Szkolne czasy
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Juko, jestem pod wrażeniem twoich szkolnych wycieczek. W szkole podstawowej byłam w Gdańsku, raz w Teatrze w Poznaniu i Na Panoramie Racławickiej we Wrocławiu oraz na wycieczce w Kórniku. Poza tym kilka biwaków, ale to już z harcerstwa. W szkole średniej mieliśmy tylko wycieczkę do Zakopanego.
Poza tym więcej krajoznawczych wycieczek w ramach edukacji szkolnej nie miałam.
Poza tym więcej krajoznawczych wycieczek w ramach edukacji szkolnej nie miałam.
W szkole podstawowej nie jeździliśmy nigdzie, jedynie na biwaki na zakończenie roku. Wszystkie opisane wycieczki to była szkoła średnia, większość organizowaliśmy sami - wystarczyło zamówić bilety w teatrze (jeździliśmy pociągiem, więc nie było problemu z dojazdem). A te autokarowe i piesze (jeśli autokarem można nazwać stary autosan) to zasługa jednego pana - zapaleńca z PTTK, reszta grona była w tym względzie dość leniwa, ograniczała się do towarzyszenia nam w charakterze opiekuna, koniecznie po zapewnieniu wcześniej osoby towarzyszącej, coby się im nie nudziło .
Moim nauczycielom na wycieczkach jednodniowych czy trwających kilka dni nie nudziło się nigdy za sprawą przyjaciółki butelki.juka pisze:Reszta grona była w tym względzie dość leniwa, ograniczała się do towarzyszenia nam w charakterze opiekuna, koniecznie po zapewnieniu wcześniej osoby towarzyszącej, coby się im nie nudziło .
Jak w szkole średniej bylismy na parodniowej wycieczce(Zakopane,Kraków) to w przedziale nauczycieli było bardzo wesoło,nawet jedna parka tam powstałajuka pisze:Eryk75 pisze: Moim nauczycielom na wycieczkach jednodniowych czy trwających kilka dni nie nudziło się nigdy za sprawą przyjaciółki butelki.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
Pod tym względem najlepszy duet stanowili były i aktualny wtedy wychowawca mojej klasy. Dzięki nim wycieczka w Krakowie przedłużyła się o parę godzin, stracili wtedy poczucie czasu w jednej z knajp , a my czekaliśmy na nich o umówionej godzinie pod Bramą Floriańską i tak staliśmy ze 2 godziny, aż raczyli w końcu przyjść lekko zmarnowani:lol: . Jeszcze zabawniej bywało wycieczkach kilkudniowych to nie wspomnę, do wyżej wymienionej kadry nauczycielskiej, dołączała absolutnie "niepijąca" wicedyrektorka.juka pisze:Eryk75 pisze: Moim nauczycielom na wycieczkach jednodniowych czy trwających kilka dni nie nudziło się nigdy za sprawą przyjaciółki butelki.
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
W czwartej szkoły podstawowej byliśmy na trzydnoiwym obozie harcerskim zorganizowanym na jakiejś łące położonej kilkanaście kilometrów od szkoły. Później był jeszcze wyjazd pociągiem do Oświęcimia (większość uczniów nie wzięła legitymacji i konduktor był strasznie zły) i na koniec klasy ósmej do Warszawy. Największą atrakcja był wtedy Wyścig Pokoju i peleton z Lechem Piaseckim w koszulce lidera.
W szkole średniej jednodniowe wycieczki odbywały się przeważnie do Wrocławia: Panorama Racławicka, Operetka, Teatr (kilkakrotnie). Sami zorganizowaliśmy trzydnioową wycieczkę do Karpacza (w jednym pokoju z siedmioma łózkami spało kilkunastu chłopaków). W klasie maturalnej byliśmy na wycieczce w Krakowie i Wieliczce.
W szkole średniej jednodniowe wycieczki odbywały się przeważnie do Wrocławia: Panorama Racławicka, Operetka, Teatr (kilkakrotnie). Sami zorganizowaliśmy trzydnioową wycieczkę do Karpacza (w jednym pokoju z siedmioma łózkami spało kilkunastu chłopaków). W klasie maturalnej byliśmy na wycieczce w Krakowie i Wieliczce.
My w 5 klasie pojechaliśmy na 2 dni do Świętej Lipki, Wilczego Szańca i Olsztyna.
W 6 klasie (1987 r.) na 2 dni do Warszawy - w Warszawie byliśmy trzy dni po katastrofie samolotu i mieszkaliśmy w jakimś ośrodku w Lesie Kabackim. Oczywiście w drodze do Warszawy nauczycielki rozmawiały o katastrofie, a że ja siedziałam tuż za nimi, więc trochę włączałam się do rozmowy. Przyznaję się, że trochę nieswojo było mieszkać w tym lesie.
W liceum w 1 klasie moja klasa pojechała na 3 dni chyba do Gdańska, a ja ponieważ dopiero wyszłam ze szpitala, musiałam zostać w domu.
W 2 klasie LO byliśmy w Warszawie na spektaklu "Klub Pickwicka".
W 6 klasie (1987 r.) na 2 dni do Warszawy - w Warszawie byliśmy trzy dni po katastrofie samolotu i mieszkaliśmy w jakimś ośrodku w Lesie Kabackim. Oczywiście w drodze do Warszawy nauczycielki rozmawiały o katastrofie, a że ja siedziałam tuż za nimi, więc trochę włączałam się do rozmowy. Przyznaję się, że trochę nieswojo było mieszkać w tym lesie.
W liceum w 1 klasie moja klasa pojechała na 3 dni chyba do Gdańska, a ja ponieważ dopiero wyszłam ze szpitala, musiałam zostać w domu.
W 2 klasie LO byliśmy w Warszawie na spektaklu "Klub Pickwicka".
Wycieczki do Warszawy kojarzą mi się z niesamowitym zmęczeniem - najpierw jechalismy całą noc pociągiem albo autobusem, potem cały dzień łażenia po mieście (główna atrakcja - Domy Towarowe Centrum ), wieczorem do teatru albo opery - trudno było powstrzymac się od ziewania .
Nocleg w jakimś schronisku i następnego dnia znów ganianie po muzeach itd. No i nocny powrót. Podobnie było z wyjazdami do Wrocławia albo Częstochowy - jechaliśmy zawsze nocą, by rano być na miejscu, na dodatek jeździliśmy jakoś zimą albo wczesną wiosną, zawsze byłam niewyspana i zmarznięta albo zmarznięta z niewyspania .
Nocleg w jakimś schronisku i następnego dnia znów ganianie po muzeach itd. No i nocny powrót. Podobnie było z wyjazdami do Wrocławia albo Częstochowy - jechaliśmy zawsze nocą, by rano być na miejscu, na dodatek jeździliśmy jakoś zimą albo wczesną wiosną, zawsze byłam niewyspana i zmarznięta albo zmarznięta z niewyspania .
Ja też mam podobne wspomnienia. "Panoramę Racławicką zwiedzaliśmy późną jesienią, padał śnieg z deszczem, autobus był nieogrzewany, schronisko w Gdańsku-Wrzeszczu z zimną wodą przez 4 dni, po prostu tragedia.juka pisze: Nocleg w jakimś schronisku i następnego dnia znów ganianie po muzeach itd. No i nocny powrót. zawsze byłam niewyspana i zmarznięta albo zmarznięta z niewyspania .
My w podstawówce byliśmy na dwóch kilkudniowych wycieczkach, pierwsza w Krakowie + Wieliczka, Jura, a druga w Karkonoszach. Obie wspominam jako rewelacyjne. Kadra z przeowdnikiem i pilotem faktycznie popijała, zwł. na pierwszej. Natomiast w liceum była jedna wycieczka - do Karpacza - i wtedy to myśmy popijali, niestety nie bez reperkusji.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
Widze,że miałyśmy podobny program wycieczkowy Z klasą bylismy w Kętrzynie,Świętej Lipce,Olsztynie,Toruniu ,Malborku.Z Torunia pochodził patron szkoły Mikołaj Kopernik.Były jeszcze wycieczki do Shtuthoffu i Będomina,ale nie pojechałam z powodu choroby,oraz lokalne na Westerplatte,Blyskawicę,do Oceanarium,jednostki wojskowej,rejsy po zatoce i różne takie.W ósmej klasie popłyneliśmy promem do Helsinek,przez Szwecję.Wycieczka była cudowna ,tylko powrót był nieciekawy.Kołysało jak diabli. W technikum bylismy na dwoch wycieczkach do Krakowa i Zakopanego oraz do Olsztyna,z tej ostatniej urwałam sięElle pisze:My w 5 klasie pojechaliśmy na 2 dni do Świętej Lipki, Wilczego Szańca i Olsztyna. .
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
U nas było to samo. Targi Poznańskie były obowiązkowe co roku. Najpierw godzina w pociągu do Wrocławia, a później trzy godziny w pociągu z Wrocławia do Poznania. Droga w dwie strony trwała dwa razy dłużej niż pobyt na Targach. Czasami w pociągu jechało tyle ludzi, że trzeba było stać całą drogę w przejściach miedzy przedziałami. Jedyna pociecha, to ta, że nie było lekcji.juka pisze: poza tym obowiązkowo corocznie zaliczaliśmy Targi Poznańskie.
Teraz mnie rozbawiliście, ja całe życie mieszkam w Poznaniu i pierwszy (a zarazem jedyny) raz byłam na targach w czasie studiów, gdy pracowałam jako hostessa. Widać w Poznaniu nikomu nie przyszło do głowy, że można by uczniów zabrać na Targi Poznańskie
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".