Ksiądz was ziął w obrotyjuka pisze:Pamiętam też traumatyczne przeżycie, kiedy ksiądz (bodaj w 2 klasie) pytał nas, czyi rodzice palą i wywodził, że jeśli ojciec pali to jeszcze ujdzie, ale jeśli matka, to jest to coś okropnego, a ta najdelikatniejsze określenie to "zła matka" - tak jakby biedne dzieciaki odpowiadały za czyny rodziców . Tzw. kolęda kojarzyła mi się z przepytywaniem z katechizmu, sprawdzaniem zeszytu, odpytywaniem z lekcji itp.
z nimi to zawsze było róznie, ja mam dysleksje, zawsze brzydko pisałem, jak ksiądz zobaczył zeszyt to zaraz na mnie, ze pewnie chuligan, łobuz, bo brzydko piszę, tak się znali na psychologi
w technikum był ksiądz, którego wszyscy sobie olewaliśmy, - po latach doszedłem do dlaczego - on też nas olewał,
uważam osoba która uczy powinna wymagać, ale nie dać odczuć że kogoś lekceważy, mysle ze wszyscy (chociażby podświadomie) odczuwali że ten akurat ksiądz nas lekceważy, chociaż moja klasa to też była banda gnojków, chciaż przy dzisiejszym wkładaniu kubła na głowę to jescze uszło
Myslę że problem lezy w tym ze wszyscy sobie olewają ten przedmiot. już pod koniec postawówki moi kumple potrafili się po zachować chamsku i to w kościele.juka pisze:Z tego, co widzę dziś, z lekcjami religii jest chyba najwięcej problemów w szkole, najczęściej skarżą się katecheci, uczniowie, rodzice - jedni na drugich i w ogóle mnóstwo pretensji. Dawniej chyba te lekcje traktowano z większym szacunkiem.
współcześni rodzice też są winni, mama pracuje w szkole, i wiem ze potrafią być co to nie one (głownie matki) czeto bronią dzieci, gdy te zwiniły, albo nawet okazują brak szacunku dorosyłm