Lista seriali z 1985 r.
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
O nie wyjaśnieni sprawy obrony Westerplatte w czasach PRL-u, zadecydowały prawdopodobnie życiorysy Sucharskiego i Dąbrowskiego. Major Sucharski był synem chłopa i postępowego ludowca, doskonale nadawał się na bohatera PRL-owskiej historii. Do tej roli nie pasował kapitan Dąbrowski, syn generała, pochodzący ze szlacheckiego rodu z wojskowymi tradycjami sięgającymi Jana Henryka Dąbrowskiego.
Niektórzy historycy zastanawiają się, czy Sucharski nie miał do wykonania na Westerplatte jakiejś tajnej misji zleconej przez II Oddział, której wykonanie pokrzyżował wybuch wojny?
Na koniec ciekawostka. Dwóm żołnierzom broniącym Westerplatte udało się przedostać do nowoformowanych oddziałów 1. Armii Wojska Polskiego w ZSRR. Dzięki temu jako jedyni żołnierze II wojny światowej słyszeli pierwsze strzały II wojny światowej na Westerplatte i ostatnie w Berlinie w maju 1945r.
Niektórzy historycy zastanawiają się, czy Sucharski nie miał do wykonania na Westerplatte jakiejś tajnej misji zleconej przez II Oddział, której wykonanie pokrzyżował wybuch wojny?
Na koniec ciekawostka. Dwóm żołnierzom broniącym Westerplatte udało się przedostać do nowoformowanych oddziałów 1. Armii Wojska Polskiego w ZSRR. Dzięki temu jako jedyni żołnierze II wojny światowej słyszeli pierwsze strzały II wojny światowej na Westerplatte i ostatnie w Berlinie w maju 1945r.
Sucharski ponoć obiecał, że po wojnie wszystko wyprostuje, ale jak doszło co do czego, to naopowiadał przed śmiercią głupot Wańkowiczowi i niczego nie wyjaśnił.
Co do losów powojennych, to Dąbrowskiego wyrzucono z wojska i żeby przeżyć sprzedawał gazety w kiosku i szył kapcie. Zmarł w biedzie. Lekarz Składnicy - mjr Mieczysław Słaby został zakatowany przez UB w Krakowie w 1948 roku. Zrehabilitowano go dopiero po 1989 roku. Jakoś władza ludowa czciła tylko niektórych, słusznych obrońców.
Reszta żołnierzy była pod czujną "opieką" etatowej funkcjonariuszki UB i SB.
Co do losów westerplatczyków były one tak samo pokręcone jak innych Polaków w tamtych czasach. Byli nawet tacy, którzy służyli potem... w Wehrmachcie. Jeden z obrońców, który po wojnie osiedlił się w Niemczech przy tej samej ulicy miał za sąsiada swojego przeciwnika z Września - żołnierza Kriegsmarine. Ot ironia losu i historii.
Co do losów powojennych, to Dąbrowskiego wyrzucono z wojska i żeby przeżyć sprzedawał gazety w kiosku i szył kapcie. Zmarł w biedzie. Lekarz Składnicy - mjr Mieczysław Słaby został zakatowany przez UB w Krakowie w 1948 roku. Zrehabilitowano go dopiero po 1989 roku. Jakoś władza ludowa czciła tylko niektórych, słusznych obrońców.
Reszta żołnierzy była pod czujną "opieką" etatowej funkcjonariuszki UB i SB.
Co do losów westerplatczyków były one tak samo pokręcone jak innych Polaków w tamtych czasach. Byli nawet tacy, którzy służyli potem... w Wehrmachcie. Jeden z obrońców, który po wojnie osiedlił się w Niemczech przy tej samej ulicy miał za sąsiada swojego przeciwnika z Września - żołnierza Kriegsmarine. Ot ironia losu i historii.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Do lat 50. w wielu oficjalnych publikacjach, np. gazetach czy kronikach filmowych (które zachowały się do dziś) kpt. Dąbrowski przedstawiany był jako dowódca tamtej załogi. W 1957 r. historycy poprosili go, by spisał swoje wspomnienia. W napisanej wtedy książce „Wspomnienia z Westerplatte” bardzo delikatnie, nie wprost, zasugerował, że mjr Sucharski w pierwszych dniach kampanii wrześniowej przechodził jakiś kryzys. Na publikację zareagował MON. Zlecił napisanie książki przedstawiającej dowody, że obroną Westerplatte od początku do końca dowodził mjr Sucharski.
Zadanie napisania książki potwierdzającej bohaterstwo majora Sucharskiego powierzono Zbigniewowi Flisowskiemu, znanemu publicyście, weteranowi wojennemu. Przyjął zlecenie, choć wcześniej w swych publikacjach nieraz pisał o Dąbrowskim jako o dowódcy Westerplatte. Flisowski w celu zebrania dowodów przeprowadził kilkadziesiąt rozmów z żyjącymi jeszcze wtedy westerplatczykami. W książce „Westerplatte” zamieścił tylko kilkanaście tych najbardziej korzystnych dla lansowanej tezy. Jeden z rozmówców, ppor. Zdzisław Kręgielski wiedząc, jaki cel przyświeca książce, napisał dwie wersje wspomnień. Jedną na użytek publikacji, drugą prawdziwą. Tę drugą opublikowano dopiero kilka lat temu w Wojskowym Przeglądzie Historycznym. W relacji ppor. Kręgielskiego mjr Sucharski był bardzo przywiązany do rzeczy materialnych i nie mógł przeboleć spowodowanej wybuchem wojny utraty wszystkich pieczołowicie gromadzonych oszczędności. To było jednym z powodów jego załamania. Za prawdziwość swej relacji por. Kręgielski ręczył oficerskim słowem honoru.
Zadanie napisania książki potwierdzającej bohaterstwo majora Sucharskiego powierzono Zbigniewowi Flisowskiemu, znanemu publicyście, weteranowi wojennemu. Przyjął zlecenie, choć wcześniej w swych publikacjach nieraz pisał o Dąbrowskim jako o dowódcy Westerplatte. Flisowski w celu zebrania dowodów przeprowadził kilkadziesiąt rozmów z żyjącymi jeszcze wtedy westerplatczykami. W książce „Westerplatte” zamieścił tylko kilkanaście tych najbardziej korzystnych dla lansowanej tezy. Jeden z rozmówców, ppor. Zdzisław Kręgielski wiedząc, jaki cel przyświeca książce, napisał dwie wersje wspomnień. Jedną na użytek publikacji, drugą prawdziwą. Tę drugą opublikowano dopiero kilka lat temu w Wojskowym Przeglądzie Historycznym. W relacji ppor. Kręgielskiego mjr Sucharski był bardzo przywiązany do rzeczy materialnych i nie mógł przeboleć spowodowanej wybuchem wojny utraty wszystkich pieczołowicie gromadzonych oszczędności. To było jednym z powodów jego załamania. Za prawdziwość swej relacji por. Kręgielski ręczył oficerskim słowem honoru.
Ostatnio zmieniony 16 lut 2009, o 14:33 przez Eryk75, łącznie zmieniany 1 raz.
Był synem wybitnego generała i węgierskiej baronówny. Jego ojciec zmarł w wagonie w drodze na Syberię, a matka w Kazachstanie. A krewnym generała J.H. Dąbrowskiego był w prostej linii.kerakerolf pisze:Do tej roli nie pasował kapitan Dąbrowski, syn generała, pochodzący ze szlacheckiego rodu z wojskowymi tradycjami sięgającymi Jana Henryka Dąbrowskiego.
:
Mało tego nie było. Dwie książeczki po 10 tysięcy złotych bodajże. To przecież był majątek. Dobrze zarabiał i uciułał.Eryk75 pisze:W relacji ppor. Kręgielskiego mjr Sucharski był bardzo przywiązany do rzeczy materialnych i nie mógł przeboleć spowodowanej wybuchem wojny utraty wszystkich pieczołowicie gromadzonych oszczędności. To było jednym z powodów jego załamania.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Jak powiedział kiedyś lord Rees Mogg: "kłamać zdarza się rządom, bankierom, a czasem nawet audytorom. Tylko złoto mówi prawdę". Złoto nie poddaje się inflacji, a w czasie kryzysów i zawirowań politycznych tylko zyskuje na wartości. Pieniądz papierowy, który sto lat temu opuścił drukarnie mennic carskich czy kajzerowskich ma dziś wartość czysto kolekcjonerską – natomiast np. złote aureusy, bite dwa tysiące lat temu przez rzymskie mennice, poza wszelkimi innymi walorami, zachowują po dziś dzień także realną siłę nabywczą.
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
Trochę nam się temat Westerplatte rozwinął. Zastanawiałem się czy oprócz nas trzech ktoś to czyta, ale Juka wyprowadziła mnie z błędu. Dzięki Juka.
Przed wybuchem wojny Sucharski dostał wiadomość, że Westerplatte nikt nie przyjdzie z pomocą. Z niezrozumiałych powodów do ostatecznej kapitulacji utrzymywał to jednak w tajemnicy, nawet przed swoim zastępcą kapitanem Dąbrowskim.
Na placówkach młodzi żołnierze dowodzeni byli przez obytych w bojach weteranów I wojny światowej takich jak: chorąży Gryczman i plutonowy Buder. Pomogli oni otrząsnąć się młodszym kolegom z szoku i przygotować do odparcia niemieckiego ataku. Pozwolili oni podejść plutonowi niemieckiemu bardzo blisko przez co zredukowali ich szansę na skuteczne wycofanie się niemal do zera. Niemcy dostali się najpierw pod ogień placówki ,,Wał” a gdy się wycofywali trafili na ogień z placówki ,,Prom”. Wpadli w ścianę ognia z której nie można było wyjść żywym. 2 pluton został zaskoczony ogniem z moździerzy.
Hein Denker były żołnierz niemieckiej kompani szturmowej tak wspomina tamte dni.
25 sierpnia: ,,Przedstawiciel dyplomatyczny Polski – minister Chodecki złożył wizytę kurtuazyjną na pokładzie okrętu, był podjęty herbatą. Na pokładzie kompania honorowa prezentuje broń przy bijących werblach. Niżej pod pokładem my siedzimy jak na rozżarzonych węglach i szykujemy ostrą amunicję”.
1 września: ,,Wiedzieliśmy, że artyleria przeprowadzi dwugodzinne przygotowanie artyleryjskie. Punktualnie o 4.45 nastąpił ostrzał ze wszystkich luf. Jednak po pierwszej salwie kompania powstała jak jeden mąż, każdy chciał być pierwszym. Ale przez to druga fala – jak ślepi – dostała się pod ogień własnej artylerii. Dowódcy kompani nie nic innego jak wystrzelić czerwone rakiety - ,,ogień artylerii ,,STOP”. W ten sposób zamiast dwóch godzin – niecałe pięć minut – tak wielki był entuzjazm wśród nas. Kosztował nas ten entuzjazm drogo – już po czterech godzinach mieliśmy straty 67 ludzi.”
,,Dla nas wszystko było nowością, wyszliśmy z nastawieniem, że po południu wrócimy na obiad na pokładzie okrętu. Nikt z nas nie liczył się z możliwością, że Polacy stawią tak silny opór...”
Przed wybuchem wojny Sucharski dostał wiadomość, że Westerplatte nikt nie przyjdzie z pomocą. Z niezrozumiałych powodów do ostatecznej kapitulacji utrzymywał to jednak w tajemnicy, nawet przed swoim zastępcą kapitanem Dąbrowskim.
Na placówkach młodzi żołnierze dowodzeni byli przez obytych w bojach weteranów I wojny światowej takich jak: chorąży Gryczman i plutonowy Buder. Pomogli oni otrząsnąć się młodszym kolegom z szoku i przygotować do odparcia niemieckiego ataku. Pozwolili oni podejść plutonowi niemieckiemu bardzo blisko przez co zredukowali ich szansę na skuteczne wycofanie się niemal do zera. Niemcy dostali się najpierw pod ogień placówki ,,Wał” a gdy się wycofywali trafili na ogień z placówki ,,Prom”. Wpadli w ścianę ognia z której nie można było wyjść żywym. 2 pluton został zaskoczony ogniem z moździerzy.
Hein Denker były żołnierz niemieckiej kompani szturmowej tak wspomina tamte dni.
25 sierpnia: ,,Przedstawiciel dyplomatyczny Polski – minister Chodecki złożył wizytę kurtuazyjną na pokładzie okrętu, był podjęty herbatą. Na pokładzie kompania honorowa prezentuje broń przy bijących werblach. Niżej pod pokładem my siedzimy jak na rozżarzonych węglach i szykujemy ostrą amunicję”.
1 września: ,,Wiedzieliśmy, że artyleria przeprowadzi dwugodzinne przygotowanie artyleryjskie. Punktualnie o 4.45 nastąpił ostrzał ze wszystkich luf. Jednak po pierwszej salwie kompania powstała jak jeden mąż, każdy chciał być pierwszym. Ale przez to druga fala – jak ślepi – dostała się pod ogień własnej artylerii. Dowódcy kompani nie nic innego jak wystrzelić czerwone rakiety - ,,ogień artylerii ,,STOP”. W ten sposób zamiast dwóch godzin – niecałe pięć minut – tak wielki był entuzjazm wśród nas. Kosztował nas ten entuzjazm drogo – już po czterech godzinach mieliśmy straty 67 ludzi.”
,,Dla nas wszystko było nowością, wyszliśmy z nastawieniem, że po południu wrócimy na obiad na pokładzie okrętu. Nikt z nas nie liczył się z możliwością, że Polacy stawią tak silny opór...”
Ja czytam ,ciekawych rzeczy się dzieki wam dowiedziałam.juka pisze:Nie czytam . Wszystkie zawiłości strategiczno - militarne pomijam, ale to o utraconych zasobach wyłowiłam .kerakerolf pisze:Trochę nam się temat Westerplatte rozwinął. Zastanawiałem się czy oprócz nas trzech ktoś to czyta, ale Juka wyprowadziła mnie z błędu. Dzięki Juka.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona