Guma Donald - nie tylko w Pewexie!
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Guma Donald - nie tylko w Pewexie!
Witam, wśród wielu pokutuje opinia, że gumy Donald byly dostepne TYLKO w Pewexach za dolary. Ja z kolei pamietam, że juz w roku 1983 mozna ją było kupic w zwyklych warzywniakach i na straganach z owocami. I nie byla ona wcale dla wybranych, bo w przedszkolu chyba kazdy mial zeszycik z historyjkami z gumy. Wiec jak to w koncu bylo?
PS. Wikipedia podaje, ze historyjek bylo 103 sztuki. Zgadzacie sie z tym?
PS. Wikipedia podaje, ze historyjek bylo 103 sztuki. Zgadzacie sie z tym?
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
W latach 82-83,Donaldy można było spokojnie kupić w niektórych kioskach, barach dworcowych, cukierniach, a nawet ... kwiaciarniach, krótko mówiąc w tzw. "sektorze ajencyjnym". Zazwyczaj bywało tak, że ajent miał po prostu znajomego marynarza, albo stewarda z promów i jakoś się kręciło Taki biznesik dotyczył także innych luksusów np. szamponu "Zielone Jabłuszko".
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
Większość "zużytych" przeze mnie Donaldów pochodziła głównie z zakupów w przeróżnych "zieleniakach".
Donaldy z Pewexu dostawałem bardzo rzadko, głownie od róznych tam cioć i wujków, którzy dysponowali większą od zera ilością dewiz - przeważnie w "dziesięciopakach" - 10 sztuk gum zapakowanych w gustowną folijkę.
Zeszyciki z historyjkami? Hmm..... ja kilka razy próbowałem taki zeszycik sobie zrobić, ale przecież te historyjki były z takiego specyficznego śliskiego papieru, nie dawały się przyklejać - to znaczy dawały się, ale po jakimś czasie odpadały.
Donaldy z Pewexu dostawałem bardzo rzadko, głownie od róznych tam cioć i wujków, którzy dysponowali większą od zera ilością dewiz - przeważnie w "dziesięciopakach" - 10 sztuk gum zapakowanych w gustowną folijkę.
Zeszyciki z historyjkami? Hmm..... ja kilka razy próbowałem taki zeszycik sobie zrobić, ale przecież te historyjki były z takiego specyficznego śliskiego papieru, nie dawały się przyklejać - to znaczy dawały się, ale po jakimś czasie odpadały.
Ja używałem ... klasera filatelistycznegoHelmutt pisze:Zeszyciki z historyjkami? Hmm..... ja kilka razy próbowałem taki zeszycik sobie zrobić, ale przecież te historyjki były z takiego specyficznego śliskiego papieru, nie dawały się przyklejać - to znaczy dawały się, ale po jakimś czasie odpadały.
Oprócz tego wszystkie powtarzające się obrazki miały swoje miejsce w specjalnym pudełku, w którym czekały na ewentualną wymianę
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK
Ja swoje trzymałam zebrane razem w jednym miejscu w specjalnym blaszanym pudełku po czekoladkach, które przysłała nam dalsza rodzina z Holandii. Czekoladki były dla mnie przepyszne, pudełko przepiękne z obrazkiem starodawnej ulicy z parą i powozem w tle, więc je szybko zaanektowałam na swoje skarby. Potem wyciągałam, wygładzałam, wąchałam (bo bardzo długo ślicznie pachniały), oglądałam i się po prostu nimi cieszyłam.
Ale nie bardzo przepadałam za wymienianiem się - jakoś się do moich historyjek przywiązywałam, no chyba, że trafiła mi się kilkakrotnie ta sama historyjka.
Ale nie bardzo przepadałam za wymienianiem się - jakoś się do moich historyjek przywiązywałam, no chyba, że trafiła mi się kilkakrotnie ta sama historyjka.
Ja też. Gdzieś tu wkleiłam moje historyjki w klaserze. Nadal je mam.Misiek :) pisze:Ja używałem ... klasera filatelistycznegoHelmutt pisze:Zeszyciki z historyjkami? Hmm..... ja kilka razy próbowałem taki zeszycik sobie zrobić, ale przecież te historyjki były z takiego specyficznego śliskiego papieru, nie dawały się przyklejać - to znaczy dawały się, ale po jakimś czasie odpadały.
Oprócz tego wszystkie powtarzające się obrazki miały swoje miejsce w specjalnym pudełku, w którym czekały na ewentualną wymianę
O takie pudełka to też był powiew luksusu!basia33ster pisze:Ja swoje trzymałam zebrane razem w jednym miejscu w specjalnym blaszanym pudełku po czekoladkach, które przysłała nam dalsza rodzina z Holandii. Czekoladki były dla mnie przepyszne, pudełko przepiękne z obrazkiem starodawnej ulicy z parą i powozem w tle, więc je szybko zaanektowałam na swoje skarby.
Ja natomiast dysponuję dwoma takimi pudełkami. Były u nas "od zawsze" , nawet nie pamiętam, co oryginalnie zawierały, choć sądząc pozdartym napisie "mieszanka....", to ciastka lub cukierki. I do tego polskie, a nawet poznańskie
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
-
- Posty: 46
- Rejestracja: 9 sty 2011, o 19:57
- Lokalizacja: Kraków/UK