Pierwsze "brazyliady" w TVP
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- vanilia100
- Posty: 212
- Rejestracja: 5 sty 2009, o 15:03
-
- Posty: 36
- Rejestracja: 16 mar 2009, o 13:34
- Kontakt:
mnie to akurat deneruwje takie uogolnianie, ale to dlatego, ze interesuje sie bardziej ameryka Lacinską i jen kultura, dlatego absolutnie nie myle brazylii z krajami hiszpanskojezycznymi. co do telenowel, to jako male dziecko ogladalam Izaurę, W kamiennym kręgu i Panne dziedziczke, ale nic z nich nie pamietam, potem, juz w drugiej klasie podstawowki bardziej swiadomie fascynowalam sie Manuela i Marią. co do wspomnianej wczesniej Luz Marii, to ona na 100 procent nie mogal byc emitowana w 1992 roku, poniewaz nakrecono ja w roku 1998. Swoja premiere miala w grudniu 1999 na antenie Polsatu.
Nie denerwuj się. Nie miałem na myśli stereotypu oraz używanego języka, ale styl, maniere aktorską i konwencję. W tym typie pierwsze były seriale brazylijskie w polskiej tv. Dopiero potem przyszły produkcje z krajów hiszpańskojęzycznych typu "Esmeralda" i inne. Stąd to uproszczone określenie: brazyliany. Zresztą wśród oglądaczek (oglądaczy) to nie ma żadnego znaczenia. Oni tego nie w większości odróżniają. I tutaj przypomina mi się tekst chyba sierżanta Hopkinsa w "Jak rozpętałem II Wojnę Światową": to chyba jakiś Słowianin, oni tak szeleszcząGąskaBalbinka pisze:mnie to akurat deneruwje takie uogolnianie, ale to dlatego, ze interesuje sie bardziej ameryka Lacinską i jen kultura, dlatego absolutnie nie myle brazylii z krajami hiszpanskojezycznymi.
W zachodniej Europie nikt odróżni czeskiego od polskiego, serbskiego czy nawet (o dziwo zdarzyło mi się to usłyszeć) od węgierskiego Dla nich to wszystko Europa Wschodnia i tyle. Podejrzewam, ze dla mieszkańców Ameryki Łacińskiej również to ganz egal.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
GąskoBalbinko, a chodzisz Ty na przegląd filmów hiszpańskich? Akurat w paru większych miastach jest. Niestety, wczoraj miałam pecha, udając się na film "Przejazd kolejowy", który wbrew zachęcającemu opisowi okazał się gniotem z ambicjami. Nic się nie działo, nuda, chce się wyjść z kina, nic nie gadają, a jak już coś łaskawie powiedzą, to po katalońsku. Pierwszy raz byłam świadkiem tego, że film dostał na koniec oklaski za swój bezsens i za to, że się skończył
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".