Ambasador przemawiał chyba zawsze po dzienniku i zawsze na tle tego samego regału z książkami a raczej atrapami książek.Dudzio pisze:Za to w poniedziałki co jakiś czas organizowano dzień ... (tu wpisać nazwę kraju) w Telewizji Polskiej. To były bloki programowe pokazujące programy i filmy z danego kraju i próbujące przybliżyć ten kraj polskiemu widzowi. Oczywiście kraj musiał być zaprzyjaźniony z Polską Ludową. Obowiązkowo było emitowane przemówienie ambasadora tegoż państwa do polskich widzów. Jakiś sztywniak przynudzał dość długo o przyjaźni czytając z kartki. I tak był dzień mongolski, koreański (północno oczywiście) itd itp.
Jaka to była nuda!
333 popkultowe rzeczy... PRL
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
Podczas Dnia Telewizji Rumuńskiej dowiedziałem się, że tam program telewizyjny nadawany był tylko dwie godziny dziennie. I pomyśleć, że w Polsce ludzie narzekali gdy w czasie Stanu wojennego w telewizji był tylko jeden program. Podobno Nicolae Ceauşescu spłacił tym sposobem długi, a Polska niestety jeszcze nie.Dudzio pisze:Za to w poniedziałki co jakiś czas organizowano dzień ... (tu wpisać nazwę kraju) w Telewizji Polskiej.
Pamietam ze byly takie , jakby co to tu masz temat o strojach ,fryzurach i ubiorachkuba70 pisze:W sumie nie wiedzialem w ktory temat to wrzucic, ale rozmowa o firmach polonijnych przypomniala mi ich inny sztandarowy produkt-
fakirki
http://www.starzaki.eu.org/~disney/foru ... sc&start=0
Miałem. Tamte były trochę inne, miały klamerkę, cieńszą podeszwę i były wykonane chyba z twardszego tworzywa. Kłuły na początku, ale potem można się było przyzwyczaić. Pojawiły się gdzieś około 1982 roku, przynajmniej ja tak zapamiętałem. Miałem różowe, bo kiedy chciałem kupić mój numer występował tylko w tym kolorze.kuba70 pisze: Mial ktos takie?
Na zdjeciu wspolczesna podrobka
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Ja mialem pomaranczowe , dosc szybko sie w nich podeszwa przelamywala z tego co pamietam.Dudzio pisze: Miałem. Tamte były trochę inne, miały klamerkę, cieńszą podeszwę i były wykonane chyba z twardszego tworzywa. Kłuły na początku, ale potem można się było przyzwyczaić. Pojawiły się gdzieś około 1982 roku, przynajmniej ja tak zapamiętałem. Miałem różowe, bo kiedy chciałem kupić mój numer występował tylko w tym kolorze.
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
W książce przeczytałem też o chińskich piórnikach i przypomniałem sobie, że kiedyś słowo ,,chiński” nie oznaczało tego co dzisiaj. Obecnie ,,chińskie” kojarzy się z tanią tandetą za cztery złote. W latach 80. natomiast kojarzyło się z czymś solidnym, markowym, deficytowym. Chińskie paletki do tenisa stołowego były podobno najlepsze i przez to najdroższe, podobnie piłeczki ping-pongowe. Na tenisówki chińskie (białe z czerwoną podeszwą) w mojej podstawówce na początku lat 80. rozdawano talony, dla każdego ucznia, żeby ktoś nie wykupił więcej par. Ktoś dostawał jeszcze talony na tenisówki? Wracając jednak do piórników, to osobiście miałem zawsze polskie z porządnym metalowym zamkiem, a chińskie były plastikowe i zamykane na magnes. Niby było to i ładne, ale zamykało się tylko dopóki nie wyleciał magnes. Później zakładało się na nie gumki, żeby nie wylatywała z nich zawartość.
Ostatnio zmieniony 27 gru 2008, o 11:09 przez kerakerolf, łącznie zmieniany 1 raz.
Tak to sobie też przypominam. Chińskie pióra, atramenty, chińskie pachnące gumki, zabawki, chińskie kredki, czy T shirty były poszukiwane. O wiele bardziej kolorowe od siermiężnych wyrobów rodzimych. Może przez to, że w Chinach nie robiono wtedy tandety i podróbek na wielką skalę jak dzisiaj, a także nie produkowano wyrobów bardziej zaawansowanych, nie było jeszcze wtedy takiej złej opinii. Z podróbek słynął raczej Hong Kong.kerakerolf pisze:W książce przeczytałem też o chińskich piórnikach i przypomniałem sobie, że kiedyś słowo ,,chiński” nie oznaczało tego co dzisiaj. Obecnie ,,chińskie” kojarzy się z tanią tandetą za cztery złote. W latach 80. natomiast kojarzyło się z czymś solidnym, markowym, deficytowym.
Śmiem jednak zauważyć, że w latach 50. i na początku lat 60. wyroby japońskie tez kojarzono na Zachodzie (u nas nie, bo ich nie było) z tandetą. Jednakże potem pojawiły się motocykle, samochody, Nikony, Canony, optyka, sprzęt audiowizualny na najwyższym poziomie technologicznym i najwyższej jakości. Ale... Chiny to jednak nigdy nie będzie Japonia i im to nie grozi.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
Oglądałem ostatnio ,,Kroniki Sary Connor” i moją uwagę zwróciła jedna informacja. Otóż w XVII wieku wykryto u żołnierzy pewną przypadłość objawiającą się tęsknotą za przeszłością, którą nazwano później ,,Nostalgią”. Zaciekawiło mnie to, zwłaszcza słowo ,,przypadłość”. Postanowiłem pójść tym tropem i poszukać coś na ten temat w sieci.
Znalazłem coś takiego:
„Nostalgia to nie choroba
Przez blisko kilkaset lat nostalgię uznawano za chorobę psychiczną. Działo się tak głównie poprzez kojarzenie tęsknoty za dawnym życiem czy ludźmi z napadami płaczu, brakiem apetytu, nieregularnym biciem serca, bezsennością czy depresją. Co ciekawe, zdolność do jej odczuwania przypisywano wyłącznie wąskim grupom, np. imigrantom. Ostatnio jednak psycholodzy z Uniwersytetu w Southampton stwierdzili, że nostalgia oddziałuje na ludzi kojąco i poprawia stan ich zdrowia.
Jak łatwo się domyślić, okazało się, że tęsknota występuje u ludzi wszystkich kultur i w każdym wieku. Poza tym eksperymentalne wywołanie nostalgii u ochotników poprawiło ich stan psychiczny: wzrosła samoocena, a także przekonanie o byciu kochanym, chronionym i wspieranym przez innych ludzi. W takich warunkach o samotności nie może być nawet mowy.
Zespół Constantine'a Sedikidesa twierdzi też, że nostalgia przerzuca pomost między przeszłym a teraźniejszym ja. Tęsknota za tym, co było, wzmacnia pozytywne postrzeganie tego okresu, stąd poczucie ciągłości i znaczenia w życiu. Brytyjczycy sądzą, że nostalgia odgrywa największą rolę w życiu starszych osób, które często żyją w pojedynkę. Tęsknota stanowi mechanizm przeciwdziałający samotności.
Okazuje się, że nostalgia ma swą pozytywną i negatywną stronę. Nie zawsze wpływa destrukcyjnie na związki i funkcjonowanie pamięci. W rozsądnym wymiarze odwoływanie się do szczęśliwszych czasów stanowi skuteczny mechanizm radzenia sobie z problemami.”
Wygląda więc na to, że nie ma się czego bać.
Znalazłem coś takiego:
„Nostalgia to nie choroba
Przez blisko kilkaset lat nostalgię uznawano za chorobę psychiczną. Działo się tak głównie poprzez kojarzenie tęsknoty za dawnym życiem czy ludźmi z napadami płaczu, brakiem apetytu, nieregularnym biciem serca, bezsennością czy depresją. Co ciekawe, zdolność do jej odczuwania przypisywano wyłącznie wąskim grupom, np. imigrantom. Ostatnio jednak psycholodzy z Uniwersytetu w Southampton stwierdzili, że nostalgia oddziałuje na ludzi kojąco i poprawia stan ich zdrowia.
Jak łatwo się domyślić, okazało się, że tęsknota występuje u ludzi wszystkich kultur i w każdym wieku. Poza tym eksperymentalne wywołanie nostalgii u ochotników poprawiło ich stan psychiczny: wzrosła samoocena, a także przekonanie o byciu kochanym, chronionym i wspieranym przez innych ludzi. W takich warunkach o samotności nie może być nawet mowy.
Zespół Constantine'a Sedikidesa twierdzi też, że nostalgia przerzuca pomost między przeszłym a teraźniejszym ja. Tęsknota za tym, co było, wzmacnia pozytywne postrzeganie tego okresu, stąd poczucie ciągłości i znaczenia w życiu. Brytyjczycy sądzą, że nostalgia odgrywa największą rolę w życiu starszych osób, które często żyją w pojedynkę. Tęsknota stanowi mechanizm przeciwdziałający samotności.
Okazuje się, że nostalgia ma swą pozytywną i negatywną stronę. Nie zawsze wpływa destrukcyjnie na związki i funkcjonowanie pamięci. W rozsądnym wymiarze odwoływanie się do szczęśliwszych czasów stanowi skuteczny mechanizm radzenia sobie z problemami.”
Wygląda więc na to, że nie ma się czego bać.
Ostatnio zmieniony 28 gru 2008, o 10:17 przez kerakerolf, łącznie zmieniany 1 raz.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45