Zerówka

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

Beatka
Posty: 3
Rejestracja: 26 paź 2011, o 18:40

Zerówka

Post autor: Beatka » 26 paź 2011, o 18:48

Witam wszystkich nostalgicznych.
Napiszcie, proszę w którym roku chodziliście do zerówki. Ja jestem rocznik 1968. Nie chodziłam do przedszkola ale do zerówki tak. Ktoś mi nie wierzy a nie mogę ngdzie znaleźć informacji, od kiedy zerówki istnieją. Z góry dziękuję i pozdrawiam

Robi
Moderator
Posty: 2379
Rejestracja: 23 gru 2004, o 23:10
Lokalizacja: Bełchatów

Re: Zerówka

Post autor: Robi » 26 paź 2011, o 18:54

Ja jestem 1970 i nie chodzilem do zerowki , gumis jest 1971 i chyba chodzil do zerwoki, kiedys w temacie o szkole rozmawialismy o tym. Cos mi sie kojarzy ze bylo to zwiazane z tym czy chodzilo sie do przedszkola. Ci co chodzili do przedszkola nie chodzili chyba do zerowki . Mozliwe ze bylo to tez zwiazane gdzie sie mieszkalo. Zerowki mogly byc wtedy w miescie a na wsiach nie bylo zerowek.

Beatka
Posty: 3
Rejestracja: 26 paź 2011, o 18:40

Re: Zerówka

Post autor: Beatka » 26 paź 2011, o 19:01

Dzięki Robi, ale jak masz kogoś z rocznika 1968 to niech potwierdzi tą zerówkę. :lol:

Robi
Moderator
Posty: 2379
Rejestracja: 23 gru 2004, o 23:10
Lokalizacja: Bełchatów

Re: Zerówka

Post autor: Robi » 26 paź 2011, o 19:04

Nie wiem , moze ktos sie odezwie. Kiedys wiek wyswietlal sie przy nicku , teraz trzeba wchodzic w profil , ale to tez pod warunkiem ze ktos podal date urodzenia.

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Re: Zerówka

Post autor: juka » 26 paź 2011, o 23:25

"Zerówki" powstały w 77 roku, wraz z reformą zakładającą wprowadzanie "dziesięciolatki" (której to reformy nigdy zresztą do końca nie doprowadzono), więc jako pierwszy załapał się na nie rocznik 71. Przez długie lata zerówka nie była obowiązkowa, więc na początku nie cieszyła się dużym wzięciem, zwłaszcza na wsiach. Potem utarło się, że dzieci raczej chodzą przed pójściem do szkoły przez rok do oddziału 6 latków (w szkole lub przedszkolu), ale obowiązkowe to nie było, jakby się ktoś uparł.
Edit:
Beatka, może chodziłaś po prostu do oddziału przedszkolnego dla 6 latków?

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Re: Zerówka

Post autor: mutant » 27 paź 2011, o 10:10

Juko, to niezupełnie tak, bo ja jestem rocznik '70 i do zerówki chodziłam. Być może od '71 wprowadzono obowiązkowe? Choć tak naprawdę nie wiem, czy zerówki kiedykolwiek były obowiązkowe (tzn. obowiązkowe były dla tych, którzy nie chodzili do przedszkola, ale jeśli chodzili, to mogli zostać w tym przedszkolu jako sześciolatki i potem iść prosto do I klasy). Ja chodziłam do przedszkola, które było dość daleko od domu i mama musiała mnie zawozić autobusem, więc do zerówki posłali mnie w pobliskiej szkole, do której mogłam chodzić sama.

Tak więc zerówki nie są związane z "dziesięciolatką", która rzeczywiście była rok po mnie.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Robi
Moderator
Posty: 2379
Rejestracja: 23 gru 2004, o 23:10
Lokalizacja: Bełchatów

Re: Zerówka

Post autor: Robi » 27 paź 2011, o 11:37

mutant pisze:Być może od '71 wprowadzono obowiązkowe?.
Klasy 1-3 chodzilem na wsi i 2 roczniki po mnie na pewno nie mialy zerowki, wiec zerowka nie byla obowiazkowa, ale przynajmniej przez rok trzeba bylo chodzic do przedszkola.

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Re: Zerówka

Post autor: juka » 27 paź 2011, o 14:38

"Zerówka" obowiązkowa jest od niedawna, bodaj od 2004 roku.
W tym opracowaniu (na str. 38) też pada data 1977 jako utworzenie zerówek:
http://books.google.pl/books?id=j3a83aU ... &q&f=false
Być może te wcześniejsze zerówki, przed 77 rokiem były bardziej nieformalne, na zasadzie oddziału przedszkolnego, który ogólnie przygotowywał do szkoły bez umiejętności czytania itp? A dopiero potem je bardziej sformalizowano, z programami nauczania, podręcznikami itp. Mutancie, czy miałaś wtedy książki "Mam 6 lat" czy jakie tam, czy one weszły później?
Co ciekawe, zerówki pojawiają się w ustawie o oświacie dopiero w 1991 roku, wcześniej się o nich nie wspomina, może były tworzone na podstawie jakichś niższych rozporządzeń, a nie ustawowo i dlatego w jednych miejscach takie oddziały były, w innych nie.

Awatar użytkownika
mutant
Posty: 617
Rejestracja: 19 cze 2007, o 15:11

Re: Zerówka

Post autor: mutant » 27 paź 2011, o 14:58

Aż cholerka, nie pamiętam żadnej książki. Uczyliśmy się chyba literek (ja już umiałam czytać, więc nawet za dobrze nie pamiętam, czy w zerówce tego nas uczono), ale ogólnie masz rację, że przypominało to bardziej przedszkole. Może było tak, że jak szkoła miała warunki, a w pobliżu było za mało przedszkoli (no bo skoro mama mnie woziła autobusem, to raczej w bliższych przedszolach nie było miejsc), to organizowała taką zerówkę? W każdym razie na pewno już wtedy nazywało się to "zerówka", niezależnie od charakteru. Nie wiem, czy już tu o tym wspominałam, ale raz przeżyłam traumę, bo po wyjściu ze szkoły starszy brat koleżanki namówił mnie i ją do pukania do okien jednej z sal i chowania się. Tak się zafascynowałam tym pukaniem, że nie zauważyłam, kiedy oni uciekli, a tu z okna wychyla się groźna pani nauczycielka i wrzeszczy na mnie, ze jutro po mnie przyjdzie i da mi nauczkę. Nie wiem, czy dzieci z zerówki miały jakieś specjalne identfikatory, czy tez poznała to po tym, że nie mam szkolnego fartuszka, ale faktycznie przyszła po dwóch dniach, kiedy już myślałam, że mi się upiekło, rozpoznała mnie, siłą wyciągnęła z sali i postawiła w kącie u siebie w pierwszej klasie. Gdy na chwilę stamtąd wyszła, dzieci zaczęły ze mnie szydzić i rzucac papierami... Już sobie wyobrażam, jaka awantura byłaby dzisiaj, gdyby nauczycielka siłą ciągnęła dziecko, które się zapiera o framugę. Teraz dzieci moga wszystko, akiedyś nauczyciele mogli wszystko...
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".

Beatka
Posty: 3
Rejestracja: 26 paź 2011, o 18:40

Re: Zerówka

Post autor: Beatka » 27 paź 2011, o 17:44

No właśnie coś tu jest nie tak. Rocznik 68 -na pewno już wtedy byla zerówka

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Re: Zerówka

Post autor: juka » 27 paź 2011, o 17:52

U mnie w przedszkolu była jedna grupa (zbieranina dzieci w wieku lat 3-6), ale najstarsze dzieci w czasie leżakowania młodszych szły do osobnej sali się uczyć - strasznie im wtedy zazdrościłam, bo leżakowania nie lubiłam. Pani na te nauki brała też trochę młodszych, 5-latków (dzisiaj wiem, że pewnie tych bardziej rozgarniętych), w każdym razie mnie tak :). W czasie tych zajęć, z tego co pamiętam, robiliśmy jakieś szlaczki, kolorowanki, może coś tam liczyliśmy, nie wiem, w każdym razie podręczników jako takich nie było. Kiedy już planowo znalazłam się w grupie 6-latków, porzuciłam przedszkole i nigdzie nie chodziłam :). Uczyłam się samodzielnie w domu według własnego programu nauczania :D.
Edit:
Przy okazji, znalazłam informację, że "Mam 6 lat" wydano w 1977 roku, tu jest trochę na temat dawnych podręczników:
http://www.wsip.pl/o_firmie/65_lecie_ws ... en_czar#02

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Re: Zerówka

Post autor: Elle » 30 paź 2011, o 08:58

mutant pisze: Już sobie wyobrażam, jaka awantura byłaby dzisiaj, gdyby nauczycielka siłą ciągnęła dziecko, które się zapiera o framugę. Teraz dzieci moga wszystko, akiedyś nauczyciele mogli wszystko...
:lol: :lol: :lol:

qba83
Posty: 621
Rejestracja: 17 gru 2008, o 05:28

Re: Zerówka

Post autor: qba83 » 2 gru 2011, o 14:26

ja chodziłem do zerówki w szkole podstawowej w roku 1989/1990. Były 2 grupy 6 latków, jedna miała na 8 rano, a ta, gdzie ja chodziłem na 12. Liczyły ok. 30 osób. Ponadto była też jedna grupa przedszkolna.

Awatar użytkownika
Doctor_Who
Posty: 929
Rejestracja: 29 lis 2011, o 18:01
Lokalizacja: Gdzieś w czasoprzestrzeni ;)

Re: Zerówka

Post autor: Doctor_Who » 13 lis 2014, o 22:26

Ja chodziłem do zerówki, jestem rok młodszy od Ciebie qba83, co ciekawe zerówka mieściła się w zupełnie innym budynku niż szkoła (i nie w przedszkolu, do którego, nawiasem mówiąc nigdy nie chodziłem). Przed zerówką był tam internat, dzisiaj jest tam plebania. Zupełnie nie mam pojęcia dlaczego, może to miało coś wspólnego z niedoborem sal, czy coś... W każdym razie szatnia była w piwnicy a zajęcia odbywały się... na samej górze, na drugim czy trzecim piętrze (!). Korciło nas oczywiście zobaczyć co jest na innych piętrach, ale panie niczym cerber broniły dostępu. Raz pamiętam, że gdy czekaliśmy na korytarzu przed pójściem na wycieczkę, pani opiekunka wróciła się po coś do sali, to ja szybko pobiegłem i... zamknąłem ją w środku (zostawiła klucz) :twisted:. Była afera. W ogóle w zerówce i na samym początku podstawówki byłem dość trudnym dzieckiem, głównie z tego powodu, że się nudziłem, gdy inne dzieci dukały sylabami, ja czytałem pełnymi zdaniami (to głównie zasługa mojej śp. Babci). Ale później to nawet i wzorowego ucznia udawał mi się czasem dostać! Co ciekawe, z zerówki zapamiętałem takie jedno ćwiczenie/zadanie (jedno z moich ulubionych), polegające na tym, że wychowawczyni w naszych zeszytach obijała pieczątkami różne kształty, a my mieliśmy dokończyć i coś z tego narysować. Co – to już podpowiadała nam tylko wyobraźnia. Przykładowo – odbity rządek kółek. Ktoś zrobił z tego węża, ktoś długiego jamnika... a ktoś inny... czołg (kółka to była gąsienica, oczywiście)!
Nie wiem, czy te obrazki były później jakoś analizowane w znaczeniu: jakim torem podąża rozumowanie dziecka, może komuś kto liznął jakąś pedagogikę, obiła się taka zabawa o uszy i uchyliłby rąbka informacji na ten temat, bo sprawa ciekawa dość. Z tego co zaś słyszę, w dzisiejszych zerówkach się jej nie praktykuje (przynajmniej u mnie).
"Niebezpiecznie jest opierać wielkość swą na ujemnej wartości swych nieprzyjaciół." - Stanisław Ignacy Witkiewicz.

qba83
Posty: 621
Rejestracja: 17 gru 2008, o 05:28

Re: Zerówka

Post autor: qba83 » 15 lis 2014, o 00:01

Mi matka uszyła do zerówki ubranie w którym wyłącznie miałem chodzić do zerówki. Granatowe spodnie chyba ogrodniczki z jakąś kieszokną. Miałem tez granatowy woreczek na obuwie zmienne z tego samego materiału wyszytymi czerwoną nicią inicjałąmi. Z zerówki zachowały mi sie tylko dwa zdjęcia ( chociaż kojarzę, że było ich więcej) U mnie każdy miał swoją szufladkę ( 1 na dwie osoby) i dla każdego ba tej szufladce był inny symbol - jakaś kolorowa figura geometryczna. Takie same były też na wieszkakach na ręczniki. Sala była duża z dwoma wysokościami sufitu ( budynek to tzw szkołą tysiąclatka, gdzie stosowano tego typu rozwiązania). Pod niższą były stoliki, gdzie siedzieliśmy chyba po 6 osób przy jednym. A pod wyższą był dywan, wokół którego siadaliśmy po turecku. Dyrektorką była starsza kobieta, strasznie wredna, z jakiegoś powodu mnie nie lubiła nie wiem dlaczego, bo raczej spokojny byłem. Może fryzura moje jej nie przypadła do gustu, bo dosyć długie włosy miałem na początku zerówki, dopiero potem matka zaprowadziłą mnie do fryzjera i długie posostały tylko z tyłu głowy. Ogólnie wychowawczyni często krzyczała na nas, a dyrektorka to i klapsy dawała. Wychowawczyni do uspokajania nas także waliła wskaźnikiem z twardego tworzywa w swoje biurko. Raz ja pod jej nieobecność wziąłem ten wskaźnik i nieumyślnie waląc w biurko zniszczyłem leżący na nim długopis wychowawczyni. Mieliśmy różne zajęcia, także czytania i pisania ( doszliśmy do litery f) chociaż ja już od jakiegoś czasu litery znałem i coś napisac potrafiłem. Pamiętam czytankę o Witku, co nalewał wody do czapki, chyba ten sam Witek pojawił się w podręczniku do klasy pierwszej, zdaje się tych samych autorów. Zajęcia rytmiki polegały na tym, że przychodził zapijaczony starszy pan w cuchnącym swetrze i z czerwonym nosem, który grał na akordeonie, a wszyscy musieli tańczyć w kółku. Nie znosiłem tych zajęć, właśnie z powodu owego pana i najchętniej schowałbym się do toalet. Raz prawie mi8 się udało,ale wychowawczyni mnie przyłapała i odprowadziła do sali. Po dzień dzisiejszy z tego powodu nie lubię akordeonu. Czasem chodziliśmy na dwór bawić się w piaskownicy, która była tylko kupą żwiru. Niekiedy wychodziliśmy poza bramę, bo naprzeciwko był park, po którym ganialiśmy się. Z jednym kolegą zjadaliśmy jakieś jagody z krzaków i z pewnością nie nadawały się one do jedzenia, ale żaden z nas się nie zatruł. Ten kolega był strasznym łobuzem i wszystkich bił. Nie znosiłem go, chociaż raz wspólnie z nim śmialiśmy się, z jednego chłopaka z przedszkolnej grupy, który był całkiem łysy, a był chory o czym nie wiedzieliśmy i wychowawczyni wyrzuciła nas za drzwi. Przed świętami ubieraliśmy choinkę - wysoką, sztuczną PrLowską paskudę. Każy przyniósł bombki, a łańcuchy robiliśmy podczs zajęć. Choinka nie miała jak pamiętam żadnych lampek. Zapamiętałem z zerówki take liczne obrzydliwe rzeczy, jak kolegę, który często się moczył, a potem siedział zawstydzony na krześle z twarzą opuszczoną na stół i zasłoniętą rękoma, a pod krzesłem była kałuża uryny. Inny kolega podczas zajęc, jak wychowawczyni wyszła na dłuższy czas z sali załatwił sie na środku dywanu, wokół którego siadaliśmy co dzień po turecku. Wszyscy coś robili przy stolikach, rysowali, lub malowali. Ja wyszedłem do toalety, a jak wróciłem to moim oczom ukazała sie wielka kupa na środku sali, stojące wokół niej oburzone dziewczyny, zaś ten który to zrobił w kącie zarykiwał się ze śmiechu. Leżakowanie u mnie w zerówce było za karę. jak ktoś był niegrzeczny, to przynoszono z grupy przedszkolnej leżak i kładzono nań delikwenta. Mnie to nigdy nie spotkało, chociaż wychowaqwczynie niejednokrotnie mi groziły, ż emnie na leżak położą, chyba dlatego, ż enie byłem zbyt zdyscyplinowany. Wychowawczynie mówiły dzieciom, że te leżaki mają taką właściwość, że jak się na nim położy to się szybciej usypia. Najczęściej leżał ten kolega, który wszystkich bił. Ja tez często obrywałem, ale któregoś dnia zemściłem sie na nim, i podczas zajęc w obecności wychowawczyni zdzieliłem go drewnianym klockiem w głowę, aż się popłakał. Jedna z koleżanek, mieszkająca dwa domy dalej często do mnie wpadałą. Ja miałem Lego, co dla niej musiało być czymś atrakcyjnym.

ODPOWIEDZ