Zapachy dzieciństwa
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
typu Bravo, Burda Ten ostatni to sie przeglądało z zapartym tchem taka moda takie ciuchy marzenia nas wszystkich Mojego kuzyna z Łodzi żona pracowała w łózkim domu wysyłkowym i miałem to szczęście że nie raz podesłałą nam taki "polski katalog"! I też było na co zerknąć!Elle pisze:Zapachy niemieckich czasopism i katalogów.
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
A ja to miałam tak, że jak objawiło mi się szczęście i rodzice zabrali mnie do Pewexu, to najpierw stałam przez 5 minut jak zaczarowana i wdychałam te cudowne zapachy...
Pamiętam, że jak dostalam pod choinkę małe pudełko klocków Lego, to zanim otwarłam opakowanie wdychałam zapach opakowania, pachniał luksusem i zagranicą...
poza tym niezapomniany zapach miały dla mnie kredki chińskie (w pudełku ze słonikiem) i farbki...
Uwielbiałam wąchać książki i czasopisma. Jakim ja byłam węchowcem!!!
A teraz, jak wchodzę do warzywniaka, koniecznie do budki - to oczyma duszy widzę swoje dzieciństwo - tak pachniało w budce pani Dermowej, gdzie robiliśmy zakupy, tak pachniały warzywa i owoce w pojemnikach...taki swojski zapach.
Pamiętam, że jak dostalam pod choinkę małe pudełko klocków Lego, to zanim otwarłam opakowanie wdychałam zapach opakowania, pachniał luksusem i zagranicą...
poza tym niezapomniany zapach miały dla mnie kredki chińskie (w pudełku ze słonikiem) i farbki...
Uwielbiałam wąchać książki i czasopisma. Jakim ja byłam węchowcem!!!
A teraz, jak wchodzę do warzywniaka, koniecznie do budki - to oczyma duszy widzę swoje dzieciństwo - tak pachniało w budce pani Dermowej, gdzie robiliśmy zakupy, tak pachniały warzywa i owoce w pojemnikach...taki swojski zapach.
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
no ja mam wszytko identycznie i zapach lego i budki warzywnej, bardzo kojarzy się z czasmi kiedy mama zabierała mnie idąc na zakupy.basia33ster pisze:A ja to miałam tak, że jak objawiło mi się szczęście i rodzice zabrali mnie do Pewexu, to najpierw stałam przez 5 minut jak zaczarowana i wdychałam te cudowne zapachy...
Pamiętam, że jak dostalam pod choinkę małe pudełko klocków Lego, to zanim otwarłam opakowanie wdychałam zapach opakowania, pachniał luksusem i zagranicą...
poza tym niezapomniany zapach miały dla mnie kredki chińskie (w pudełku ze słonikiem) i farbki...
Uwielbiałam wąchać książki i czasopisma. Jakim ja byłam węchowcem!!!
A teraz, jak wchodzę do warzywniaka, koniecznie do budki - to oczyma duszy widzę swoje dzieciństwo - tak pachniało w budce pani Dermowej, gdzie robiliśmy zakupy, tak pachniały warzywa i owoce w pojemnikach...taki swojski zapach.
ps. pozdarwiam Krakowiankę, chwilowo goszczę i zwiedzam Twoje miasto.
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
Właśnie, właśnie! mam tak, że jak wchodzę do budek z warzywami to omalże widzę siebie z mamą na zakupach, i mam ochotę kupić sobie Herbavit, oranżadę w woreczku (te kolory...jak je widziałam w upalny dzień, to jeszcze bardziej chciało mi się pić ). Nie wiem dlaczego, ale mama za bardzo kupować mi oranżady w woreczku nie chciała - mówiła, że niezdrowa .
A ja tak wtedy cierpiałam i nie wiedziałam, jak ją namówić! No, ale dobrych kilka razy udało mi się . I wcale nigdy po tych oranżadach nie chorowałam!
Co innego z Herbavitem - bo butelkowany...
A zapach ołówków w szkole? i gumek, książek i pastowanych korytarzy?
Do dziś mam tak, że jak wchodzę na swoją klatkę schodową w bloku to czuję TEN zapach - nic się nie zmienił. Specyficzny, ale przyjemny zapach chłodnego kamienia połączonego zzapachem sprzątania w klatce - i widzę siebie, jak po szkole z tornistrem na plecach biegnę po schodach, jest południe, zaraz będzie obiad a po obiedzie na pole...
Biały Delfinie, pozdrów moje miasto z tego, co widzę na kamerkach teraz, właśnie pada...
Ale i tak jest pięknie .
A ja tak wtedy cierpiałam i nie wiedziałam, jak ją namówić! No, ale dobrych kilka razy udało mi się . I wcale nigdy po tych oranżadach nie chorowałam!
Co innego z Herbavitem - bo butelkowany...
A zapach ołówków w szkole? i gumek, książek i pastowanych korytarzy?
Do dziś mam tak, że jak wchodzę na swoją klatkę schodową w bloku to czuję TEN zapach - nic się nie zmienił. Specyficzny, ale przyjemny zapach chłodnego kamienia połączonego zzapachem sprzątania w klatce - i widzę siebie, jak po szkole z tornistrem na plecach biegnę po schodach, jest południe, zaraz będzie obiad a po obiedzie na pole...
Biały Delfinie, pozdrów moje miasto z tego, co widzę na kamerkach teraz, właśnie pada...
Ale i tak jest pięknie .
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
Otworzyły się oczy niebieskiebasia33ster pisze:A zapach ołówków w szkole? i gumek, książek i pastowanych korytarzy?
Do dziś mam tak, że jak wchodzę na swoją klatkę schodową w bloku to czuję TEN zapach - nic się nie zmienił. Specyficzny, ale przyjemny zapach chłodnego kamienia połączonego zzapachem sprzątania w klatce - i widzę siebie, jak po szkole z tornistrem na plecach biegnę po schodach, jest południe, zaraz będzie obiad a po obiedzie na pole...
Widzisz siebie, marynarza w Azji
A zarazem trzyletniego, pięćletniego chłopca
Na warszawskim podwórku
I siebie przed maturą w gimnazjum
Namnożyło się tych postaci
Stoją ogromnym tłumem
A wszystko to Ty
(J. Czechowicz - "Przemiany")
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
Wczoraj znienacka poczułam (? albo przypomniał mi się) zapach, jaki panował w domu moich dziadków. Niestety tego domu już nie ma. To znaczy jest, ale mieszka w nim kto inny, więc pewnie i zapach inny. Jakiś czas temu przechodziłam obok i zaszłam na podwróko, żeby mężowi pokazać. Ledwo trafiłam, wszystko dookoła zabudowane. Ogródki zlikwidowali. Ten zapach wcale nie był zbyt fajny, czuć go było głównie w korytarzu, z którego wchodziło się do kibla, taki trochę zapach kanalizy/wilgoci, ale i tak poczułam nostalgię na jego wspomnienie.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
Zapach ugotowanej koszonej kapusty (już po ugotowaniu, przygotowanej do jedzenia, to zapach, no nie?? ) -
kojarzy mi się z obiadem u babci, wielkie kotlety do tego i pyszne ziemniaczki (puree) z masełkiem i śmietaną, talerzami z niebieskim szlaczkiem na brzegach i rosołkiem z kury z makaronem ręcznie robionym przez babcię.
Aż się zrobiłam głodna
kojarzy mi się z obiadem u babci, wielkie kotlety do tego i pyszne ziemniaczki (puree) z masełkiem i śmietaną, talerzami z niebieskim szlaczkiem na brzegach i rosołkiem z kury z makaronem ręcznie robionym przez babcię.
Aż się zrobiłam głodna
- niezapominajka
- Posty: 1
- Rejestracja: 21 sty 2011, o 14:30
Po takiej informacji muszę prosić koleżankę Niezapominajkę o rozwinięcie myśli.niezapominajka pisze:Zapach kredek świecowych i malutkich cukierków w metalowych pudełeczkach(były dwa rodzaje,jedne takie pudrowe a drugie a'la landrynki). Z przyrodniczych zapachów to piasek z rzeki,kwitnąca lipa,powietrze po burzy i zdechłe żaby
No i witaj na forum!
A tak w ogóle to ciekawe. Ty jesteś niezapominajka, a w awatarze niezapominajki mam ja.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
omyłkowo dodałem Cię do ignorowanych, ale juz wszytko wyprostowanebasia33ster pisze:Właśnie, właśnie! mam tak, że jak wchodzę do budek z warzywami to omalże widzę siebie z mamą na zakupach, i mam ochotę kupić sobie Herbavit, oranżadę w woreczku (te kolory...jak je widziałam w upalny dzień, to jeszcze bardziej chciało mi się pić ). Nie wiem dlaczego, ale mama za bardzo kupować mi oranżady w woreczku nie chciała - mówiła, że niezdrowa .
A ja tak wtedy cierpiałam i nie wiedziałam, jak ją namówić! No, ale dobrych kilka razy udało mi się . I wcale nigdy po tych oranżadach nie chorowałam!
Co innego z Herbavitem - bo butelkowany...
A zapach ołówków w szkole? i gumek, książek i pastowanych korytarzy?
dopiero teraz zauważyłem post
zapach korytarzy - tych szkolnych, klatek schodowych, o szpitalnych nie mówiąc
co do oranżady to pewnie myślała (i słusznie, nawet jeśli doraźnie nic się nie szkodziło)
) że to jakieś farbowane paskudztwo i bała Ci się kupować
tak na marginesie to jak byliśmy dziećmi to rodzice nie zawsze kupowali nam to co chcieliśmy (co tak fajnie brzmiało w reklamach), naturalnie nie rozumieliśmy - dlaczego ?
teraz wiem - pewnie z powodów finansowych,
a ja dodatkowo parę lat temu był taki okres, że oburzałem się na komercyjność - a dokładnie - reklamy uważałem (i uważam )za infantylne, no i wiadomo - "telewizja nie kłamie, uwierzcie reklamie" jak śpiewał o reklamach KASA
ps. Kraków piękny - zwłaszcza nowo otarte podziemia Sukiennic - Starego Rynku, odremontowane i unowocześnione muzeum w Sukiennicach,
no i tegoroczne szopki krakowskie
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
Tak mi wszedł w głowę zapach kredek woskowych z pudełka ze słonikiem, że zaczęłam ich szukać na Allegro, kiedyś widziałam i zamarzyło mi się je mieć znowu. Ale pewnie zapach musiały zmienić, bo nie wiem, czy je jeszcze produkują - w niezmienionej formie.
A ja jeszcze uwielbiam zapach deszczu - wybitnie kojarzy mi się z dzieciństwem i drogą do szkoły lub na zakupy z mamą, kojarzy mi się też z poczuciem bezpieczeństwa! Coś podobnego do zapachu klatek...
Ja jeszcze nie byłam w muzeum pod Sukiennicami! - ale jak tylko wrócę, to natychmiast się tam wybiorę. Jest fantastyczne, wiem, obserwuję w Internecie i znalazłam zamontowaną tam kamerkę nadającą obraz na żywo, więc czasem sobie obserwuję, kto chodzi po muzeum . Kamerka jest zamontowana w sali, gdzie jest taka drewniana skrzynia i ekran wyświetlający jakiś film pokazowy.
A szopki...no, to jest coroczne przepiękne wydarzenie, wzroku czasem nie można oderwać.
I kiermasz bożonarodzeniowy na Rynku.
Tak, Biały Delfinie, to mój Kraków
Mam wielu znajomych, którzy wręcz odcinają się od swoich miast, o dzieciństwie nie wspominając. Dla nich nie ma tego tematu, to niepotrzebne wracanie do przeszłości.
I jak oni wiele tracą. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego. I to nawet nie to, żeby mieli swoje dzieciństwo nieszczęśliwe. Nie umiem wytłumaczyć
Dziś rozebrałam choinkę i czegoś w domu brakuje.
A ja jeszcze uwielbiam zapach deszczu - wybitnie kojarzy mi się z dzieciństwem i drogą do szkoły lub na zakupy z mamą, kojarzy mi się też z poczuciem bezpieczeństwa! Coś podobnego do zapachu klatek...
Ja jeszcze nie byłam w muzeum pod Sukiennicami! - ale jak tylko wrócę, to natychmiast się tam wybiorę. Jest fantastyczne, wiem, obserwuję w Internecie i znalazłam zamontowaną tam kamerkę nadającą obraz na żywo, więc czasem sobie obserwuję, kto chodzi po muzeum . Kamerka jest zamontowana w sali, gdzie jest taka drewniana skrzynia i ekran wyświetlający jakiś film pokazowy.
A szopki...no, to jest coroczne przepiękne wydarzenie, wzroku czasem nie można oderwać.
I kiermasz bożonarodzeniowy na Rynku.
Tak, Biały Delfinie, to mój Kraków
Mam wielu znajomych, którzy wręcz odcinają się od swoich miast, o dzieciństwie nie wspominając. Dla nich nie ma tego tematu, to niepotrzebne wracanie do przeszłości.
I jak oni wiele tracą. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego. I to nawet nie to, żeby mieli swoje dzieciństwo nieszczęśliwe. Nie umiem wytłumaczyć
Dziś rozebrałam choinkę i czegoś w domu brakuje.