną sumiennością rejestruje... każdy jęk ofiary, każdą próbę zręczności pełniącego swój katowski obowiązek oprawcy - pisze w "Sprawie Kalksteina" Kazimierz Jarochowski, który dokument ten czytał w Berlinie w drugiej połowie ubiegłego stulecia. Kalkstein podaje tylko jedno nazwisko, człowieka, który miał już bezpieczny azyl w Rzeczypospolitej. Na wyraźny rozkaz elektora zapada wyrok śmierci. Z wykonaniem elektor czeka na wynik wojny polsko-tureckiej. Wobec klęski, nieuchronności poddania Kamieńca, elektor przestaje się liczyć z opinią króla polskiego. 7 listopada 1672 komisja oznajmia skazańcowi, że będzie ścięty nazajutrz.

Umęczonego wnoszą na krześle. "Es ist nichts mehr?" - spytał z uśmiechem były żołnierz Czarnieckiego.

Umarł jak żołnierz. Napisał list do żony, pełen miłości, przestrzegając żonę z naciskiem, by synów wychowała na dobrych ewangelików (elektor był kalwinem) i aby ich uczyła polskiego...

Te ostatnie zdania pochodzą z książki "Na tropach Smętka" Melchiora Wańkowicza, który włączył do niej sprawę Kalksteina jako ogniwo smętkowych dziejów, znajdując analogię z historią Juranda ze Spychowa. :wink:

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 11 sty 2009, o 23:37

Eryk75 pisze:Czerwonoarmiści kradli w "Czterech pancernych" też inne rzeczy np. starszyna Czernousow ukradł hełm wz. 31.
Eryku sprawdzałem. Masz rację. Na 90% to hełm wz. 31. Co ciekawe starszyna Czernousow gra we wz. 31, po czym w ziemiance rozmawia z pułkownikiem w hełmiku wz. 50 (sowieckiego wzoru), zaraz potem wychodzi z ziemianki w wz. 31. i atakuje też we wz. 31. Zamieniali się chłopaki. Marusia tez uskutecznia swoją wartość sanitarno - bojową w czymś przypominającym wz. 31 nawet z salamandrą.
Gustlik w Sprengkommando pomiędzy podgrzewaniem konserw, a strzelaniem z panzerfausta w bunkrze :lol: nosi przyciasną kurtkę noszoną wcześniej przez ordynansa hauptmanna Klossa w odcinku "Edyta".
Magazyny były otwarte szeroko, a specjaliści od kostiumów robili co chcieli.

P.S.
Dla marudzących - to tak jakby ktoś miał na sobie czapkę uszankę, a za chwile wyszedł w kaszkietce, po czym wrócił w bejsbolówce. :wink:
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
Eryk75
Posty: 1468
Rejestracja: 12 paź 2007, o 13:53
Lokalizacja: Bytom

Post autor: Eryk75 » 12 sty 2009, o 12:30

Dudzio pisze: Co ciekawe starszyna Czernousow gra we wz. 31, po czym w ziemiance rozmawia z pułkownikiem w hełmiku wz. 50 (sowieckiego wzoru), zaraz potem wychodzi z ziemianki w wz. 31. i atakuje też we wz. 31. Zamieniali się chłopaki. Marusia tez uskutecznia swoją wartość sanitarno - bojową w czymś przypominającym wz. 31 nawet z salamandrą.
Gustlik w Sprengkommando pomiędzy podgrzewaniem konserw, a strzelaniem z panzerfausta w bunkrze :lol: nosi przyciasną kurtkę noszoną wcześniej przez ordynansa hauptmanna Klossa w odcinku "Edyta".
Jak widać to była prawdziwie radziecka maskirowka hełmowa :lol: . Nurtuje mnie natomiast inna kwestia czy Gustlik strzelał na śluzie z prawdziwych panzerfaustów czy to były kopie :?: .

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 12 sty 2009, o 13:22

Eryk75 pisze: Nurtuje mnie natomiast inna kwestia czy Gustlik strzelał na śluzie z prawdziwych panzerfaustów czy to były kopie :?: .
No wiesz, jak zobaczyłem, że Gustlik odpala panzerfausta poprzez złożenie z powrotem otwartej wcześniej dźwigni celownika, to śmiem wątpić. Przynajmniej na pewno prawdziwego by tak nie odpalił.
Inna ciekawostka - Janek podpala stertę słomy z "Rudym" za pomocą StG 44.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 12 sty 2009, o 16:55

kerakerolf pisze:
Te ostatnie zdania pochodzą z książki "Na tropach Smętka" Melchiora Wańkowicza, który włączył do niej sprawę Kalksteina jako ogniwo smętkowych dziejów, znajdując analogię z historią Juranda ze Spychowa. :wink:
Stary dobry Wańkowicz, który z Tirliporkiem przedzierał się przez pruską (i przede wszystkim prusacką) krainę. Miałem w rękach oryginał przedwojenny, mistrzostwo reportażu. Potem udało mi się kupić w antykwariacie mocno okrojoną wersje z lat 50 - po odwilży. Ale jeszcze zawierającą zdjęcia robione Leicą. Najgorsze były wydania broszurowe z lat 70.-80. w których nie zostało nic z wspaniałego pierwszego wydania. Kilka wklejek ze zdjęciami. Wykastrowane w imię oszczędności.
Nota bene Wańkowicz miał za "Smętka" strasznie przechlapane u nordyków. Jak wspominał, będąc w Lublinie w 1939r. zaraz po ewakuacji z Warszawy usłyszał w niemieckim radio: "A Wańkowicz jest teraz w Lublinie. Ale my go tam tropami Smętka znajdziemy".
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
Eryk75
Posty: 1468
Rejestracja: 12 paź 2007, o 13:53
Lokalizacja: Bytom

Post autor: Eryk75 » 12 sty 2009, o 18:49

kerakerolf pisze: Już po emisji pierwszych odcinków zaczęły do telewizji nadchodzić podobno listy w których pisano o: nadmiernej brutalności i erotyzmie, negatywnym potraktowaniu chłopów. Podobno za mało było w tym filmie patriotyzmu, bohaterstwa i jakże wskazanej wówczas ofiary.
Podobnie było z serialem "Tulipan", jak po raz pierwszy pojawił się na ekranach polskich telewizorów wiosną 1987 roku, wybuchł podobny skandal. Na serial posypały się gromy, protestowałą płeć piękna, duża część prasy, księża. Mówiono, że "Tulipan" propaguje nihilizm, demoralizuje, a postacie takie jak tytułowa powinny raczej zainteresować prokuraturę, a nie twórców filmów.

Awatar użytkownika
Daguchna
Posty: 466
Rejestracja: 8 paź 2005, o 17:13
Lokalizacja: Jelenia Góra
Kontakt:

Post autor: Daguchna » 12 sty 2009, o 21:15

Ciekawe, co by wtedy powiedziano np. na takiego "Glinę" dajmy na to... Ale to tak gwoli wtrątu ;)
Mishilanu kuni no tripper...

Awatar użytkownika
kuba70
Posty: 308
Rejestracja: 29 lis 2008, o 18:51
Lokalizacja: UK

Post autor: kuba70 » 12 sty 2009, o 22:00

Eryk75 pisze: Podobnie było z serialem "Tulipan", jak po raz pierwszy pojawił się na ekranach polskich telewizorów wiosną 1987 roku, wybuchł podobny skandal. Na serial posypały się gromy, protestowałą płeć piękna, duża część prasy, księża. Mówiono, że "Tulipan" propaguje nihilizm, demoralizuje, a postacie takie jak tytułowa powinny raczej zainteresować prokuraturę, a nie twórców filmów.
Dodatkowego smaczku serialowi dodawal fakt, ze zostal nakrecony na podstawie zycia slynnego polskiego uwodziciela- Kalibabki :cool: .
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Kalibabka

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 12 sty 2009, o 22:51

Eryk75 pisze:Mówiono, że "Tulipan" propaguje nihilizm, demoralizuje, a postacie takie jak tytułowa powinny raczej zainteresować prokuraturę, a nie twórców filmów.
Prokuraturę zainteresowała, jak najbardziej.
A już pisałem, że Kalibabka to był taki chłopek roztropek, ani piękny, ani wielce przystojny. Nawet poprawnie nie umiał się wysłowić.
Serial tez oczekiwany od dawna i cienki. Bo był kryzys i ludzie czekali na jakiś polski hit na smutne wieczory. Trochę blichtru i piękno pań aktorek (śliczna i młoda Marta Klubowicz oraz Maria Pakulnis). I taśma już nie ORWO (szaro-buraczano-sina) tylko ładna kolorowa AGFA bodajże. Skok na bandę.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

ODPOWIEDZ