poczta
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
U mnie na poczcie były obrotowe drzwi, z takimi szczotami na dole, drewniane, przeszklone. Na holu była ściana ze skrytek pocztowych, stalowe drzwiczki różnej wielkości, pomalowane na szary mat. Jak miałem 3 lub 4 lata wrzuciłem czapkę za osłonę kaloryfera i matka była zła, bo sama mi tą czapkę uszyła, a mnie to smieszyło. jak byłem troche starszy, gdzieś 9 - 10 lat to próbowałem nawet wyciągnąć z stamtąd ta czapkę, ale się nie udało. Podejzrewam, że przelażała pod kaloryferem do 2005r, czyli do generalnego remontu i przebudowy poczty.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
TVP pokazywała cykl w TVP Infor Listy do PRLu. Tu jest o złodziejstwie na poczcie: http://www.tvp.pl/historia/cykle-dokume ... rek/883991
Pracownicy poczty kilkakrotnie okradli moje przesyłki, więc wspomnienia mam złe, ale to bardziej współczesne czasy...
Natomiast z dzieciństwa pamiętam katalogi Domu Sprzedaży Wysyłkowej (chyba tak to się nazywało?). Kiedyś mama zamówiła mi kilka sukienek i zabawek, po czym przyszły zupełnie inne sukienki i zabawki niż przedstawione w katalogu, ale też były fajne!
To takie luźne skojarzenie z pocztą...
Natomiast z dzieciństwa pamiętam katalogi Domu Sprzedaży Wysyłkowej (chyba tak to się nazywało?). Kiedyś mama zamówiła mi kilka sukienek i zabawek, po czym przyszły zupełnie inne sukienki i zabawki niż przedstawione w katalogu, ale też były fajne!
To takie luźne skojarzenie z pocztą...
A znacie popularny niegdyś sposób na recykling znaczków? Za łebka, gdy wysyłało się sporo listów, a kieszonkowe było dość skromne, smarowało się znaczki cienką warstwą kleju. Potem odbiorca wycinał te znaczki i odsyłał razem z odpowiedzią. Następnie odparowywało się znaczki od koperty i wsadzało je do ciepłej wody z mydłem. Klej schodził razem z pieczątką i po wyschnięciu znaczki były jak nowe. Oczywiście po ponownym naklejeniu na kopertę znaczki znów traktowało się je klejem po wierzchu. Trzeba było robić to jednak dość umiejętnie – jeżeli kleju było za mało, to pieczątka mogła nie zejść pod wodą, natomiast jeżeli nawaliło się za go za dużo, to z kolei pieczątka mogła się w ogóle nie odcisnąć. Ważny był też dobór odpowiedniego kleju – tak by znaczki nie świeciły się jak psu jajca.
Wiem, wiem – to było nieuczciwe, ale nikt nie lubiał państwowego monopolisty, zresztą poczta też święta nie była.
Wiem, wiem – to było nieuczciwe, ale nikt nie lubiał państwowego monopolisty, zresztą poczta też święta nie była.
Stary sprawdzony numer... ja często stosowałem też lakier do paznokci podbierałem go mamie a mama szalała z wściekłości że go ubywa chcoć nie było drugiej kobitki w domu! Ja w latach 80' zbierałem znaczki więc stosowałem tego typu "przekręty". Nieraz namawiałem swoich znajomych, aby szli za moim przykładem. Taki byłemSparrow pisze:A znacie popularny niegdyś sposób na recykling znaczków? Za łebka, gdy wysyłało się sporo listów, a kieszonkowe było dość skromne, smarowało się znaczki cienką warstwą kleju. Potem odbiorca wycinał te znaczki i odsyłał razem z odpowiedzią.
Nazwałbym to bardziej przedsiębiorczościąSparrow pisze:Wiem, wiem – to było nieuczciwe, ale nikt nie lubiał państwowego monopolisty, zresztą poczta też święta nie była.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45