Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: biały_delfin » 1 cze 2011, o 13:45

Jestem już parę lat na forum. w tym czasie trochę urosłem.
nie bawią mnie już zabawki. teraz najważniejsza jest muzyka, zespoły, idole.
sposób ubierania się.
ważne jest zycie towarzyskie, fizyczna radość z tańca z dziewczynami
- słowem jestem nastolatkiem.
i ta charkterysyczna rzecz dla każdego pokolenia - młodzieńczy bunt i poczucie bezsensu, swojej małosci,jest to burzliwy okres, kłoci się z rodzicami o ciuchy (tym bardziej że koleżanki i koledzy mają wszytko nowe, koniecznie markowe rzeczy), kłócimy się przeciwko rodzicom, zaczynam rozmwiać nawet o polityce.

wydaje nam się ze życie jest pasmem cierpień, co potwierdza THe Cure i Edyta Bartosiewicz "To jest mój sen
Z perspektywy problemy wydają się śmieszne, ale czy napewno takie były ?
chociazby pierwsza klasa i problem "przystosowania się"
popatrcie na współczesne EMO, nie wydaje się wa troche znjome ?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Emo_(slang)

jak to wygladło u Was ?

ps. wiem ze temat juz czesciowo był po róznych tematach, ale trudno wymyslić coś nowego/
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: mutant » 1 cze 2011, o 18:53

Ciekawa sprawa, Delfinie - ja rzeczywiście przechodziłam przez dosyć silny bunt, który trwał długo (czasem myślę, że wciąż trwa), ale miałam wrażenie, że nikt oprócz mnie w moim otoczeniu przez niego nie przechodzi. Koleżanki nie rozumiały moich rozważań egzystencjalnych. Usiłowałam nawet zmienić towarzystwo na bardziej zbuntowane, ale okazało się, że w ich świecie panuje totalne pozerstwo, liczy się to, czy nosisz skórę, jakie masz glany, a jeśli ktoś był ubrany w normalne ciuchy, to się go nie zauważało. Miałam ten sam problem co Ty - brak modnych ciuchów, niezależnie od tego, co było akurat w modzie w moim otoczeniu. W podstawówce pojechałam na rajd w takich czerwonych świecących kozakach na podwyższanym koturnie, wszyscy wtedy nosili relaksy, ale moja mama chyba stwierdziła, że skoro dostałam jakieś buty z darów, to mi nie będzie kupować nowych (byc może nie miała forsy albo nie załapała się na dostawę towaru) i na tym raajdzie loledzy i koleżanki strasznie się z tych moich butów śmiali, do dziś to pamiętam. Parę lat później przeżywałam to samo, bo nie miałam skóry ani dżinsowej "katany", nie mówiąc już o tym, żebym na kurtce czy spodniach mogła sobie wypisać nazyw zespołów. Moja mama była dośc surowa. Moja przygoda ze "zbuntowanym" towarzystwem zakończyła się po roku czy dwóch, w czasie których miałam różne "przygody" typu alkoholowego itp., jakkolwiek uważam, że zwalanie tego na towarzystwo byłoby odwracaniem kota ogonem, bo sama z wielką rozkoszą się do tego pchałam i w zasadzie była to główna (poza przegraniem paru fajnych płyt) korzyść (acz niepozbawiona konsekwencji) z obcowania z tym towarzystwem. Potem wolałam się kumplować z moimi "starymi" koleżankami, które może i nie rozumiały mojego buntu, ale można było z nimi pogadać o życiu, pofilozofować czy popsychologizować. Acz też nie chcę powiedzieć , że osoby z tego "zbuntowanego" towarzystwa w pojedynkę nie były całkiem fajne, tyle że w grupie górę brały instynkty stadne.

A dlaczego napisałam, że być może nadal nie wyrosłam z tego buntu? Chyba dlatego, że do dziś odczuwam skutki błędów wychowawczych moich rodziców. Nie mam do nich o to żalu, bo wiem, że trudno jest dobrze wychować dziecko, człowiek chce dobrze, a czasem mu nie wychodzi, sam też kiedyś był takim dzieckiem i jego rodzice popełniali błędy. Dziś jestem w bardzo dobrych stosunkach z moimi rodzicami, ale nie przestaję się zastanawiać "co by było, gdyby". Gdyby wychowali mnie na kogoś bardziej pewnego siebie, przeświadczonego o swojej wartości, nie myślącego ciągle, że coś mu się nie uda albo że (znowu) zrobił cos źle, na pewno byłoby mi łatwiej i w życiu osobistym, i zawodowym i jakim tam jeszcze. Ale z drugiej strony mogło być znacznie gorzej;) Może to jest tak, że jeśli rodzice/opiekunowie, nauczyciele itp. nie poradzili sobie z tym młodzieńczym buntem, to dany delikwent potem wnosi go w dorosłe życie? Ciekawe, czy jego dzieci też się tym zarażają... Ja tam swojego buntu nie żałuję, nawet tego dzisiejszego, bo on mnie jakoś definiuje, otwiera mnie na różne rzeczy, na które w innym wypadku nie byłabym otwarta. Po prostu jestem tą osobą, a nie inną. Może dzięki temu właśnie mam w sobie taki twórczy ferment, który realizuję choćby tu, bo na jakąś większą twórczośc brakuje samozaparcia.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: biały_delfin » 6 cze 2011, o 19:44

mutant pisze:Ja tam swojego buntu nie żałuję, nawet tego dzisiejszego, bo on mnie jakoś definiuje, otwiera mnie na różne rzeczy, na które w innym wypadku nie byłabym otwarta. Po prostu jestem tą osobą, a nie inną. Może dzięki temu właśnie mam w sobie taki twórczy ferment, który realizuję choćby tu, bo na jakąś większą twórczość brakuje samozaparcia.
bardzo mi się podoba, fajnie to ujęłaś. współczuje tych kozaków, taki obciach i to w takim czasie.
a tym buntem i pozerstwem kolegów to widać ze chciałaś coś więcej, coś głębszego.

u mnie z tymi ciuchami to nie był problem, że nie miałem, ale że wypadało zmieniać co jakiś czas, a na tyle nie miałem.

mój bunt przetrwał, a może się rozwinął, w sztuce - fascynacja takimi artystami jak Witkacy, Savadore Dali, muzyka Krzysztofa Pendereckiego.

ostatnio przybrał inną formę, bardzo dojrzałą, związaną powiedzmy, z patriotyzmem,historią, manifestacjami, marszami itp.

serdecznie podrawiam
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Helmutt
Posty: 324
Rejestracja: 18 paź 2007, o 06:20
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: Helmutt » 22 lip 2011, o 09:00

Ja nie miałem jakichś szczególnych "buntów" - ot jak każdy w tym wieku. W podstawówce ciągle się zakochiwałem w jakichś dziewczynach i ciągle cierpiałem, bo bałem się dać jakiś znak (później okazało się, że niektóre z tych zauroczeń były "obustronne", no ale... too late :) ), w wieku 13-14 lat coraz bardziej zaczynała dochodzić do głosu fascynacja komputerami i informatyką, ciągle się gdzieś ganiało na rowerach, albo łaziło "w miasto" czy gadało na palcu zabaw "o dziewczynach" :)
Potem przeszło technikum i już takie bardziej "dojrzałe" pojmowanie. Z muzyki typu Papa Dance czy Shakin Stevens (yeah!) przerzuciłem się na rock i metal, pierwsze imprezy, pierwsze jakieś powazniejsze "flirty"...;) choć ogólnie to ja byłem cały czas stosunkowo porządny - np. nigdy nie zapaliłem papierosa, choć obracałem się w mocno "dymiącym" towarzystwie - rodzice ze mną nie mieli szczególnego kłopotu, uczyłem się raczej dobrze etc. Udało mi się osiągnąć taki "złoty środek" - z jednej strony byłem dobrym uczniem, pupilkiem wielu nauczycieli, reprezentowałem szkołę na konkursach - a z drugiej nigdy nie przylepiono mi łatki "lizusa", "kujona", przyjaźniłem się nawet z największymi "łobuzami" z klasy i szkoły, chodziłem na imprezy, niektórym pomagałem w nauce, zawsze "dawałem odpisać matmę" itd. Miałem takiego kolegę z klasy, też dobrze się uczył - ale nie umiał żyć dobrze z klasą, wszystkich co się uczyli gorzej od niego miał za "wieśniaków" (nie udało mu się dostać do liceum, nad czym bardzo bolał, twierdził, ze w liceum to jest jakaś "arystokracja" i "super ludzie" a u nas to wieśniactwo) i często robili mu nieprzyjemne kawały i traktowali z pogardą. Ogólnie dobrze to wspominam, choć kilka rzeczy bym zmienił... ;)

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: juka » 23 lip 2011, o 23:21

Helmutt pisze: np. nigdy nie zapaliłem papierosa
Do dziś? :shock:

Awatar użytkownika
Helmutt
Posty: 324
Rejestracja: 18 paź 2007, o 06:20
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: Helmutt » 25 lip 2011, o 08:09

juka pisze:
Helmutt pisze: np. nigdy nie zapaliłem papierosa
Do dziś? :shock:
No tak. Nigdy. Tutaj akurat wina rodziców - oboje palili jak nie wiem, w całym domu walały się przepełnione popielniczki, firanki były ciemnożółte od dymu, a jak byli goście to w mieszkaniu dosłownie unosiła się biała mgła pod sufitem. Ojciec dodatkowo jakieś takie papierochy mega-śmierdzące palił... Tak mi to obrzydzili, że nigdy po "faję" nie sięgnąłem.

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: juka » 25 lip 2011, o 13:05

No to podziwiam - ja też nigdy nie paliłam, ale bez próby by się nie obyło - spróbować to ja muszę wszystkiego :D

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: biały_delfin » 25 lip 2011, o 21:16

mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do papierosów, choć kumple mnie namawiali, tu się będę chwalił i jestem dumny z siebie, bo to nie tak łatwo nie skorzystać, kiedy inni namawiają (jak tu nie zapalić na dyskotece ?! wiecie o czym mówię), grubo później w wieku 20 paru lat na spotkaniu chyba z 10 osób mnie namawiało, a ja nie zapiłem, potem mi zaczęli mi gratulować silnej woli. ale ja taki jestem, jestem buntownikiem, czasami mam wrodzony instynkt żeby nie iść za stadem, idę pod rąd podejmując trudne temty, jak tw wysoka kultura, mało popularne tematy polityczne itp
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: biały_delfin » 25 lip 2011, o 21:24

drobne sprostowanie, raz kumpel mnie poczatował prawdziwą fajką, ale nawet się porządnie zaciągnąłem, tylko dmuchnąłem dla picu :)
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: Elle » 27 lip 2011, o 07:38

juka pisze:
Helmutt pisze: np. nigdy nie zapaliłem papierosa
Do dziś? :shock:
Juko urocza jest twoja minka. :lol:
Też mnie to zdziwiło, bo: facet, ale zrobiło mi się miło, bo... ja też nigdy nie spróbowałam. :lol:
Kiedy czytałam o dorastaniu Helmutta, to widziałam dużo podobieństw do siebie. :lol:
Nie byłam buntowniczką, bo nie odczuwałam takiej potrzeby, miałam i mam bardzo dobry kontakt z rodzicami. Uczyłam się w podstawówce bardzo dobrze, bo lubiłam się uczyć, chodzenie do szkoły nie było dla mnie torturą, ale też nie powiem, że np. matmę, czy fizykę "kochałam" :lol: , Miałam też czas na zabawy, dużo koleżanek, itp. :)

Awatar użytkownika
Helmutt
Posty: 324
Rejestracja: 18 paź 2007, o 06:20
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Byłem nastolatkiem - nasze wspomnienia

Post autor: Helmutt » 27 lip 2011, o 12:39

Dziwnie dziś to zabrzmi, ale lubiłem chodzić do szkoły. Nie ze względu na naukę, bo uczyć się lubiłem... tak sobie (zresztą nie chwaląc się byłem i jestem dość lotną osobą, oprócz dat do historii nie musiałem nigdy nic zakuwać nocami) - ale ze względu na kolegów, fajną atmosferę, no i w ogóle. Odkąd pamiętam, traktowałem szkołę jak specyficzny "drugi dom" - i w podstawówce i w technikum (w technikum w ogóle byłem "lokalną gwiazdą" :) ). Na studiach się to zmieniło, na 1, 2 i 3 roku nie potrafiłem się wśród studentów odnaleźć, dwa ostatnie lata zmieniły się bo na specjalizacji miałem świetną ekipę.

Wracając do tematu podstawówki - no naprawdę miałem fajnych kolegów, z niektórymi do dziś utrzymuję kontakt. Dwa lata temu zrobiliśmy sobie zjazd klasy z technikum - miło było stwierdzić, ze mimo iż wyłysieliśmy, przytyliśmy - to w dalszym ciągu jesteśmy ta szaloną bandą baranów z kolejówki :)

ODPOWIEDZ