internet - pierwszy kontakt i pierwsze kroki

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

internet - pierwszy kontakt i pierwsze kroki

Post autor: biały_delfin » 5 lip 2010, o 13:55

moze to nie jest bardzo nostalgiczny temet, ale już jakiś czas upłynął..
kiedy dostałem pierwszego kompa (94 rok), interent był zabwką dl bogatych,

pierwszy raz wybrałem się na net z kumplem - ogladaliśmy zdjęcia z sondy Pathfinder na stronach NASA.
godzina w kawiarewnce kosztwała 5 zł + 4 zł każda nastepna
miesiąc później załeżyłem sobie pierwsza pocztę na wp i wciągneły mie czaty, co ciekawe zgadałem się z ludźmi którzy czytali książki (nawet Gombrowicza), a wydawało się ze internet i książka to 2 przeciwieństwa,
wtedy też wysłałem pierwszego sms z netu, nie przypuszczałem jak rok później ten zwyczaj się rozpowszechni.
podobnie było z pierwszym pendrivem - 128MB z 105 zł, na początku wsycy się przygldali w cafe, a teraz to już normalne - każdy ma

w 2006 zarejestrowałem się na moim pierwszym forum - zgadnijcie które ? :wink: :grin:

a jak to wu Was wyglądało ?
Ostatnio zmieniony 7 lip 2010, o 17:42 przez biały_delfin, łącznie zmieniany 1 raz.
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Post autor: mutant » 5 lip 2010, o 14:04

Ja nie pamiętam dobrze początków mojego korzystania z netu - pamiętam, że w 1997/98 roku pisałam pracę na komputerze u moich rodziców, bo własnego nie miałam. Oni już chyba wtedy założyli sobie internet, ale modem był czasowy - co 3 min. impuls i chodził wolno, więc zaglądało się dosłownie na moment. W 1998 lub 9 założyłam sobie skrzynkę mejlową na serwerze szkoły, w której uczyłam, i w tamtejszej bibliotece tak naprawdę nauczyłam się korzystać z internetu i z poczty. Potem komp pojawił się także w pokoju lektorów, ale słabo chodził. Własny komp miałam coś koło 2000 roku, też z modemem czasowym, więc nadal często chodziłam do biblioteki albo ew. do kawiarenek. A chyba od jakichś 4 lat mam neostradę i dopiero wtedy na serio zaczęły się fora i ogólne uzależnienie od netu :razz:
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

BezcelowyAlbatros
Posty: 18
Rejestracja: 1 lut 2009, o 12:13

Post autor: BezcelowyAlbatros » 6 lip 2010, o 00:31

Bardzo ciekawy temat :) Ja dość wcześniej zacząłem przygodę z internetem i pamiętam te czasy, kiedy Internet oznaczało dla 99% ludzi coś bardzo ezoterycznego, nieosiągalnego i niepojętego dla zwykłego zjadacza chleba. Podobnie rzecz miała się z komputerami. W zasadzie internet i komputery upowszechniły się mniej - więcej w tym samym czasie, czyli gdzieś w okolicach powstania Windows 95... Wcześniej dość toporny DOS odstręczał przeciętnych użytkowników. Ci, którzy interesowali się komputerami i umieli coś na nich zrobić, poza uruchomieniem gry (co też nie było takie łatwe wówczas) należeli do rzadkości. W sumie trochę mi żal tych czasów, bo człowiek się jakoś wyróżniał bardziej jeśli umiał system zainstalować i wirusa usunąć... a dziś każdy jeden to potrafi, nie ma czym zabłysnąć ;)

Tak, czy owak, pionierskie czasy to były czasy internetu za pośrednictwem łącza modemowego i nr dostępowego Telekomunikacji, który wyglądał tak (mniej - więcej): 0202122... Następowała seria trzasków i zgrzytów (kto ma faks ten wie) i już można było korzystać internetu. Ubogi był wtedy, w porównaniu z tym, co można w nim dzisiaj zdziałać. Koszta połączenia były horrendalne, bo naliczało za każdy impuls, co trzy minuty. Chodziło, okropnie wolno. Strony bogate w grafikę, w ogóle ładowały się w żółwim tempie. Najlepszym porównaniem będzie to, ze ładowanie średniej wielkości obrazka trwało dłużej niż ściągnięcie dzisiaj empetrójki w doskonałej jakości.

Pierwszym z polskich czatów (o ile nie pierwszym w ogóle) były Wirtualne Pogawędki. Oczywiście był IRC, ale tam siedziało wtedy tylko stado gików ;) a Wirtualne... były dla wszystkich i o dziwo nie było jeszcze natenczas takiego chamstwa i spamu na czacie, jak obecnie. Pamiętam, że masę fajnych ludzi wtedy poznałem, jakkolwiek żadnego obecnie ani z imienia, ani z nicka nie pamiętam :(

W tym okresie jeszcze kwitło piractwo, ale takie, wiecie, zarobkowe. Podejrzewam, że niektórzy niezłą kaskę na tym trzepali a nawet wiem, bo pamiętam, że kupno masakrycznie drogiego cudu techniki, jakim była nagrywarka CD było dla większości inwestycja. Mówię o tym, ponieważ w okresie, kiedy zaczynałem swoją przygodę z internetem, nie było można - tak jak teraz - w łatwy sposób ściągnąć sobie tego czy owego. MP3, gry i filmy... w zasadzie w kontekście sieci sprzed jakichś piętnastu lat "piractwo" internetowe nie istniało. Czy to dobrze, czy źle? Nie wiem... wiem, że za to można było kupić płytę ze kilkudziesięcioma grami na PC i pieniądze w kwocie jakichś 100 złotych trafiały do kieszeni jakiegoś pirata. Dzisiaj zarabia chyba tylko operator sieci i to teoretycznie nie za to, że za jego pośrednictwem ktoś sobie w domowych pieleszach siedzi i piraci :)

Internet był wtedy jedynie ciekawostką a dzisiaj wiem, że trudno się bez niego obyć. Wtedy był raczej ubogi i dostarczał rozrywki w dość wąskim zakresie: można było poczytać jakieś strony poświęcone interesującym nas zagadnieniom, można było poczatować, pościągać obrazki (różnej treści ;) ) i to było w zasadzie wszystko. Dzisiaj mamy YouTube, torrenty, rapidshare, telefonię internetową, telewizję internetową, masy forów, blogów, facebooków, myspace'ów, naszych-klas, gier on-line, cudów niewidów... Ciężko się bez niego obyć, szczerze powiedziawszy. Ja dzień zaczynam od zajrzenia w internet i przeważnie godzinka, co najmniej, z rana nie moja...

I na zakończenie mojego rzewnego wywodu :) o dostępie do internetu słów kilka: pamiętam, że przez pewien okres, jeszcze zanim rozgościły się telefonie komórkowe z usługa pre-paid, niektórzy dostawcy usług telekomunikacyjnych oferowali tzw. CALLBACK. Kupowało się kartę - w różnych konfiguracjach, np. 10 godzin, 20 godzin, 30 godzin, albo miesięczną przy zakupie której można było siedzieć w internecie 24 godziny na dobę a płaciło się jednorazowo ok. 300 złotych za miesiąc (!!!). Komputer musiał być wyposażony w modem i podłączony do gniazdka telefonicznego, wybierało się nr dostępowy, podawało login i hasło, po czym nastąpiło rozłączenie a następnie centrala oddzwaniała, porozumiewała się z modemem i łączyła z siecią... Było to dobre rozwiązanie dla kogoś, kto wolał, żeby rodzinka nie padła trupem przy odebraniu rachunku telefonicznego :) Płaciło się raz, a dobrze...

Nigdy nie byłem zwolennikiem kafejek. Sprzęt był w nich przeważnie badziewiasty, większość terminali zawirusowanych, a współużytkownicy mało kulturalni. Chce się rzec: panował tam brud, smród i ubóstwo :) Teraz dużo się zmieniło i w samych kafejkach, ale w sumie, kto z nich obecnie korzysta?

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Post autor: mutant » 6 lip 2010, o 10:17

U mnie koło bloku jest kafejka. Siedzą w niej głównie dzieciaki z podstawówki i pykają w gry. Ale czasem ktoś starszy też przychodzi. Ja tam chodzę robić ksero, a raz, jak mi siadł internet, a musiałam coś pilnie zrobić, to też skorzystałam. Poza tym korzystam z kafejek na wakacjach.
Dodam, że teraz też są modemy, tylko nie na minuty, a na ilość danych. Mój mąż ma taki zainstalowany w laptopie (nawet nie tyle zainstalowany, ile chyba po prostu się go podłącza do gniazda usb). Zasada taka jak na komórce na kartę: płaci bodaj 60 zł. za trzy miesiące i może korzystać, dopóki nie "wyrobi" dozwolonej ilości bajtów. U niego to się sprawdza, bo z lapa korzysta poza domem rzadko. Ale podobny modem zainstalował swojej mamie i za pierwszym razem była masakra, bo po tygodniu limit się wyczerpał. Okazało się, że komp sam sobie ściągał różne aktualizacje i w ten sposób nabrał tyle danych, że się limit skończył.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Nomader
Posty: 12
Rejestracja: 4 sty 2010, o 13:36

Post autor: Nomader » 6 lip 2010, o 15:16

Ja o internecie wiedzialem duzo wczesniej niz byl on dostepny w Polsce z racji ze jestem programista wiec takie nowinki techniczne nie byly mi obce. Jednak gorzej bylo gdy chcialo sie z tej techniki korzystac bo jakosc polaczen w Polsce pod koniec lat 80-tych byla tragiczna. Takze koszty byly olbrzymie. Tak wiec pierwszy dostep do internetu mialej wlasnie w tych latach, laczylem sie telefonicznie do Wielkiej Brytanii gdzie byl najblizszy serwer dostepowy! Koszt olbrzymii ale firma placila. Oczywiscie nie bylo IRC i innych podobnych rzeczy. Internet sluzyl prawie wylacznie wtedy jako zrodlo dokumentacji technicznych. Na ekranie aby uzyskac pewne informacje trzeba bylo znac adres i to nie taki www. Nie bylo wyszukiwarek oraz przegladarek jak teraz. Uzywalo sie konsoli a sciagniete informacje pojawialy sie w formacie tekstu na czarnym tle maszyny UNIX. Mimo wszystkich tych niedogodnosci jaka to byla sensacja kiedy na ekranie monitora widzialem znaczki, cyferki z serwera w USA!

Pozniej dosc dluga przerwa i ogolnodostepowy nr TP. 0202122 i rachunki za telefon.

P.S.
Pierwszy modem jaki uzywalem dzialal z predkoscia 300 bitow na sek! z czego siec telefoniczna pozwalala na rzeczywista predkosc 80 bitow/sec. Dzis mamy w domach predkosci 10 mega bitow na sek.

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 6 lip 2010, o 20:41

widze że jednak temat sięgnał nostalgicznych czasów :smile:
Nomander - to co piszesz to prehistoria, poczatki, nie przypusczałem ze w tych latach ktos korzytał z internetu, anpewno bylisie pionierami
BezcelowyAlbatros pisze:W tym okresie jeszcze kwitło piractwo, ale takie, wiecie, zarobkowe.
gdzie te czasy, kiedy nie było praw autorskich (również na kasety audio) pamientam jak przegrałem na dyskietka corela - a tu zabezpiecznie - szok !
BezcelowyAlbatros pisze:Nigdy nie byłem zwolennikiem kafejek. Sprzęt był w nich przeważnie badziewiasty, większość terminali zawirusowanych, a współużytkownicy mało kulturalni. Chce się rzec: panował tam brud, smród i ubóstwo
oj parwda, ile razy się trafiało na kompa który nic hiał działac, bo ktos poprzednio ogladał sobie strony XXX, zrestą to był totolotek, czy sięt rafiło na dobrego kompa
BezcelowyAlbatros pisze:, kto z nich obecnie korzysta?
zauwazyłem ostnio ze kilka kawiarenek, z których kiedys korzystałe regularnie - znikło. ostała się - co ciekawe - ta pierwsza o której pisałem
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Helmutt
Posty: 324
Rejestracja: 18 paź 2007, o 06:20
Lokalizacja: LUBLIN

Post autor: Helmutt » 7 lip 2010, o 08:33

Na początku o internecie jedynie słyszałem. Że "coś tam", że "gdzieś tam"...

Mój pierwszy kontakt z internetem miał miejsce na pokazach fizycznych na uniwersytecie - na którym zresztą dużo później zacząłem studia - profesor pokazywał korzystanie z wyszukiwarki Yahoo, e-mail, jak działaja łącza hipertekstowe etc.

Pierwszy raz własnoręcznie skorzystałem z internetu na uczelni, jakoś od razu załapałem o co chodzi i za jakiś czas dośc często odwiedzałem uczelnianą pracownię.

Z czatów nie orzystałem, czaty dopiero się wóczas pojawiały niesmiało - królował IRC i tam też byłem częstym gościem. Nie było też Gadu-Gadu - działał co prawda jego pierwowzór, program ICQ, ale mało kto z tego korzystał.

Z przeglądarek uzywąło się dwóch - standardowego w Win95 Internet Explorera oraz zapomnianego już Netscape'a.

Z sieci ściągało się różne rzeczy, do domu nosiło się to na dyskietkach, spakowane rar'em modląc się by przez drogę żadnej z dyskietek nie zachciało się "paść". O pendrajwach nikt nawet nie słyszał. Nagrywarki były wtedy ze dwie na cały uniwerek.

Z prędkością było kaurat w porządku, na naszym uniwesytecie znajdował się wówczas głowny węzeł internetowy na nasze miasto, więc byłem przyzwyczajony do dobrej prędkości. Będąc kiedyś u kolegi który siedział "na modemie" byłem w szoku, że strona potrafi się ładowac 15 minut.

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 7 lip 2010, o 17:40

rzeczywiście - był ICQ, no IRC raz widziałem, al jaks nie byłem przekonany, z reguły byl czaty na wp, a potem odrazu wkoczyłm na gg - kolezanka z czatów korzytała :grin: z tymi dyskietami to też było,zwłaszca pakownymi rarem, przy częstym kopiowaniu robiły się na nich błędy, potem formatowałem za kazdy razem, la i tak po kilkunatu uzyciach juz jej nie ufałem.

wruciła mi pamięć - pierwszy raz internet widziałem w 97 roku, na pierwszym, u nasz w Czestochowie, wernisażu fotografi cyforwej CYBERFOTO (polecam).
wygladało to tak ze był komputer z IE, dwie osoby prezentowały, mozna było skorzystać, ale byłem zbyt zmęczony.

ps. konkurs Cyberfoto rozwija się do dzisaj i jest coraz ciekawszy artystycznie (ju z tej chwili marangę międzynarodową)
Ostatnio zmieniony 7 lip 2010, o 17:46 przez biały_delfin, łącznie zmieniany 1 raz.
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 7 lip 2010, o 17:40

rzeczywiście - był ICQ, no IRC raz widziałem, al jaks nie byłem przekonany, z reguły byl czaty na wp, a potem odrazu wkoczyłm na gg - kolezanka z czatów korzytała :grin: z tymi dyskietami to też było, prz sczetym kopiowaniu robiły się na nich błędy, potem formatowałem za kazdy razem, la i tak po kilkunatu uzyciach juz jej nie ufałem.

wróciła mi pamięć - pierwszy raz internet widziałem w 97 roku, na pierwszym, u nas w Częstochowie, wernisażu fotografi cyforwej CYBERFOTO (polecam).
wygladało to tak ze był komputer z IE, dwie osoby prezentowały go przy okazji wystawy, mozna było skorzystać, ale byłem zbyt zmęczony.

ps. konkurs Cyberfoto rozwija się do dzisaj i jest coraz ciekawszy artystycznie (już z tej chwili ma rangę międzynarodową)
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Kamila
Posty: 325
Rejestracja: 6 wrz 2006, o 22:04
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Kamila » 8 lip 2010, o 19:53

Ja Internet miałam w domu dość szybko, jak na Polskie warunki, bo w 1996 lub 1997 roku. Pierwszą skrzynkę miałam na Hotmailu, ale jej nie używałam prawie w ogóle, bo mi coś nie chodziła i zaraz uruchomiłam drugą, na Polboxie. Do chatowania używałam Netmeeting, a potem IRC. Najlepiej było wchodzi do Neta po 22, bo implus był co 6 minut, a nie co 3. W weekendy chyba też. W jakieś ferie zimowe, pamiętam akcję TP S.A. udostępniania u siebie Internetu młodzieży szkolnej za darmo. Też tam chodziłam, mimo że miałam w domu. Fajne czasy !

A jeśli chodzi w ogóle o komputery, to pamiętam pierwszego domowego kompa (ok.1993 roku), którego dysk miał 100MB ! A ile tam wchodziło !!! Teraz zwykła plyta CD ma więcej, że nie wspomę pendrivów. Wtedy były tylko te duże dyskietki (i tak szczyt techniki - wcześniej pamiętam kasety. Tak przy okazji, do znawców tematu - czy to byly takie prawdziwe, normalne kasety, czy specjalne taśmy, w obudowie, jak kaseta ? A to, na czym je uruchamiano, to chyba nie był zwykły magnetofon ?).

BezcelowyAlbatros
Posty: 18
Rejestracja: 1 lut 2009, o 12:13

Post autor: BezcelowyAlbatros » 8 lip 2010, o 23:52

Kamilo, otóż komputery, które wykorzystywały zwyczajną i niczym się nie różniącą od zwykłej kasetę - na którą można było nagrać muzykę - to jeszcze dalsza dal czasowa. Commodore 64, Atari... to komputery domowe sprzed epoki panowania PC, jak również sprzed upowszechnienia się internetu. Prekursorskie, jednak w tamtym prehistorycznym okresie były niektóre stacje radiowe (bodajże Rozgłośnia Harcerska...), które nadawały w eter... gry! W odbiorniku radiowym było słychać trzaski, piski i zgrzyty, które należało nagrać na kasetę i później wczytać, tak "ściągniętą" grę do komputera. Cóż, prawie, jak internet :D

Inną ciekawostką jest to, że sprzęciki te mają grono swoich fanów, wśród których znajdują się ludzie, którzy do tej pory wzbogacają je o takie gadżety, jak np. czytniki kart flash, które zastępują stare wysłużone stacje dysków. Ponadto widziałem, jak za pomocą specjalnych, bogowie raczą wiedzieć, jak przemyślnych urządzeń ktoś przegląda strony internetowe na Commodore 64 współcześnie.
Kamila pisze:A jeśli chodzi w ogóle o komputery, to pamiętam pierwszego domowego kompa (ok.1993 roku), którego dysk miał 100MB !
Ja pamiętam, jak dyski na PC miały po 20, 40MB i... tak, to były niesamowite wielkości. Jakkolwiek dziwną właściwością dysków twardych wczoraj i dziś jest to, że nieważne jak wielki wydaje się w momencie zakupu, to po pewnym czasie robi się stanowczo za mały :)

Nomader
Posty: 12
Rejestracja: 4 sty 2010, o 13:36

Post autor: Nomader » 9 lip 2010, o 10:29

W drugiej polowie lat 80-tych istnialy takie komputery jak Atari ST lub Amiga ktore posiadaly myszke jako urzadzenie sterujace oraz okna (podobne do wspolczesnego Windowsa). Zas PC-et w tamtych latach ledwo wyswietlal kolorowa czcionke na ekranie monitora.

Faktycznie istnieja kluby komputerow 8-bitowych ktorych sam jestem zwolennikiem (sam nie wiem czemu). Jesli ktos posiadal komputer w tamtych czasach wie o co mi chodzi. Muzyka piszczaca dobiegajaca z glosnikow dziwnie brzmiala ciekawiej oraz poruszajace sie kwadraty imitujace jakas postac w grze lepiej podobalo sie oku niz dzisiejsze kombajny z super dzwiekiem i grafika.

BezcelowyAlbatros
Posty: 18
Rejestracja: 1 lut 2009, o 12:13

Post autor: BezcelowyAlbatros » 9 lip 2010, o 11:53

Ja, na przykład, z rozrzewnieniem przeglądam serwisy poświęcone starym grom i komputerom, zwłaszcza Commodore 64. Lubię sobie poczytać stare numery Bajtka, Top Secret, Secret Service, czy nawet wczesne CD-Action, bo w medium rozrywki elektronicznej tkwi podobna siła nostalgii, jak w muzyce, czy filmie. Jednak na dobrą sprawę nie przekłada się to na to samo. Chodzi mi o to, że o ile czasem ogląda się po raz kolejny swój ulubiony film z młodości, czy dzieciństwa i często słucha się starej muzyki, to powrót do starych gier jest zupełnie inną sprawą.

Posiadam niezliczone ilości gier na C64 (pod emulator) i kilkaset gier na starego peceta. Czasami próbuję coś zarzucić, w coś pograć, ale... zwyczajnie się nie da. Lepsze wrogiem dobrego, można powiedzieć. Moim zdaniem, rozrywkę z tamtych czasów dobrze powspominać, ale czerpanie z niej przyjemności dzisiaj to już zupełnie inna para kaloszy :)

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 9 lip 2010, o 16:50

jesli mozna, to temat strych gier już jest tutaj:
http://www.starzaki.eu.org/~disney/foru ... 04&start=0
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Robi
Moderator
Posty: 2379
Rejestracja: 23 gru 2004, o 23:10
Lokalizacja: Bełchatów

Post autor: Robi » 9 lip 2010, o 17:46

Moj pierwszy kontakt z internetem byl u kolegi w roku 1999 do ktorego chodzilem pozniej regularnie. Sam zaczelem korzystac od roku 2002 . Na poczatku przez opisywany wczesniej modem. Ze wzgledu na koszta , najpierw laczylem sie z internetem , otwieralem szybko strony ktore mnie interesowaly , rozlaczalem sie i to co wczesniej otworzylem czytalem offline.

ODPOWIEDZ