Pamiętacie podręcznik do zerówki?
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
A jeszcze wracając do podręczników do rosyjskiego, przypomniało mi się, że bohaterami (chyba tego z podstawówki) była rodzina Biełowych. Pamiętam, że był Paweł i chyba Tatiana (?). A z liceum to zapamiętałam z czytanki takie zdanie "priamo na sniegu leżała łastoczka", nie pamiętam treści czytanki, ale w każdym razie była jakaś jaskółka i ona zdechła i było to b. przejmujące.
I jeszcze piosenka (przerabiana jako wiersz): "Ja szagaju po Moskwie". Bardzo znana i do dziś bardzo ją lubię.
I jeszcze piosenka (przerabiana jako wiersz): "Ja szagaju po Moskwie". Bardzo znana i do dziś bardzo ją lubię.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
Ruski mialam tylko w podstawówce,potem juz nie.Swita mi jakas czytanka o wycieczce po Moskwie,o metrze i kwasie chlebowym do picia.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
misiek74 pisze:w książce do 3 kl. był cykl czytanek historycznych pt. Tatary idą i opowiadła o jakiejś wyprawie w celu chyba ostrzeżenia kogos prze dnapaścią
na początku było jak przeprawiał się przez rzekę i macał kijem jak głęboko jest bród.
w tej samej książce była czytanka o robocie o której pisałem wyżej.
Każdym razem wchodząc na tą stonę łza mi się w oku kręci. PAmiętam wspaniałe czasy (mimo niedostatku wszystkiego). Było wspaniale...kolejki po kawę, po owoce, po wszystko. Miało to swoisty urok dla mnie jako małego dziecka. Jak wata cukrowa przyjeżdzała na plac...kolejka dzieciaków, przepychanki po ten cukrowy wytwór.
Podręczniki pamiętam. Elementarz był bardzo dobry. W tamtych czasach miałem wszystkie książki po bracie trzy lata starszym. Sytuacja zmieniła się raptownie po przełomie 89-90....ciągle to inne podręczniki...niepotrzebne wydatki.
Pamiętacie może "zmazywacze" do atramentu? Pamiętam jak z moją mamą polowałem przez miesiąc na takie cudo. Jak już to miałem to mazałem wszystko co się dało. Z jednej strony był zmazik, a z drugiej pisaczek.
Ogołnie było bardzo fajnie.
Podręczniki pamiętam. Elementarz był bardzo dobry. W tamtych czasach miałem wszystkie książki po bracie trzy lata starszym. Sytuacja zmieniła się raptownie po przełomie 89-90....ciągle to inne podręczniki...niepotrzebne wydatki.
Pamiętacie może "zmazywacze" do atramentu? Pamiętam jak z moją mamą polowałem przez miesiąc na takie cudo. Jak już to miałem to mazałem wszystko co się dało. Z jednej strony był zmazik, a z drugiej pisaczek.
Ogołnie było bardzo fajnie.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Ja pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem jak facet robił watę cukrową. Tak więc byłem pierwszy w kolejce. Pan rozpalił palniczek włączył obroty i....wsypał cukier. Ja zapatrzony na to zauważyłem, że jakieś nitki wylatują po bokach i on to na patyczek nakręca. Pomyślałem (a miałem wtedy może ze 4 - 5 lat), gdzie do diabła jest ta wata. Jakież było moje ździwienie, gdy po parunastu sekundach na patyku pojawił się ten smakołyk. Byłem w szoku:))))
Wesołe miasteczka też miały swój urok. Pamiętam były takie samolociki. Gdy pociągnęło się dźwignie, to samolocik wzlatywał do góry na metalowym ramieniu hydraulicznym.
No ale najlepsze były salony gier. U nas niedaleko jeziora, na tak zwanej pętli autobusowej stały takie budki. Zawsze tam z bratem chodziliśmy i czasem graliśmy, ale zazwyczaj (nie mając pieniędzy) obserwowaliśmy grę innych. To były czasy....wata cukrowa, salony gier no i nieśmiertelna woda w woreczku, za którą przepadałem....chłodna ... orzeźwiająca....
Wesołe miasteczka też miały swój urok. Pamiętam były takie samolociki. Gdy pociągnęło się dźwignie, to samolocik wzlatywał do góry na metalowym ramieniu hydraulicznym.
No ale najlepsze były salony gier. U nas niedaleko jeziora, na tak zwanej pętli autobusowej stały takie budki. Zawsze tam z bratem chodziliśmy i czasem graliśmy, ale zazwyczaj (nie mając pieniędzy) obserwowaliśmy grę innych. To były czasy....wata cukrowa, salony gier no i nieśmiertelna woda w woreczku, za którą przepadałem....chłodna ... orzeźwiająca....
Bo to kretyńska tzw. poprawność polityczna. Ja czytając ten wierszyk i ucząc się go na pamięć wcale nie odniosłem wrażenia, że Murzynek Bambo jest przedstawiany w krzywdzącym świele ze względu na kolor skóry. Wręcz przeciwnie ten wierszyk Tuwima ukazywał tytułowego Bambo jako chłopczyka żyjącego tak jak my.sebcio pisze:Hej, wiekszosc tych podrecznikow mialem, kolo mnie lezy nawet elementarz Fleskiego czy jakos tak, slyszalem gdzies opinie ze wiersz o murzynku bambo jest rasistowski.
dziwna opinia a czy ktokolwiek kiedys myslal o takich sprawach czytajac te czytanki?
Ale cóż... jak ktoś chce się przyczepić to się przyczepi.
Brzechwy też się czepiają.