Pamiętacie podręcznik do zerówki?
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Agnieszko ja też się uczyłam z tych "Literek". I "W szkole i na wakacjach" też już sobie przypominam, to faktycznie ta okładka, tylko dlaczego to zawsze dziewczynka musiała być tą pilną - w szkole, a chłopczyk to jeszcze na wakacjach
Jeśli można to ja bym bardzo prosiła o wrzucenie wierszyka o Panu Tralalińskim
Książki do matematyki to za nic sobie nie przypomnę, musiałabym zobaczyć okładkę, chyba była kwadratowa
Miałam tez książkę do ruskiego z wilkiem i zającem chociaż juz się z niej nie uczyłam.
Jeśli można to ja bym bardzo prosiła o wrzucenie wierszyka o Panu Tralalińskim
Książki do matematyki to za nic sobie nie przypomnę, musiałabym zobaczyć okładkę, chyba była kwadratowa
Miałam tez książkę do ruskiego z wilkiem i zającem chociaż juz się z niej nie uczyłam.
Nie wiem czy pamiętacie ale kiedyś dostawało się podręczniki po starszej klasie (niekiedy cieżko było dostać gdzieś nowe). Na końcu książki była taka tabelka gdzie wpisywało się kto ją dostał, w którym roku i nauczyciel wpisywał ocenę za to w jakim stanie była książka na koniec roku. Pamiętam takie komisyjne ocenianie - trzeba było chwycić otwartą książkę za okładki, jeśli kartki nie wylatywały i nie była pokreślona dostawało się piątkę
Dzięki za "Litery"! Takie miałam! A jeśli chodzi o rosyjski, to chyba mieliśmy inny podręcznik, bo powyższego wierszyka nie pamiętam, za to pamiętam (przepraszam, że będę cytować trochę niezgodnie z obowiązującą tanskrypcją, ale nie chce mi się sprawdzać, jak to powinno być, zresztą transkrypcji jest ponoć kilka) "Siegodnia prazdnik maja", "Piłot w kosmiczeskoj rakietie", "Wiesołyj turist", no i oczywiście "Ałfawit uże my znajem". Było też coś o mamie, która "otprawlajetsa w poliot, potomu czto nasza mama nazywajetsa piłot" i coś takiego, gdzie się powtarzało "katoszka, kapusta, markowka, goroch, pietruszka i cwiokła - och!".
Ale chyba hitem jest dziś: "Ty po stranie odiosz i niet takoj pregrady, cztoby tiebia ostanowit' mogła/ Pieried toboj smałkajut wodopady i otstupajet ledenaja (?) mgła/ Ty po stranie idiosz i wsje swoi dorogi pieried toboj rozkryła mat' ziemla/Tiebie kowrami stielutsa pod nogi szyrokije kowchoznyje polja" (więcej nie pamiętam). Ciekawe, o kim to było, hi hi. Przezornie nam o tym nie mówili.
A tak przy okazji, przypomniały mi się lekcje muzyki i piosenki ze śpiewnika. Tych śpiewników było sporo do wyboru i może dlatego teraz nikt ze znajomych nie chce mi uwierzyć, że mieliśmy dwie murzyńskie pieśni (oczywiście z polskim tekstem), jednak nazywała się "Złoty liść" i leciała tak: "A kiedy już urośniesz, synu, przygotuj wóz, solidny wóz, a przy nim koń niech silny stanie i do wrót oceanu jedź". Dalej nie pamiętam, a potem był refren: "Już czas, już czas, weź w swe ręce złoty liść, synu mój, trzeba iść, weż w swe ręce złoty liść, już czas". Drugiej nie pamiętam, ale też była fajna.
Poza tym z późniejszych klas pamiętam "Marsz Mokotowa" (to trochę polityczne było chyba w tamtym czasie, ale książka była w śpiewniku), a z młodszych "Uciekło sikorce pióreczko", "Usiadła sroczka na sośnie i słucha jak trawka rośnie" i taką fajną piosenkę o Nowym oku, nie pamiętam początku, ale potem było "Nowy Roku, ty urodzaj naszym polom, łąkom daj, by jak piękna biała brzoza rósł nasz ukochany kraj". W liceum śpiewaliśmy pastorałki.
Ej, tak sobie pomyślałam, że chyba założę nowy wątek. See ya there.
Ale chyba hitem jest dziś: "Ty po stranie odiosz i niet takoj pregrady, cztoby tiebia ostanowit' mogła/ Pieried toboj smałkajut wodopady i otstupajet ledenaja (?) mgła/ Ty po stranie idiosz i wsje swoi dorogi pieried toboj rozkryła mat' ziemla/Tiebie kowrami stielutsa pod nogi szyrokije kowchoznyje polja" (więcej nie pamiętam). Ciekawe, o kim to było, hi hi. Przezornie nam o tym nie mówili.
A tak przy okazji, przypomniały mi się lekcje muzyki i piosenki ze śpiewnika. Tych śpiewników było sporo do wyboru i może dlatego teraz nikt ze znajomych nie chce mi uwierzyć, że mieliśmy dwie murzyńskie pieśni (oczywiście z polskim tekstem), jednak nazywała się "Złoty liść" i leciała tak: "A kiedy już urośniesz, synu, przygotuj wóz, solidny wóz, a przy nim koń niech silny stanie i do wrót oceanu jedź". Dalej nie pamiętam, a potem był refren: "Już czas, już czas, weź w swe ręce złoty liść, synu mój, trzeba iść, weż w swe ręce złoty liść, już czas". Drugiej nie pamiętam, ale też była fajna.
Poza tym z późniejszych klas pamiętam "Marsz Mokotowa" (to trochę polityczne było chyba w tamtym czasie, ale książka była w śpiewniku), a z młodszych "Uciekło sikorce pióreczko", "Usiadła sroczka na sośnie i słucha jak trawka rośnie" i taką fajną piosenkę o Nowym oku, nie pamiętam początku, ale potem było "Nowy Roku, ty urodzaj naszym polom, łąkom daj, by jak piękna biała brzoza rósł nasz ukochany kraj". W liceum śpiewaliśmy pastorałki.
Ej, tak sobie pomyślałam, że chyba założę nowy wątek. See ya there.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
Mozliwe,ze mielismy inne podreczniki.Ten wierszyk akurat zapamietalam.Innych nie ,tylko ten prazdnik maja brzmi znajomo.Pamietam jak na koniec roku szkolnego szlismy do mlodszej klasy i zdawalismy im ksiazki.Musialy byc bez pozaginanych rogów i pogumkowane.Ciekawe,czy pamietacie prezent od Dziadka Mroza.Cala szkola dostala wtedy paczki ze slodyczami,zabawke i kartke z zyczeniami na Nowy Rok.Mam ja gdzies do dzisiaj.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
Aga masz tą książkę?
A pewnie, że mam:) Mam wszystkie podręczniki do języka polskiego z podstawówki. Tylko niestety zerówkowe "Mam 6 lat" gdzieś mi zniknęło:(
Chętnie bym sobie przypomniała jeszcze inne czytanki...
A czy przypadkiem nie z niej jest opowieść o Sobotniej Górze
Była baśń "Sobotnia góra", niezłą masz pamięć.
Chora matka miała trzech synów. Pewna znachorka poleciła im wyprawić się na Sobotnią Górę w poszukiwaniu tzw. "wody żywej", bo tylko ta mogła uzdrowić chora kobietę. Warunek był jeden - w trakcie wędrówki nie wolno było się odwrócić ani zboczyć z drogi, w przeciwnym razie osoba ta zamieniała się w kamień. Wyruszył pierwszy syn, lecz długo nie wracał. W drogę wybrał się więc drugi, ale także słuch o nim zaginął. Wreszcie najmłodszy syn podjął się trudnego zadania. Po drodze czyhały na niego różne niebezpieczeństwa (jadowite węże, trujące zioła, ostre skały, psy, wilki, ogień), ale myśl o matce dodawała mu otuchy. Dotarł na szczyt Sobotniej Góry i znalazł źródło wody żywej. Drzewo, które przy nim rosło, dało chłopcu dobrą radę, aby wodą ze źródełka pokropił drogę, którą będzie wracał. I po kolei kamienie, które znajdowały się przy drodze, zamieniały się w ludzi. Chłopiec znalazł wśród nich także swych braci. Wszyscy szczęśliwie wrócili do domu, a chora matka po wypiciu wody wyzdrowiała, wyprawiła synom wesela i żyła jeszcze długie lata.
A pewnie, że mam:) Mam wszystkie podręczniki do języka polskiego z podstawówki. Tylko niestety zerówkowe "Mam 6 lat" gdzieś mi zniknęło:(
Chętnie bym sobie przypomniała jeszcze inne czytanki...
A czy przypadkiem nie z niej jest opowieść o Sobotniej Górze
Była baśń "Sobotnia góra", niezłą masz pamięć.
Chora matka miała trzech synów. Pewna znachorka poleciła im wyprawić się na Sobotnią Górę w poszukiwaniu tzw. "wody żywej", bo tylko ta mogła uzdrowić chora kobietę. Warunek był jeden - w trakcie wędrówki nie wolno było się odwrócić ani zboczyć z drogi, w przeciwnym razie osoba ta zamieniała się w kamień. Wyruszył pierwszy syn, lecz długo nie wracał. W drogę wybrał się więc drugi, ale także słuch o nim zaginął. Wreszcie najmłodszy syn podjął się trudnego zadania. Po drodze czyhały na niego różne niebezpieczeństwa (jadowite węże, trujące zioła, ostre skały, psy, wilki, ogień), ale myśl o matce dodawała mu otuchy. Dotarł na szczyt Sobotniej Góry i znalazł źródło wody żywej. Drzewo, które przy nim rosło, dało chłopcu dobrą radę, aby wodą ze źródełka pokropił drogę, którą będzie wracał. I po kolei kamienie, które znajdowały się przy drodze, zamieniały się w ludzi. Chłopiec znalazł wśród nich także swych braci. Wszyscy szczęśliwie wrócili do domu, a chora matka po wypiciu wody wyzdrowiała, wyprawiła synom wesela i żyła jeszcze długie lata.
A co do innych czytanek z podręcznika "W szkole i na wakacjach", to były wśród nich m. in. następujące tytuły:
-"Kolczatek" - Janek przygarnął chorego jeża, wyleczył go i opiekował się nim. Pewnego dnia jeż znikł na kilka tygodni. Okazało się, że smacznie sobie spał w bucie chłopca.
-"Znaleziony ołówek" - Henia płacze na lekcji, bo zgubiła piękny ołówek taty. Nagle podchodzi do niej Krysia i oddaje zgubę zmartwionej koleżance.
- "Co kotek miał?"
Mały Jasio kotka
przy kominku spotkał.
Ukłonił sie kapeluszem,
- porozmawiać z kotkiem muszę:
- Miał kotek siostrę?
- Miau!...
- Miał kotek pazurki ostre?
- Miau!...
- Miał kotek mamę i tatę?
- Miau!...
- Miał kotek na grzbiecie łatę?
- Miau!...
I tak sobie przez godzinkę
rozmawiali przed kominkiem!
- "Sprytny Azor"- pies lubił siedzieć na fotelu swojego pana. Pewnego dnia pan podszedl do okna i zawołał: "Kot w naszym ogrodzie". Na te słowa Azor zerwał się z fotela, a pan zajął jego miejsce. Innego dnia to Azor przechytrzył pana. Gdy ten siedział w fotelu, pies zaczął szczekać pod oknem. Pan, myśląc, że ktoś idzie, wstał z fotela, a na jego miejscu usadowił się uradowany pies.
- "Bajka" - wróżki obdarowują maleńką księżniczkę urodą i dobrami materialnymi, tylko królowa wróżek dała jej to, co najpiękniejsze i nieprzemijające - dobroć.
- "Kukuryku na ręczniku" - dzieci zapominały o myciu rąk przed jedzeniem, więc mama wyszyła dla nich kogutka Złotobutka, który wołał: "- Kukuryku, kukuryku! Myj się, Zosiu i Tadziku!"
- "List do Wiosny"
Jak się czujesz, pani Wiosno?
Czy już nowe pączki rosną?
Czy już trawa
rozpędziła się do słonka?
Czy z rękawa wypuściłaś już skowronka?
- "Nasza czarna jaskółeczka"
Nasza czarna jaskółeczka
przyleciała do gniazdeczka
przez daleki kraj,
Bo w tym gniazdku się rodziła,
Bo tu jest jej strzecha miła,
bo tu jest jej raj.
A ty, czarna jaskółeczko,
nosisz piórka na gniazdeczko,
ścielesz dziatkom je!
Ścielże sobie, ściel niebogo,
chłopcy pójdą swoją drogą,
nie ruszą go, nie!
- "Zuchy" - podczas nieobecności babci zuchy posprzątały jej całą izdebkę.
- "Żabie pogwarki"
W jednym stawie jedna żaba,
w drugim stawie druga żaba.
Jedna żaba drugiej żabie
swe przygody opowiada:
- Kumo, kumo...
- A co? A co?
- Był tu bociek, ten ladaco!
- Był tu?
- Był?
- I co?
- Nic! Bo my wszystkie
w wodę - hyc!
- A on?
- Kto?
- Bociek...
- Bociek...
- Bociek? Rozgniewał się i uciekł!
- Toś ty rada. I ja rada!
Rada... rada...
rada... rada
i wiele, wiele innych
-"Kolczatek" - Janek przygarnął chorego jeża, wyleczył go i opiekował się nim. Pewnego dnia jeż znikł na kilka tygodni. Okazało się, że smacznie sobie spał w bucie chłopca.
-"Znaleziony ołówek" - Henia płacze na lekcji, bo zgubiła piękny ołówek taty. Nagle podchodzi do niej Krysia i oddaje zgubę zmartwionej koleżance.
- "Co kotek miał?"
Mały Jasio kotka
przy kominku spotkał.
Ukłonił sie kapeluszem,
- porozmawiać z kotkiem muszę:
- Miał kotek siostrę?
- Miau!...
- Miał kotek pazurki ostre?
- Miau!...
- Miał kotek mamę i tatę?
- Miau!...
- Miał kotek na grzbiecie łatę?
- Miau!...
I tak sobie przez godzinkę
rozmawiali przed kominkiem!
- "Sprytny Azor"- pies lubił siedzieć na fotelu swojego pana. Pewnego dnia pan podszedl do okna i zawołał: "Kot w naszym ogrodzie". Na te słowa Azor zerwał się z fotela, a pan zajął jego miejsce. Innego dnia to Azor przechytrzył pana. Gdy ten siedział w fotelu, pies zaczął szczekać pod oknem. Pan, myśląc, że ktoś idzie, wstał z fotela, a na jego miejscu usadowił się uradowany pies.
- "Bajka" - wróżki obdarowują maleńką księżniczkę urodą i dobrami materialnymi, tylko królowa wróżek dała jej to, co najpiękniejsze i nieprzemijające - dobroć.
- "Kukuryku na ręczniku" - dzieci zapominały o myciu rąk przed jedzeniem, więc mama wyszyła dla nich kogutka Złotobutka, który wołał: "- Kukuryku, kukuryku! Myj się, Zosiu i Tadziku!"
- "List do Wiosny"
Jak się czujesz, pani Wiosno?
Czy już nowe pączki rosną?
Czy już trawa
rozpędziła się do słonka?
Czy z rękawa wypuściłaś już skowronka?
- "Nasza czarna jaskółeczka"
Nasza czarna jaskółeczka
przyleciała do gniazdeczka
przez daleki kraj,
Bo w tym gniazdku się rodziła,
Bo tu jest jej strzecha miła,
bo tu jest jej raj.
A ty, czarna jaskółeczko,
nosisz piórka na gniazdeczko,
ścielesz dziatkom je!
Ścielże sobie, ściel niebogo,
chłopcy pójdą swoją drogą,
nie ruszą go, nie!
- "Zuchy" - podczas nieobecności babci zuchy posprzątały jej całą izdebkę.
- "Żabie pogwarki"
W jednym stawie jedna żaba,
w drugim stawie druga żaba.
Jedna żaba drugiej żabie
swe przygody opowiada:
- Kumo, kumo...
- A co? A co?
- Był tu bociek, ten ladaco!
- Był tu?
- Był?
- I co?
- Nic! Bo my wszystkie
w wodę - hyc!
- A on?
- Kto?
- Bociek...
- Bociek...
- Bociek? Rozgniewał się i uciekł!
- Toś ty rada. I ja rada!
Rada... rada...
rada... rada
i wiele, wiele innych
-
- Posty: 44
- Rejestracja: 2 lis 2006, o 21:36
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
"W szkole i na wakacjach" wszedł do szkół chyba na przełomie lat 70. i 80. Ja miałem go w III klasie. Pamiętam sytuację (którą gdzieś już opisywałem, nie pamiętam czy na 80's czy tutaj), że zanim dostałem nowiutkie WSiNW, to mama przyniosła mi od kogoś z pracy jakąś starą czytankę, która była poprzednikiem WSiNW. Była tam opowiedziana m.in. historyjka o dzwonnicy, która groziła zawaleniem, a dzieci uratowały ją podczepiając do iglicy latawiec czy coś w tym stylu. Kilka dni później dostałem WSiNW i zdobyczna kniga z drugiej ręki okazała się tylko niepotrzebną ciekawostką. Czytałem sobie w domu te historyjki.
A "Rajsa" z WSiNW miała chyba na imię Rajka. Na pierwszy rzut oka, tytuł "Jeńcy Rajki" kojarzył mi się z jakąś opowieścią wojenną...
Pamiętam też historyjkę o robocie, który jakiś chłopiec dostał od taty, bo tata pracował w fabryce robotów. "Tu jest taki guziczek i pamiętaj, żeby na noc go wyłączać" - czy jakoś tak. Nie pamiętam czy to z WSiNW czy z tego starego podręcznika.
A kto z Was miał do czynienia z książkami do... WF-u z Bolkiem i Lolkiem?
Z podręczników do matematyki to bardzo mi się podobała ksiażka do IV albo V klasy. Wszystkie zadania tekstowe i tematy działy się jakby wśród kilku szkolnych kolegów. Niektóre opisy nawet były trochę za bardzo abstrakcyjne jak na podstawówkę (opis działania centrali telefonicznej, historia z włażeniem na dach i szukaniem swego cienia na księżycu, itp).
A "Rajsa" z WSiNW miała chyba na imię Rajka. Na pierwszy rzut oka, tytuł "Jeńcy Rajki" kojarzył mi się z jakąś opowieścią wojenną...
Pamiętam też historyjkę o robocie, który jakiś chłopiec dostał od taty, bo tata pracował w fabryce robotów. "Tu jest taki guziczek i pamiętaj, żeby na noc go wyłączać" - czy jakoś tak. Nie pamiętam czy to z WSiNW czy z tego starego podręcznika.
A kto z Was miał do czynienia z książkami do... WF-u z Bolkiem i Lolkiem?
Z podręczników do matematyki to bardzo mi się podobała ksiażka do IV albo V klasy. Wszystkie zadania tekstowe i tematy działy się jakby wśród kilku szkolnych kolegów. Niektóre opisy nawet były trochę za bardzo abstrakcyjne jak na podstawówkę (opis działania centrali telefonicznej, historia z włażeniem na dach i szukaniem swego cienia na księżycu, itp).
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
cześć. czy to było o tym, że kiedy przyszedł do niego kolega, chłopiec ustawiał z boku jakieś pokrętła, a robot mówił wynik mnożenia, dodawania itd.[/quote]
Chyba tak.
Lubiłem także podręcznik do przedmiotu "środowisko" (taki zintegrowany wstęp do fizyki, chemii i biologii), zwłaszcza rozdział "Komunikacja". Podobały mi się także książki do plastyki.
Chyba tak.
Lubiłem także podręcznik do przedmiotu "środowisko" (taki zintegrowany wstęp do fizyki, chemii i biologii), zwłaszcza rozdział "Komunikacja". Podobały mi się także książki do plastyki.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
-
- Posty: 43
- Rejestracja: 20 mar 2007, o 04:40
Geo Dutour pisze:A "Rajsa" z WSiNW miała chyba na imię Rajka. Na pierwszy rzut oka, tytuł "Jeńcy Rajki" kojarzył mi się z jakąś opowieścią wojenną...
Tak, "Jeńcy Rajki (Raiki?)" - jeszcze dziś pamiętam, kiedy zaczynaliśmy przerabiać tę czytankę, "pani" nam powiedziała, że to bardzo wesoła historia - żeby się nie zrażać tytułem Z tego co pamiętam, Raika i jej brat (?) gdzieś mieli iść (jakaś defilada, pokaz?) i chyba ona go uwięziła w łazience???? Komuś coś świta pod przyłbicą??? W którejś z książek była też historyjka na okoliczność Dnia Kobiet, jak to chłopcy kwiatki dziewczynkom wręczali - pamiętam taką ilustrację: narysowane różnokolorowe kwiatki, a ze środka każdego z nich, otoczona płatkami, uśmiecha się buzia innej dziewczynki. (Styl rysunków taki jak na okładce "Liter".) Gdzieś były drukowane fragmenty "Dzieci z Bulerbyn". No i mrożąca krew w żyłach historia (to już chyba w jakiejś wyższej klasie było) o chłopcu, któremu w czasie wojny zabili mamę, a on gdzieś dzielnie szedł - to było rozdzierające.
To chyba był nawet cykl czytanek o Rajce i innych dzieciach. Pamiętam, że brat nie chciał jej chyba w czymś pomóc, bo gdzieś wychodził z kolegą, więc ona mu poodpruwała wszystkie guziki w kurtce. Potem chyba on zgodził się zobić to coś, czego wczesniej nie chciał, a ona mu szybko poprzyszywała te guziki.
A kojarzy ktoś te czytanki, też z klas 1-3 (chyba) :
- coś o chłopcu Kamyczku. Na końcu miał się ścigać z ojcem na schodach,
- coś o powodzi,
- o chłopcach, ktrzy w drodze do szkoły kopali butelkę, która się w końcu rozbiła. Jak jeden z nich wracał, to spotkał pana, który przebił sobie koło od roweru, jadac po lekarza dla chorej córeczki i ten chłopiec bardzo głupio się czuł,
- coś o chłopcu, który woził na sankach niepełnosprawną dziewczynkę,
- jakiś cykl czytanek hisotrycznych (chyba w trzeciej klasie),
A kojarzy ktoś te czytanki, też z klas 1-3 (chyba) :
- coś o chłopcu Kamyczku. Na końcu miał się ścigać z ojcem na schodach,
- coś o powodzi,
- o chłopcach, ktrzy w drodze do szkoły kopali butelkę, która się w końcu rozbiła. Jak jeden z nich wracał, to spotkał pana, który przebił sobie koło od roweru, jadac po lekarza dla chorej córeczki i ten chłopiec bardzo głupio się czuł,
- coś o chłopcu, który woził na sankach niepełnosprawną dziewczynkę,
- jakiś cykl czytanek hisotrycznych (chyba w trzeciej klasie),