W mojej podstawowce gdy bylem w starszych klasach to klasy 1-3 tez uczyly sie na zmiany i niektore konczyly lekcje o 19Elle pisze: Moja koleżanka w Częstochowie miała zajęcia na 3 zmianę.
Witaj szkoło!
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
To były stare poniemieckie szkoły, w których cały czas sie coś psuło, a najczęściej ogrzewanie. Pamiętam, że przy takich awariach, kazano nam siedzieć w klasie w kurtkach. Wychowawczyni również prowadziła lekcje w płaszczu zimowym. Co jakiś czas zarządzała ćwiczenia, żebyśmy nie pomarzli. Dopiero od klasy IV chodziłem do szkoły wybudowanej po wojnie, ale to wcale nie znaczy, że w niej zawsze było ciepło.Elle pisze:kerakerolf pisze:Gdy byłem w drugiej klasie, to w środku zimy przywieziono do nas całą szkołę (czyli klasy 1-3) i podłączano ich do nas rocznikami. W tamtej szkole pozamarzały kaloryfery. Jak sie okazało jakiś uczeń je pozakręcał po lekcjach, bo myślał, że będą mieli dłuższe wolne. Niestety nie udało się. Przywożono ich na lekcje do naszej szkoły chyba z dwa tygodnie.
Ja chodziłam z początku do szkoły, w której nie było kaloryferów, tylko piece kaflowe. Pani woźna rozpalała rano, a potem w czasie przerw podkładała do pieca. Czasem się zdarzało, że przychodziła w czasie lekcji bardzo przepraszając i prosząc, żebyśmy sobie nie przeszkadzali i nie zwracali na nią uwagi. Oczywiście, jej poczynania przy piecu interesowały nas wtedy bardziej od lekcji .
Aż tak bardzo się nie dziwię Dudziu.Dudzio pisze: A czemu się dziwić? U mnie było np. 42 osoby. Ale potem się to rozkruszyło. Wskutek usilnych działań pedagogów wiele osób się przeniosło do innych szkół i do matury zostało nas 25 osób. Co ciekawe jedna z tych gnojonych przez polonistę osób obroniła później doktorat z językoznawstwa. Praca była wyjątkowa i nowatorska.
No i to dało tej osobie "kopa". Metoda brutalna, ale może ten polonista na dłuższą metę tej osobie się dobrze przysłużył. Mojego brata fizyk, powiedział, że jeśli brat zda na Polibudę na 5 (postawił mu tróję na świadecztwie maturalnym), to on do Częstochowy z pieszą pielgrzymką pójdzie. Brat dostał 4+. Mało zabrakło. Na Polibudę się dostał.
U mnie w LO zaczynało nas 36 osób. Potem były roszady, ale mniej jak 30 nie było. Skończyły ogólniak 32 osoby (najlepszy w mieście), więc po pierwszym roku, kiedy nastąpił odsiew, zostali ci, którzy sobie radzili.juka pisze: "Przeludnione" klasy w szkołach średnich, Pamiętam natomiast wspomnienia pierwszej dyrektorki naszej szkoły, która ją wręcz utworzyła tuż po wojnie - w klasie miała ponad 50 osób, zbieraninę w różnym wieku, ale twierdziła, że dzieci były grzeczne i bardzo miło jej się pracowało.
Moja koleżanka w Jeleniej Górze, we wczesnych latach 60 zaczynała się uczyć z 50 dzieci w różnym wieku.
U mnie też LO jak zaczynałem to 38 osób w klasie było, ale juz w listopadzie zostało 28. W podstawówkach było więcej klas, choć też znałem ludzi co chodzili do 36 osobowych klas w wielkich szkołach, gdzie klas 1 rocznika nieraz i po 8 było. Często dzielono klasy na "te z lep[szymi uczniami" i "te z gorszymi, tymi co powtrarzali, lub słabo się uczyli". Ja urodziłem się w czasie wyżu demograficznego, więc możliwe, że dlatego takie liczne szkoły były. Dziś ciężko spotkać nawet 30 osobową klasę. W mojej dawnej podstawówce (jak ja juz skończyłem) bvył taki przypadek, że z 2 klas zrobiono jedną. Ale mój kuzyn (rok ode mnie starszy miał taki przypadek, chyba w 4 klasie podstawówki,. że jego klasę rozwiązano i trafił do innej szkoły.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
- gumisio
- Administrator
- Posty: 552
- Rejestracja: 20 paź 2006, o 20:37
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Kontakt:
Mój pierwszy dzień w szkole ...
Mam na myśli mój pierwszy dzień w szkole podstawowej w pierwszej klasie.
Jak go wspominacie ? Było fajnie, tak sobie ... czy byliście zadowoleni czy nie chcieliście iść ...
Jak go wspominacie ? Było fajnie, tak sobie ... czy byliście zadowoleni czy nie chcieliście iść ...
http://dubbing.pl - encyklopedia polskiego dubbingu
http://www.nostalgia.pl - portal twojego dzieciństwa
http://www.nostalgia.pl - portal twojego dzieciństwa
Re: Witaj szkoło!
Chyba każdy z nas jako młodziak przeżywał to pójscie po raz pierwszy do szkoły! Nasi rodzice chyba też? To zawsze jest coś nowego, a czy się spodoba, a jak będzie w tej nowej szkole, czy sobie poradzi nasze dziecko? I wiele innych pytań! Pamiętam jak dziś ubrany byłem na galowo czyli ciemne spodenki, biała koszulka, tasiemka pod szyją i kamizelka! Pogoda cudowna słoneczna ( zachowało mi się zdjecie i widać na nim jak wszyscy mrużymy oczy). Nowi koledzy, koleżanki, nowe otoczenie, i do tego nasza pani Wala. Zamierzam ją w tym roku odwiedzić i powspominać tamte czasy! Pamietam jeszcze że gdy już opuszczaliśmy akademię rozpoczęcia nowego roku szkolnego wręczono nam batoniki/wafelki ( to też jest widoczne na zdjeciu).
Tak więc pierwszy dzień w szkole był cudowny... ileż wrażeń...
Tak więc pierwszy dzień w szkole był cudowny... ileż wrażeń...
Re: Witaj szkoło!
Jak już kiedyś pisałam, z pierwszego dnia pamiętam tylko walkę o miejsca w pierwszych ławkach, potem i tak pani nas usadziła wg wzrostu, więc niektórzy niedawni zwycięzcy musieli opuścić niepyszni swoje miejsca . Samą szkołę znałam doskonale wcześniej, bo byłam tam częstym gościem, dlatego nie miałam jakichś obaw.
PS. Dziś rozpoczęłam rok szkolny po raz 30, więc ten pierwszy mógł mi się zatrzeć w pamięci
PS. Dziś rozpoczęłam rok szkolny po raz 30, więc ten pierwszy mógł mi się zatrzeć w pamięci
Re: Witaj szkoło!
Ja nie pamiętam swojego pierwszego dnia w szkole. W ogóle mam kompletną tabula rasę, jeśli chodzi o moje pierwsze dni w szkołach.
Ze szkoły podstawowej nie pamiętam ani pierwszego dnia, ani za bardzo pierwszej klasy. Jedynie to, że po kilku tygodniach stwierdzili, iż mają za dużo uczniów w klasach i utworzyli nową, do której ja też trafiłam. Na korytarzu przed klasą spotkałam koleżankę, którą już znałam z podwórka, a która na mój widok szturchnęła mnie i zapytała: "Pierwsza D"?
W piątej klasie poszłam do nowej szkoły, z której też nie pamiętam pierwszego dnia, ale pamiętam pierwszą lekcję rosyjskiego i to, że kiedy pani zapytała "Kak jejo zawut?", myśleliśmy, że pyta o zawód naszej koleżanki
Ze szkoły podstawowej nie pamiętam ani pierwszego dnia, ani za bardzo pierwszej klasy. Jedynie to, że po kilku tygodniach stwierdzili, iż mają za dużo uczniów w klasach i utworzyli nową, do której ja też trafiłam. Na korytarzu przed klasą spotkałam koleżankę, którą już znałam z podwórka, a która na mój widok szturchnęła mnie i zapytała: "Pierwsza D"?
W piątej klasie poszłam do nowej szkoły, z której też nie pamiętam pierwszego dnia, ale pamiętam pierwszą lekcję rosyjskiego i to, że kiedy pani zapytała "Kak jejo zawut?", myśleliśmy, że pyta o zawód naszej koleżanki
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
Re: Witaj szkoło!
Pierwszego dnia w szkole to nie pamietam , wiem ze byla to szkola wiejska , nie za duzo osob w klasie i prawie wszystkich znalem wczesniej z przedszkola. Pamietam za to pierwszy dzien w 4 klasie kiedy to przenioslem sie do szkoly w miescie. Przytloczony bylem wtedy iloscia osob w klasie...
Re: Witaj szkoło!
Z początku szkoły pamiętam cholerne juniorki, sztywne i niewygodne. Strasznie było mi w nich ciepło, więc na lekcjach ściągałem je ze stóp i siedziałem w skarpetkach. Było dużo śmiechu jak pani wywołała mnie nagle do tablicy. Pamiętam też granatowy mundurko-fartuszek. Był duży problem ze zdobyciem go (jak to w czasach kryzysu), więc mama jako krawcowa przerobiła mi go z dziewczyńskiego. Nikt nie kwękał, że trzeba było nosić coś takiego a kilka lat temu było z tego powodu wielkie halo.