Artykuly spozywcze z dawnych lat

Moderatorzy: Robi, biały_delfin

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Eryk75
Posty: 1468
Rejestracja: 12 paź 2007, o 13:53
Lokalizacja: Bytom

Post autor: Eryk75 » 4 mar 2008, o 22:19

Mam jeszcze dokładnie taką samą puszkę po wedlowskim kakao, tą odżywkę dla niemowląt pamiętam, młodszy brat ją dostawał. Sery topione z nieśmiertelnym cheddarem, ementalerem i tylżyckim :roll: . Pierwszy raz widzę, żeby ser tylżycki był w tamtym czasie z jakimiś dodatkami. Zresztą wtedy te sery topione wychodziły mi bokiem, jadło się je na okrągło, bo nie było dużego wyboru.

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 4 mar 2008, o 22:50

Zgadzam się co do serków, mieliśmy je dzień w dzień na śniadanie w przedszkolu, tak mi obrzydły, że przez lata ich nie tknełam :) Wydaje mi się, że kawa zbożowa nadal jest sprzedawana w zbliżonych opakowaniach.

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 5 mar 2008, o 00:17

Eryk75 pisze: Niestety, dawniej takie "wsady-niespodzianki" w różnych produktach bywały za darmo. :lol:
Ja pamiętam sznurek w herbatniku, muchę w oranżadzie, niedopałek papierosa w kupnym garmażeryjnym gołąbku, obcięty paznokieć w paszteciku drobiowym i kawałek szkła w kiełbasie. Zetknąłem się z tymi rzeczami organoleptycznie.
Wtedy obce przedmioty znajdowane w wiktuałach to był niekończący się i bardzo wdzięczny temat dla dziennikarzy ( wtedyto były afery, gdzie im do dzisiejszych ! :wink: ). W programach telewizyjnych i w prasie pokazywano i opisywano a to mysz w butelce z piwem, a to kawałek blachy, kulkę łożyskową albo gwóźdź w jakimś chlebie, czy konserwie itd. itp.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 5 mar 2008, o 07:15

Dudzio pisze: Ja pamiętam sznurek w herbatniku, muchę w oranżadzie, niedopałek papierosa w kupnym garmażeryjnym gołąbku, obcięty paznokieć w paszteciku drobiowym i kawałek szkła w kiełbasie. Zetknąłem się z tymi rzeczami organoleptycznie.
:lol: :lol: :lol:
Nie tylko wtedy znajdowało się takie rzeczy w produktach. Też organoleptycznie trafiłam na jedną mało przyjemną rzecz. :lol:

Awatar użytkownika
Eryk75
Posty: 1468
Rejestracja: 12 paź 2007, o 13:53
Lokalizacja: Bytom

Post autor: Eryk75 » 5 mar 2008, o 11:56

Z kolei ja trafiałem na takie dodatkowe wsady w pieczywie, jak włosy, sznurek, kawałek szkła. Raz widziałem w butelce piwa muchę, co od razu skojarzyło mi się z owadem zatopionym w bursztynie. :lol:

Robi
Moderator
Posty: 2379
Rejestracja: 23 gru 2004, o 23:10
Lokalizacja: Bełchatów

Post autor: Robi » 5 mar 2008, o 16:55

Oj to ja jeszcze kilka lat temu w Kielcach trafilem do baru mlecznego jakby przeniesionego z czasow socjalizmu. Straszna kolejka, obsluga bardzo opryskliwie odnoszaca sie do klientow a talerze z obiadem prawie rzucane na bufet z chamskim okrzykiem "prosze". Nalesniki mialem zimne a w zupie mi plywal prusak . No ale chyba nie mialem czego wymagac bo za obiad zaplacilem 2,50 :wink:

i_Lolek
Posty: 50
Rejestracja: 3 lut 2008, o 04:11
Lokalizacja: woj.radomskie

Post autor: i_Lolek » 5 mar 2008, o 17:19

a ja bardzo chętnie wchodze do takich lokali rodem z PRL-u. przyciąga mnie tam właśnie nostalgia. " dwa razy mielony, proszeeeeeeę". niestety jest ich coraz mniej. pamiętam kiedys kabaret dudek miał piosenkę, że jak się skończy kryzys, to będa musieli zrobić coś w rodzaju skansenu dla tych którzy nie mogą życ bez kryzysu. nie myslałem że ja będę jednym z nich.
może i tak było, kto to wie.

Awatar użytkownika
wilma
Posty: 1455
Rejestracja: 31 maja 2007, o 13:29

Post autor: wilma » 5 mar 2008, o 18:28

Pamietam jak znajoma mamy pracujaca kiedys na garmazu opowiadala,ze w czasie mielenia miesa do maszyny wpadla mysz.Oczywiscie nikt sie tym nie przejal i mysz zostala zmielona.Jakos nie pamietam zadnych wsadów w produktach spozywczych.A do barów nikt z nas nie chodzil.Mama jako mloda dziewczyna w barze mlecznym dostala stonke w potrawie,co ja calkowicie odrzucilo od tego typu gastronomii.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona

juka
Posty: 1328
Rejestracja: 19 wrz 2007, o 22:50

Post autor: juka » 5 mar 2008, o 18:51

Pamiętam to pokazywanie w TV albo prasie rozmaitych znalezisk z artykułów spozywczych (o czym wspomniał Dudzio). Zwłaszcza jedno utkwiło mi w pamięci - pokazywany w TV chleb z "nadzieniem" w postaci upieczonego szczura. Tak mna to wstrząsnęło, że przez długi czas potem miałam dziwne obawy, gdy napoczynałam bochenek chleba. :) No i druga makabreska, juz z późniejszych lat (ta pierwsza była jeszcze z czasów, gdy także "za chlebem" trzeba było stać) - gdzies w poczatku lat 90, czyli w poczatkowym okresie naszego kapitalizmu (to istotne w toku dalszej opowieści) w przetwórni działajacej w naszym mieście jedna z pracownic straciła kawałek palca, wpadł do takiej wielkiej maszyny z klopsami czy gołąbkami. Nie przyznała się, bo bała się, że właściciel obciąży ją kosztami za straty, przestój w produkcji itd. Po jakimś czasie wybuchła afera, bo jakiś mieszkaniec drugiego końca Polski znalazł w słoiku część palca z paznokciem, po nalepce stwierdzono, gdzie te gołąbki czy klopsy zrobiono, no i znalezienie pracownicy z obcietym palcem nie było już trudne. I tak wszystko się wydało.

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 5 mar 2008, o 19:07

Z dwojga złego wolałbym chyba kotlet wieprzowo-mysi, niż gołąbka z palcem. :)

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 5 mar 2008, o 19:09

Wilmo, rozumiem, że mama zamówiła jakąś potrawę ziemniaczaną. 8)

Awatar użytkownika
wilma
Posty: 1455
Rejestracja: 31 maja 2007, o 13:29

Post autor: wilma » 5 mar 2008, o 20:12

Prawie.To byly jakies pierogi.Nie wiem w jaki sposób sie tam dostala.Chyba,ze Amerykanie zrzucili stonke nad barem mlecznym :wink: To byl rok 58.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona

Awatar użytkownika
Dudzio
Posty: 1567
Rejestracja: 20 mar 2007, o 11:01
Lokalizacja: z Nienacka

Post autor: Dudzio » 5 mar 2008, o 20:13

Wy się śmiejcie, ale po tamtych czasach zostało mi obrzydzenie do wszelkich jakichś kostek, chrząstek, pestek czy innych twardych rzeczy, które skądinąd mają prawo znaleźć się w jedzeniu. Znalezienie czegoś takiego zupełnie psuje mi apetyt i z reguły potem albo "męczę" jakąś potrawę, albo odstawiam.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej

Awatar użytkownika
biały_delfin
Administrator
Posty: 1949
Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45

Post autor: biały_delfin » 5 mar 2008, o 20:18

Dudzio pisze:
Eryk75 pisze: Niestety, dawniej takie "wsady-niespodzianki" w różnych produktach bywały za darmo. :lol:
Ja pamiętam sznurek w herbatniku, muchę w oranżadzie, niedopałek papierosa w kupnym garmażeryjnym gołąbku, obcięty paznokieć w paszteciku drobiowym i kawałek szkła w kiełbasie. Zetknąłem się z tymi rzeczami organoleptycznie.
Wtedy obce przedmioty znajdowane w wiktuałach to był niekończący się i bardzo wdzięczny temat dla dziennikarzy ( wtedyto były afery, gdzie im do dzisiejszych ! :wink: ). W programach telewizyjnych i w prasie pokazywano i opisywano a to mysz w butelce z piwem, a to kawałek blachy, kulkę łożyskową albo gwóźdź w jakimś chlebie, czy konserwie itd. itp.
no, brakuje jeszcze misek przykręcanych do stolika :)
"On l'appelle OUM le Dauphin ... "
Biały Delfin UM (piosenka)
Fragment filmu

Awatar użytkownika
Elle
Posty: 2178
Rejestracja: 7 cze 2007, o 18:15
Lokalizacja: Białystok

Post autor: Elle » 5 mar 2008, o 21:20

Dudzio pisze:Wy się śmiejcie, ale po tamtych czasach zostało mi obrzydzenie do wszelkich jakichś kostek, chrząstek, pestek czy innych twardych rzeczy, które skądinąd mają prawo znaleźć się w jedzeniu. Znalezienie czegoś takiego zupełnie psuje mi apetyt i z reguły potem albo "męczę" jakąś potrawę, albo odstawiam.
Ach Dudziu, nie trzeba PRL-u, żeby znaleźć takie wsady. Ja kilka lat temu skusiłam się na salcesonik (chociaż wcześniej tego nienawidziłam, w przeciwieństwie do mojego taty, ale chciałam spróbować), no i mój ząb trafił na świński ząb. :lol: Na szczęście swojego nie połamałam i nie połknęłam tego paskudztwa. :mrgreen:

ODPOWIEDZ