Sławne miłości z czasów młodości (wczesnej)
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- Lewantynka
- Posty: 7
- Rejestracja: 26 mar 2009, o 11:49
Sławne miłości z czasów młodości (wczesnej)
Zainspirował mnie wpis na pewnym blogu. Każdy chyba w okresie pokwitania szalał na punkcie jakichś aktorów, muzyków, sportowców. A "nasze" czasy nie były czasami internetowych fanklubów, płyt DVD, setek kolorowych pism, w których idole współczesnej młodzieży przewałkowani są na tysiące sposobów. Ja pamiętam, że przysłane koleżance przez ciotkę z Berlina Zachodniego Bravo z Michaelem J. Foxem traktowałyśmy jak przedmiot kultu religijnego. Wieści o naszych ukochanych (zwłaszcza jeśli byli z importu) zdobywało się diabelnie trudno. Żeby popatrzeć na buzię "absolutniejedynejinawieki" aktualnej miłości, musiałam otworzyć swój wymaltretowany zeszycik z powklejanymi, z wielką determinacją zdobywanymi, zdjęciami. A było ich wieeeeele.
Na początek pierwsza z oczywistych (obowiązkowych) miłości dziewczyn urodzonych w okolicach połowy lat siedemdziesiątych - wspomniany Michael J. Fox. Kiedy się dowiedziałam, że ma ponoć 162 centymetry wzrostu, płakałam krokodylimi łzami, że mnie matka jeszcze przezd ukończeniem podstawówki obdarowała większym.
Rzućcie coś od siebie. Chętnie dołożę kolejne zawstydzające zwierzenia.
Na początek pierwsza z oczywistych (obowiązkowych) miłości dziewczyn urodzonych w okolicach połowy lat siedemdziesiątych - wspomniany Michael J. Fox. Kiedy się dowiedziałam, że ma ponoć 162 centymetry wzrostu, płakałam krokodylimi łzami, że mnie matka jeszcze przezd ukończeniem podstawówki obdarowała większym.
Rzućcie coś od siebie. Chętnie dołożę kolejne zawstydzające zwierzenia.
Ja chyba miałam bujną wyobraźnię, bo kochałam się w piłkarzach Lecha nie bardzo nawet wiedząc, jak wyglądają. Przed ważnymi meczami w gazecie drukowali zdjęcia i jak dzisiaj na nie patrzę (gdzieś tu wkleiłam), to widzę samych beznadziejnych PRL-owskich dziadów, grubych, niedogolonych i niestrzyżonych, ale w tamtych czasach co jakiś czas (pewnie gdy wychodziło kolejne zdjęcie) któryś mi się podobał.
Koleżanki nawet w wierszyku o naszej klasie umieściły następujący ustęp:
"A na mecze Lecha chodzi
i nie wiedząc, o co chodzi,
wpatruje się w Kapicę,
patrzy w jego piękne lice".
To o mnie, a o Kapicy pamiętam tylko, że Grzegorz mu było.
Gwoli ścisłości, na meczu Lecha byłam może ze dwa albo trzy razy, przy czym raz był to mecz z będącym wówczas u szczytu formy Widzewem. Stałam w takim ścisku, że jak padła jedyna bramka meczu, wcale jej nie widziałam.
Poza tym kochałam się w Panasewiczu (ble), a później w Robercie Plancie (stary już wtedy był, ale i tak to uczucie się najbardziej broni, bo Led Zeppelin słucham do dziś), a jak sobie przypomnę, to na pewno napiszę więcej, bo sporo było tych idoli. Aha, jeszcze później, na studiach w pewnym momencie odwaliło mi na punkcie Gawlińskiego, co było o tyle dziwne, że ani przedtem, ani potem go nie lubiłam.
Z piłkarzy w późniejszych (dużo późniejszych) czasach podobali mi się Davor Suker i Tomasz Rząsa.
No, tom się wyspowiadała
Koleżanki nawet w wierszyku o naszej klasie umieściły następujący ustęp:
"A na mecze Lecha chodzi
i nie wiedząc, o co chodzi,
wpatruje się w Kapicę,
patrzy w jego piękne lice".
To o mnie, a o Kapicy pamiętam tylko, że Grzegorz mu było.
Gwoli ścisłości, na meczu Lecha byłam może ze dwa albo trzy razy, przy czym raz był to mecz z będącym wówczas u szczytu formy Widzewem. Stałam w takim ścisku, że jak padła jedyna bramka meczu, wcale jej nie widziałam.
Poza tym kochałam się w Panasewiczu (ble), a później w Robercie Plancie (stary już wtedy był, ale i tak to uczucie się najbardziej broni, bo Led Zeppelin słucham do dziś), a jak sobie przypomnę, to na pewno napiszę więcej, bo sporo było tych idoli. Aha, jeszcze później, na studiach w pewnym momencie odwaliło mi na punkcie Gawlińskiego, co było o tyle dziwne, że ani przedtem, ani potem go nie lubiłam.
Z piłkarzy w późniejszych (dużo późniejszych) czasach podobali mi się Davor Suker i Tomasz Rząsa.
No, tom się wyspowiadała
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
a nie podkochiwałyście się przypadkiem w Limahlu ?
Żeńska część mojej klasy w podstawówce była zakochana w nim bez pamięci
A jak już na LPP3 weszło "never endig story" to już wogóle był amen
Ja ze swej strony miałem ogromną słabość do Jamie Lee Curtis - zostało mi z resztą do dzisiaj, choć mam zupełnie inny gust Ale przynajmniej jest zabawnie, bo jak już jest jakiś film z jej udziałem to moja żona okropnie się wkurza
Żeńska część mojej klasy w podstawówce była zakochana w nim bez pamięci
A jak już na LPP3 weszło "never endig story" to już wogóle był amen
Ja ze swej strony miałem ogromną słabość do Jamie Lee Curtis - zostało mi z resztą do dzisiaj, choć mam zupełnie inny gust Ale przynajmniej jest zabawnie, bo jak już jest jakiś film z jej udziałem to moja żona okropnie się wkurza
Nie wiem, jak teraz, ale dawniej rezerwy Lecha zasilały całą III ligową Wielkopolskę i Lubuskie .mutant pisze: PS. III liga rules. Teraz rozumiem, dlaczego tylu piłkarzy Lecha jest wypożyczonych do Polonii Słubice
A co do III ligowych piłkarzy, to swego czasu szalenie podobał mi się jeden, nosił mało romantyczne imię Zenon, ale mi to nie przeszkadzało. No i pewnego dnia przeczytałam w mojej ulubionej w latach 80 gazecie - "Filipince" coś takiego: "Zenon - ktoś jak Czesław, tylko jeszcze bardziej przymulony" . Byłam oburzona .
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
W roku 1982, mając 8 lat zakochałam się w Zbigniewie Bońku. Trwało to jakieś dwa lata. Zbierałam nawet wycinki z czasopism (już w tym wieku).
W VII-VIII klasie miałam kilku kochanków. Jednym z nich był amerykański skoczek do wody Greg Louganis. Niestety źle ulokowałam uczucia, bo mój wybranek okazał się gejem , na dodatek zarażonym wirusem HIV.
Kochałam również Olivera Tobiasa i Michaela Brandona. Na przełomie podstawówki i liceum do 2-3 klasy (jeszcze ) moją wielką miłością byli Jason Donovan i Don Johnson.
Dziękuję za uwagę.
W VII-VIII klasie miałam kilku kochanków. Jednym z nich był amerykański skoczek do wody Greg Louganis. Niestety źle ulokowałam uczucia, bo mój wybranek okazał się gejem , na dodatek zarażonym wirusem HIV.
Kochałam również Olivera Tobiasa i Michaela Brandona. Na przełomie podstawówki i liceum do 2-3 klasy (jeszcze ) moją wielką miłością byli Jason Donovan i Don Johnson.
Dziękuję za uwagę.
Chyba muszę uzupełnić swoje zeznania:
Moje "sławne" miłości podzieliłabym na 3 grupy: muzyczne - Paweł Mścisławski, Jon Bon Jovi, Bryan Adams; filmowe - Olivier Tobias , Michael Praed, Tom Hulcy, Robert Redford i sportowe - Olaf Ludwig, Patrick Sjoeberg, Ernst Vettori, Matti Nykaenen, Andre Agassi. Pewnie o kims zapomniałam, ale to ci ważniejsi .
Moje "sławne" miłości podzieliłabym na 3 grupy: muzyczne - Paweł Mścisławski, Jon Bon Jovi, Bryan Adams; filmowe - Olivier Tobias , Michael Praed, Tom Hulcy, Robert Redford i sportowe - Olaf Ludwig, Patrick Sjoeberg, Ernst Vettori, Matti Nykaenen, Andre Agassi. Pewnie o kims zapomniałam, ale to ci ważniejsi .
W porównaniu z Wami wyjdę pewnie na osobę niezwykle kochliwą, ale cóż….było ich wielu Przede wszystkim bohater „Cudownego dziecka” nie mam pojęcia jak się nazywał) – ten, który potrafił oczami przesuwać przedmioty a na koniec uratował cale miasto – pamiętam, ze w filmie miał dziewczynę i strasznie jej zazdrościłam dwóch rzeczy: adidasów i tego, ze się z NIM całowała;) później oczywiście Robin – czyli Michael Pread (o ile dobrze pamiętam pisownie) – nie cierpiałam Marion! Jon Bon Jovi – to chyba jasne – a później Mirek Breguła z Universu (to już w 7-8kl. ) i Alan Wilder z Depeche Mode. Acha – i jeszcze chłopaki z A-ha oczywiście!:) A do dzisiaj pozostała mi szaleńcza miłość do „Małego Rycerza” – czyli Tadeusza Łomnickiego w roli Pana Wołodyjowskiego – zawsze marzyłam, żeby zagrać Hajduczka
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Ja Jona Bon Joviego lubiłam, i to dzisiaj Bon Jovi jako zespół jest moim ulubionym, aczkolwiek nie przekroczyłam bariery lubienia i podkochiwania się.juka pisze:Chyba muszę uzupełnić swoje zeznania:
Moje "sławne" miłości podzieliłabym na 3 grupy: muzyczne - Paweł Mścisławski, Jon Bon Jovi, Bryan Adams; filmowe - Olivier Tobias , Michael Praed, Tom Hulcy, Robert Redford i sportowe - Olaf Ludwig, Patrick Sjoeberg, Ernst Vettori, Matti Nykaenen, Andre Agassi. Pewnie o kims zapomniałam, ale to ci ważniejsi .
Podobnie lubiłam Bryana Adamsa i Roberta Redforda.
Ja stracilam głowę wiele razy.Z aktorów to:Han Solo vel Harrison Ford,Pierre Cosso,Patrick Swayze,Tom Cruise,Pierre Marie Escourrou.Z piosenkarzy wpadł mi w oko Glenn Medeiros,Rick Astley(chyba ze wzgledu na głos),Jason Donovan i Thomas Anders.Aha jeszcze Richard Marx.Z każdym razem stawałam na głowie,zeby zdobyć fotki,plakaty ze swoim wybrankiem.Kiedys w TIm-ie było duze zdjecie Toma,włożylam je za okładkę zeszytu i wzdychałam na lekcjach.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona