Ja najpierw czytałam "Misia". Pamiętam , że na ostatnich dwóch stronach był "Kącik krasnoludka" i "Kącik wielkoludka" czyli jakieś zadania dla maluchów i starszaków. W środku na pewno były też wycinanki, pamiętam na przykład torebeczkę damską albo zestaw fryzjerski z papieru.
A raz były do wycięcia lalki-ubieranki Franek i Ania - bohaterowie komiksu z Misia, który można było pokolorować. Te dzieci mieszkały na wsi, pamiętam jakiś odcinek, gdzie ubierali gaik.
A propos, mieliście lalki-ubieranki? Ja miałam Ulę - miała brązowe włosy i dwa kucyki i drugą lalkę, która miała krótkie rude włosy. Ula miała między innymi biało-niebieską sukienkę z wisienką, a ta druga to miała całą książeczkę ubranek do wycinania, w tym różowo-żółte trepy, które bardzo dobrze się trzymały na nogach.
Kolekcjonowałam też "Świerszczyka", ale za bardzo nie pamiętam zawartości, sądzę że tylko go przeglądałam, zamiast czytać. Ale czasem miał jakieś serie książeczek do wycięcia, które zbierałam. Była chyba jedna książeczka o dzieciach różnych narodów. Te książeczki były formatu A5.
Później kupowałam "Ja, ty i my". Pamiętam jeden numer wakacyjny w stylu "wakacje z duchami" - coś o polskich zamkach, o białej damie, różne gry i konkursy. Strasznie się ekscytowałam tym numerem.
Z innego numeru pamiętam wykrój sukni wieczorowej dla Barbie. Sama nie miałam Barbie, więc byłam pod wrażeniem, zwłąszcza że lalka na zdjęciu miała kolczyki z koralików...
Zawsze lubiłam "Kącik dla rodziców" i dawałam go do czytania mojej mamie. W jednym odcinku było jak cała klasa dostała dwóje za nieodrobienie pracy domowej, która nie była zadana. Mama bohaterki chciała iść do szkoły i narobić rabanu, ale cóka jej odradzała. Morał był taki, żeby nie załatwiać wszystkiego za dziecko, tylko zostawić pewne sprawy w rękach uczniów.
Pamiętam też artykuł, jak to jedna młoda dama malowała się kosmetykami swojej mamy i żaliła się że nie wygląda tak ładnie jak ona, na co mama zaplotła jej włosy w 10 warkoczyków i zrobiła maseczkę z plasterków ogórka. Morał: piękne włosy i cera są ozdobą same w sobie - bez makijażu.
Mnie też chyba mama potem zaplotła włosy w warkoczyki, żeby były pięknie pofalowane. To było strasznie modne - efekt karbownicy.
O ile mnie pamięć nie myli, to w "Okienku" zawsze były plakaty z bohaterami filmów rysunkowych. Miałam chyba takiego marynarza czy pirata z bajki, Reksia... Więcej nie pamiętam.