Dawne święta i inne uroczystości :-)
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Dawne święta i inne uroczystości :-)
czyli jak wspominamy Boże Narodzenie, Wielkanoc, Dzień Dziecka i inne...
Ja trochę o świętach, których już nie ma (albo przynajmniej są obchodzone inaczej):
1 maja - nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będę mogła iść (a raczej jechać, bo mieszkałam na wsi) na pochód Na razie musiało mi wystarczyć coroczne robienie choragiewek na wystruganym patyczku
Dzień Kobiet - obowiązkowa wizyta w sąsiadującym z przedszkolem zakładzie pracy, z czerwonymi tulipanami i występami w stylu: Dzień Kobiet, Dzień Kobiet, niech każdy się dowie, że dzisiaj jest święto dziewczynek...(dalej nie pamiętam).
No i akademie na Dzień Zwycięstwa, gdzie machaliśmy ze sceny chorągiewkami i kwiatami śpiewając: Zwycięstwo, zwycięstwo, zwycięstwo, jaki bezpieczny stał się świat...
Aaa, jeszcze kojarzą mi się z 1 maja i 22 lipca festyny, na które "rzucali" kiełbasę i słodycze bez kartek. Kiełbasa była sprzedawana prosto z samochodu w zestawie z bułkami ( w zamyśle służyła jako danie na miejscu, ale oczywiście wszyscy zabierali ją do domu).
1 maja - nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będę mogła iść (a raczej jechać, bo mieszkałam na wsi) na pochód Na razie musiało mi wystarczyć coroczne robienie choragiewek na wystruganym patyczku
Dzień Kobiet - obowiązkowa wizyta w sąsiadującym z przedszkolem zakładzie pracy, z czerwonymi tulipanami i występami w stylu: Dzień Kobiet, Dzień Kobiet, niech każdy się dowie, że dzisiaj jest święto dziewczynek...(dalej nie pamiętam).
No i akademie na Dzień Zwycięstwa, gdzie machaliśmy ze sceny chorągiewkami i kwiatami śpiewając: Zwycięstwo, zwycięstwo, zwycięstwo, jaki bezpieczny stał się świat...
Aaa, jeszcze kojarzą mi się z 1 maja i 22 lipca festyny, na które "rzucali" kiełbasę i słodycze bez kartek. Kiełbasa była sprzedawana prosto z samochodu w zestawie z bułkami ( w zamyśle służyła jako danie na miejscu, ale oczywiście wszyscy zabierali ją do domu).
Dzień Kobiet - obowiązkowa wizyta w sąsiadującym z przedszkolem zakładzie pracy, z czerwonymi tulipanami i występami w stylu: Dzień Kobiet, Dzień Kobiet, niech każdy się dowie, że dzisiaj jest święto dziewczynek...(dalej nie pamiętam).
"...uśmiechy są dla nich, zabawa i taniec - piosenka z radia popłyynieeee!"
1 maja - tylko raz byłem na pochodzie, byłem wtedy mały i jedyne co wyraźnie pamiętam z tego wydarzenia, to to, że mama z tatą nakupili mi różnych książeczek do kolorowania, balonów itp.
22 lipca - co to za święto, jak przypadało w wakacje i i tak się do szkoły nie szło. Tyle tylko, że była to zawsze jedna głupia akademia ze strojami galowymi mniej. Jednak gdy zmienili tą datę na 11 listopada - bardziej mi się spodobało
święta bożego narodzenia i wielkanocy obchodzimy bez zmian jak wóczas - może tylko na stole jest więcej - no i dla dzieci pod choinką
choinki były wtedy paskudne (te sztuczne). Pamietam, że zawsze pół dnia schodziło ojcu na samo ustawienie choinki.
A ja pamiętam , że na 1maja nikt nie chciał nosić czerwonych szturmówek. Była to niemal kara. Przynajmniej dla nas dzieciaków w szkole podstawowej klascah 4-8.
Z biało czerwonymi zaś niebyło problemu.
Pochody też były naganiane - obowiazkowe , ale każdy migał się jak mógł.
Teraz jednak wspominam je z przyjemnoscią
Z biało czerwonymi zaś niebyło problemu.
Pochody też były naganiane - obowiazkowe , ale każdy migał się jak mógł.
Teraz jednak wspominam je z przyjemnoscią
Co do czerwonych szturmówek: pamiętam, juz w liceum, jak przed wyjściem na pochód wszyscy rzucili się na biało-czerwone flagi, byle nie brać czerwonych. Po krótkiej szarpaninie niektórzy usatysfakcjonowani, inni wściekli zaczęliśmy je rozwijać. No i role się odwróciły, bo na biało-czerwonych ukazał się złoty symbol ZSMP.
Choinkę to my mieliśmy zawsze piękną, zywą, żadnych sztuczności. Dopiero gdy wyrośliśmy z wieku dziecięcego, kupiliśmy sztuczną:)
Choinkę to my mieliśmy zawsze piękną, zywą, żadnych sztuczności. Dopiero gdy wyrośliśmy z wieku dziecięcego, kupiliśmy sztuczną:)
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Dzień Dziecka
dzień wcześniej podejrzałem co dostane, rano dostałem prezent, a potem nie mogłem się doczekać wyjścia ze szkoły.
Raz znalazłem prezent parę miesięcy przed dniem dziecka schowany w szafce, n oi urosiłem bacie czy mogę sobie wziąć już teraz.
Mikołaj i Boże Narodzenie.
prezent na mikołaja oglądałem oczywiśce ukradkiem z latarką w nocy, bo nie mogłem się doczekać.
Boże Narodzenie- choinka z lampkami, świecidełkami, sztucznymi ogniami - miało swój nastrój i robiło ogromne wrażenie, kiedyś.
Bardzo lubiłem kolędy - np. "Bóg się rodzi, moc truchleje" i to się nie zmieniło aż do dziś.
1szy Maj
Papierowe chorągiewki na patyczku, i wielki transparent "huta im. b. bieruta"
jako niewiele widzące małe dziecko myślałem sobie "ale to musi być gość"
Ps. Co ja bym zrobił z tym komunistycznym bandziorem... ale to nie forum polityczne i nie miejsce żeby pisać.
dzień wcześniej podejrzałem co dostane, rano dostałem prezent, a potem nie mogłem się doczekać wyjścia ze szkoły.
Raz znalazłem prezent parę miesięcy przed dniem dziecka schowany w szafce, n oi urosiłem bacie czy mogę sobie wziąć już teraz.
Mikołaj i Boże Narodzenie.
prezent na mikołaja oglądałem oczywiśce ukradkiem z latarką w nocy, bo nie mogłem się doczekać.
Boże Narodzenie- choinka z lampkami, świecidełkami, sztucznymi ogniami - miało swój nastrój i robiło ogromne wrażenie, kiedyś.
Bardzo lubiłem kolędy - np. "Bóg się rodzi, moc truchleje" i to się nie zmieniło aż do dziś.
1szy Maj
Papierowe chorągiewki na patyczku, i wielki transparent "huta im. b. bieruta"
jako niewiele widzące małe dziecko myślałem sobie "ale to musi być gość"
Ps. Co ja bym zrobił z tym komunistycznym bandziorem... ale to nie forum polityczne i nie miejsce żeby pisać.
----------------------------------------------------Dudzio pisze:He, he, karpie w wannie, to była radocha. Cały dzień czekałem, aż mama je przyniesie.
Oj Dudziu, żywy karp to była tragedia , zwłaszcza kiedy Kubuś zdechł po chyba 5 dniach pływania. Od tego dnia zabroniłam rodzicom kupować żywego karpia. Innym razem pamiętam, że na stole leżały karpie i kiedy stanęłam w drzwiach kuchni i patrzyłam na nie, jeden nagle podskoczył, a mi wypadła z ręki kromka (oczywiście posmarowanym do dołu ). Z karpi lubiłam rozgniatać pęcherze.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
to najlepsza frajda, no oczywiście żywe karpie musiały być.Elle pisze:Z karpi lubiłam rozgniatać pęcherze.
najlepiej na nie reagował mój jamnik, wchodził do łazienki nawet przy zgaszonym świetle, wąchał, obserwował, bardzo zaintrygowany co to za zwierzęta, wskakiwał na wannę, mało nie wpadł do wody, ubaw po pachy
ps. ale mieli z Tobą rodzice, tu sie na nich obrażasz, tam im czegoś zakazujesz
O tak karpiowy (dobrze napisałem?) pęcherz to był frajda. Zawsze dostawałem do zabawy. Zgniatało się go wielekroć aż pękł i było po zabawie. Karpie karmiłem chlebem. Co te biedne zwierzęta musiały przechodzić? Potem tato zamykał się w łazience i dokonywał rytualnego mordu. Znał się na tym, bo wędkarz z niego był zapalony. Z innej strony święta kojarzą mi się z nieustanną pogonią, żeby coś dostać. Jakieś kosmiczne kolejki po szynkę w mięsnym, ludzie wirujący wkoło, przepychanki, krzyki i piski kobiet. No i te domowe zapachy, ucieranie mas w makutrze. Ubieranie choinki, wigilia (barszcz z uszkami wymiatał).
A propos świątecznych karpii krązył taki dowcip. Sąsiadka mówi do sąsiadki, że ma już wszystko na święta porobione, tylko jej jeszcze Niemca trzeba. Jakiego Niemca? Po co Niemca? Pyta sie druga. No jak to po co? Ktoś mi musi tego karpia zabić! [/i]
A propos świątecznych karpii krązył taki dowcip. Sąsiadka mówi do sąsiadki, że ma już wszystko na święta porobione, tylko jej jeszcze Niemca trzeba. Jakiego Niemca? Po co Niemca? Pyta sie druga. No jak to po co? Ktoś mi musi tego karpia zabić! [/i]
-----------------------------------------------------------Dudzio pisze: Karpie karmiłem chlebem. Co te biedne zwierzęta musiały przechodzić? Potem tato zamykał się w łazience i dokonywał rytualnego mordu. Znał się na tym, bo wędkarz z niego był zapalony. Z innej strony święta kojarzą mi się z nieustanną pogonią, żeby coś dostać. Jakieś kosmiczne kolejki po szynkę w mięsnym, ludzie wirujący wkoło, przepychanki, krzyki i piski kobiet. Jakiego Niemca? Po co Niemca? Pyta sie druga. No jak to po co? Ktoś mi musi tego karpia zabić! [/i]
Błagam, bo Kubuś staje mi przed oczami.
Ooojjjj.
A mężczyźni?
Fakt.