Pierwsze "brazyliady" w TVP
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
Dzieki za przypomnienie piosenki.Ogladalam wszystkie ww seriale.W rytmie disco glówna bohaterka chyba wyszla z wiezienia i po latach nie moze przekonac do siebie córki,która jej nienawidzi.Mam nadzieje,ze dobrze pamietam.Za to z Panny dziedziczki pamietam tylko imiona glównych bohaterów,a W kamiennym kregu to juz czarna dziura. Oshin przypomnialam sobie dopiero teraz.Ona byla strasznie biedna,taka gnebiona przez wszystkich.A jej matka albo siostra skonczyla w domu publicznym.
-
- Posty: 43
- Rejestracja: 20 mar 2007, o 04:40
Oj kochani... o "Kamiennym" to mogłabym długo. Mecenas Prado miał trzy córki: Oktavię , Brunę i Virginię (grana przez Lucelię Santos czyli Isaurę). Dwie pierwsze kochał, a ostatniej nie. Mieszkała ona co prawda w jego posiadłosci, ale znacznie częściej przebywała w domu swej chorej psychicznie matki, Laury (Eva Wilma) i jej opiekuna - dr Daniela. Ten ostatni całe swe życie podporządkował pacjentce i żyć bez nie nie mógł (był też prawdziwym ojcem Virginii, co okazało się pod koniec serialu). Konsekwentnie ignorował piękną dr Ligię, która z kolei w nim się kochała.
-
- Posty: 43
- Rejestracja: 20 mar 2007, o 04:40
c. d.: Wątek romansowy z Ligią miał w Rio sam mec. Prado. Zakochana w nim na zabój " major domus" (Herta) i równie zauroczona sekretarka (Idalina) postanowiły zawrzeć chwilowe zawieszenie broni i wspólnie walczyć z nową rywalką. Herta była z pochodzenia Niemką (grała ją Norma Blum) i zawsze wyrządzała przykrości Virginii (pamiętam ją stale krzyczącą: "schneller, schneller"). Siostry zdaje się wcalenie były lepsze. Jedna z nich miał męża Sergia (z loczkiem na czole ). Virginię poznajemy w pierwszej scenie filmu, gdy, jeszcze jako uczennica, wraca do domu w mundurku, z siateczką na włosach. Wieczorem odbyło się przyjęcie i została wprowadzona "w towarzystwo". Serial (ok. 60 odc.) kończy się śmiercią Laury... Daniel chciał popełnić smobójstwo, ale (o ile pamiętam) Ligia go od tego odwiodła. Piszcie, jeśli coś wam się jeszcze przypomni.
Kiedyś Mann z Materną (jeszcze w czasach kiedy "W kamiennym kręgu" gościło na ekranie TVP) twierdzili, że ludzie niesłusznie uważają mecenasa Prado za złego i okrutnego człowieka. Wg nich to niesłychanie spokojny i szlachetny człowiek Udowadniali to w ten sposób, że w sytuacjach kiedy był wściekły na córkę Virginię jedyną karą były jego słowa "Virginio! Idź do swojego pokoju!" i to bez względu na to z jakiego powodu był na nią wściekły. Inny rodzic nie wytrzymałby, kiedy jego córuś przysparzałaby mu tylu kłopotów.
Ernie, ja też pamiętam w zasadzie tylko tę scenę. I jeszcze kiedy któraś dała (nie pamiętam, która której) taką małą sowę zrobioną z suchych gałązek. Do dziś bardzo wyraźnie widzę tę sowę przed oczami. Mogłabym ją wręcz naszkicować.ernie pisze: Tamta ją bardzo źle traktowała, aż do momentu gdy Oshin uratowaa jej życie - odepchnęła ją gdy spadała na nią uliczna latarnia -tylko to pamiętam.
Co do Brazyliad: Oczywiście wszystkie z Lucelią Santos oglądałam. Najbardziej podobała mi się "Panna Dziedziczka" i motyw ucieczki z domu, oraz jej bogatego narzeczonego, który w czarnym płaszczu, niczym Zorro pomagał pokrzywdzonym i nikt nie mógł go złapać.
Moze to nie na temat ,bo chodzi mi o to,czy ktos pamieta telenowele wenezuelska ,która leciala na poczatku lat 90 na telewizji regionalnej.Pamietam oryginalny tytul- Pasionaria.Polskiego tytulu nie pamietam.Byl tam Jesus Alberto,który mial zone Miriam chora na nerki i córke Dianite.Zakochal sie w bogatej dziewczynie(nie pamietam imienia),córce prawnika,który zostal politykiem.Byl tam Elizeo Monteverde,który caly czas im szkodzil,mial on córke z glówna bohaterka.Pamietacie moze cos wiecej?
We "W kamiennym kręgu", to ja mam wrażenia, że starsza z sióstr, Oktawia, była dla Virginii dobra (chyba, że się później nawróciła). I pamiętam, że one wszystkie się chyba zaprzyjaźnił z tą matką pod koniec. A Virginia pogniewała się o coś na nich, a szczególnie na tego doktora. Nie było tez pod koniec jakiegoś wątku o romansie, albo zauroczeniu miedzy Oktawią a doktorem, bo mi coś takiego kołacze po głowie.
W ogóle, pamiętam, że na końcu ktoś umarł. Sam kamienny krąg, to było nawiązanie do fontanny w ogrodzie tej rodziny, otoczonej przez krasnale spięte łańcuchem. Tam miały być dzieci - tak to zaprojektowała Laura, ale po jej chorobie (czy wyprowadzce) mecenas Prado zmienił je w projekcie w krasnale skute łańcuchem. Zupełnie na końcu one jakoś niby ożyły i zamieniły się w żywe, tańczące dzieci. Nie wiem, czy tak było, czy ja to tak zinterpretowałam wtedy, ale w tym domu otworzyli dom dziecka. Było tak ?
W ogóle, pamiętam, że na końcu ktoś umarł. Sam kamienny krąg, to było nawiązanie do fontanny w ogrodzie tej rodziny, otoczonej przez krasnale spięte łańcuchem. Tam miały być dzieci - tak to zaprojektowała Laura, ale po jej chorobie (czy wyprowadzce) mecenas Prado zmienił je w projekcie w krasnale skute łańcuchem. Zupełnie na końcu one jakoś niby ożyły i zamieniły się w żywe, tańczące dzieci. Nie wiem, czy tak było, czy ja to tak zinterpretowałam wtedy, ale w tym domu otworzyli dom dziecka. Było tak ?
Znowu odświezam stary temat
Ale nie mogę się powstrzymać aby napisać w tym temacie kilka słów.
Pierwsza "ciągutka" jaką pamiętam to oczywiście "Niewolnica Isaura" - pamiętam, że miała taką fajną animowaną czołówkę oraz to, że moja mama i babcia we wtorki po dzienniku rzucały wszystko i siadały przed TV. Serialu nie oglądałem, nie pozwalali mi, co mnie strasznie wnerwiało bo dzieciaki naokoło gadały o Isaurze, bawiły się w Isaurę a ja nic z tego nie kapowałem.
Niedawno trafiłem gdzieś na "remake" tego serialu - z innymi aktorami.
Pamiętam też "W kamiennym kręgu" - niedziela, godz 16 (?), pustoszały place zabaw i ulice, całe rodziny zasiadały przed TV. "Panna dziedziczka" - grała ta sama aktorka co w "Isaurze".
Co bardzo ciekawe - ówczesne telenowele KOŃCZYŁY SIĘ po iluś tam odcinkach co w dzisiejszych czasach jest nie do pomyślenia ("Moda na sukces" ma ponad 3 tys odcinków i ciagle kręcą).
Z polskich - bardzo lubiłem "W labiryncie" - świetny serial, ze świetnymi aktorami, bez nadymania się, sztuczności, wymyślnych dialogów, rozciągania akcji, Foremniaków, Kożuchowskich, Mroczków czy innych Kotów. Ech teraz już nie ma takich seriali...
Jakiś czas później pojawiła się Polonia 1 i cała masa "hurtowych" argentyńsko-brazylijsko-włosko-portugalskich telenowel, które o dziwo oglądało sporo osób.
Ale nie mogę się powstrzymać aby napisać w tym temacie kilka słów.
Pierwsza "ciągutka" jaką pamiętam to oczywiście "Niewolnica Isaura" - pamiętam, że miała taką fajną animowaną czołówkę oraz to, że moja mama i babcia we wtorki po dzienniku rzucały wszystko i siadały przed TV. Serialu nie oglądałem, nie pozwalali mi, co mnie strasznie wnerwiało bo dzieciaki naokoło gadały o Isaurze, bawiły się w Isaurę a ja nic z tego nie kapowałem.
Niedawno trafiłem gdzieś na "remake" tego serialu - z innymi aktorami.
Pamiętam też "W kamiennym kręgu" - niedziela, godz 16 (?), pustoszały place zabaw i ulice, całe rodziny zasiadały przed TV. "Panna dziedziczka" - grała ta sama aktorka co w "Isaurze".
Co bardzo ciekawe - ówczesne telenowele KOŃCZYŁY SIĘ po iluś tam odcinkach co w dzisiejszych czasach jest nie do pomyślenia ("Moda na sukces" ma ponad 3 tys odcinków i ciagle kręcą).
Z polskich - bardzo lubiłem "W labiryncie" - świetny serial, ze świetnymi aktorami, bez nadymania się, sztuczności, wymyślnych dialogów, rozciągania akcji, Foremniaków, Kożuchowskich, Mroczków czy innych Kotów. Ech teraz już nie ma takich seriali...
Jakiś czas później pojawiła się Polonia 1 i cała masa "hurtowych" argentyńsko-brazylijsko-włosko-portugalskich telenowel, które o dziwo oglądało sporo osób.
Dalej, odbiegając nieco od "Brazyliad" jako produkcji brazylijskich.
"Powrót do Edenu" - Stefania Harper, Jack Sanders, cioteczka Jilly i krokodyle Pamiętam totalny szał na punkcie tego serialu, w Polsce leciały dwie części (serie?). Jakiś polski piosenkarz (zabijcie mnie ale nie pamiętam który) nagrał nawet piosenkę nawiązującą do "Powrotu..." - przypominam sobie tylko fragment refrenu: "Powrócić do Edenu, powrócić do Edenu, by (.......tu moja pamięć się urywa)"
A już po emisji ostatniego odcinka, okazało się, że nakręcono jeszcze kilkuminutową końcówkę, która wyjaśniała jakieś niedokończone wątki - tą końcówkę pokazano potem w TVP w kiepskiej jakości i z arabskimi (!) napisami.
"Powrót do Edenu" - Stefania Harper, Jack Sanders, cioteczka Jilly i krokodyle Pamiętam totalny szał na punkcie tego serialu, w Polsce leciały dwie części (serie?). Jakiś polski piosenkarz (zabijcie mnie ale nie pamiętam który) nagrał nawet piosenkę nawiązującą do "Powrotu..." - przypominam sobie tylko fragment refrenu: "Powrócić do Edenu, powrócić do Edenu, by (.......tu moja pamięć się urywa)"
A już po emisji ostatniego odcinka, okazało się, że nakręcono jeszcze kilkuminutową końcówkę, która wyjaśniała jakieś niedokończone wątki - tą końcówkę pokazano potem w TVP w kiepskiej jakości i z arabskimi (!) napisami.